11-12-2021, 04:55 AM
Coś ewidentnie powstrzymało go wtedy... Na szczęście to coś milkło coraz bardziej przy każdej kolejnej prowokacji. Może nie dodawały mu one pewności siebie, ale zdecydowanie budziła się coraz większa determinacja. A niech ten jeden raz się zdziwi! Niech zacznie go szanować i wie, że stać go na więcej. W takich momentach oczywiście Philip nie skupiał się na tym, dlaczego aż tak zależy mu na zmianie perspektywy Aarona. Liczyły się tylko i wyłącznie efekty.
Oczywiście liczył, że ujrzy na jego twarzy... Cóż, jakąkolwiek zmianę. Najlepiej zdziwienie, co na pewno przyniosłoby mu niemałą satysfakcję. Jednak zmarszczył lekko brwi przyglądając mu się w oczekiwaniu. Sekundę, drugą, piątą... Brak zmian.
Zaraz jednak zorientował się - lub myślał, że się zorientował - dlaczego tak naprawdę starszy Ślizgon nie zareagował. Co, myślał, że zrezygnuje? Tylko dlatego, że się zbliżył, że wyszeptał, że Philip poczuł jakieś dziwne łaskotanie tuż przy uchu, które spowodowało, że gwałtownie odsunął się o krok...? Skarcił się jedynie w myślach za to, że nie wyszedł wcześniej. Trzeba było tylko podać mu informacje o szlabanie i wyjść. To stanowczość na jaką byłoby go stać z łatwością... Ale nie, musiał oczekiwać satysfakcjonującej zmiany w mimice Aarona!
- A co, bo niby czymś mi zagrozisz? - spytał rozkładając ręce. - Jasne, spoko, dawaj.
Bo co właściwie miało znaczyć, że się odważył? Był prefektem, dawał szlabany innym wiele razy, to nic takiego!
Oczywiście liczył, że ujrzy na jego twarzy... Cóż, jakąkolwiek zmianę. Najlepiej zdziwienie, co na pewno przyniosłoby mu niemałą satysfakcję. Jednak zmarszczył lekko brwi przyglądając mu się w oczekiwaniu. Sekundę, drugą, piątą... Brak zmian.
Zaraz jednak zorientował się - lub myślał, że się zorientował - dlaczego tak naprawdę starszy Ślizgon nie zareagował. Co, myślał, że zrezygnuje? Tylko dlatego, że się zbliżył, że wyszeptał, że Philip poczuł jakieś dziwne łaskotanie tuż przy uchu, które spowodowało, że gwałtownie odsunął się o krok...? Skarcił się jedynie w myślach za to, że nie wyszedł wcześniej. Trzeba było tylko podać mu informacje o szlabanie i wyjść. To stanowczość na jaką byłoby go stać z łatwością... Ale nie, musiał oczekiwać satysfakcjonującej zmiany w mimice Aarona!
- A co, bo niby czymś mi zagrozisz? - spytał rozkładając ręce. - Jasne, spoko, dawaj.
Bo co właściwie miało znaczyć, że się odważył? Był prefektem, dawał szlabany innym wiele razy, to nic takiego!