13-12-2021, 12:11 AM
Nie żądała! Może jakby faktycznie ją czymś obraził albo coś, ale nie była tym typem osoby, który coś daje, a potem oczekuje, że wszyscy będą skakać wokół niej. Zresztą, nigdy nikt nie skakał, nie w pozytywnym sensie, więc w sumie nigdy tego nie oczekiwała, w żadnym kontekście. Czasem jedynie czuła dotkliwiej jak przykro i niesprawiedliwie było jej w sercu z tym, że była według niej taka odrzucona.
Dziś jednak nie myślała o tym, bo miała po porstu dobry humor. Rzadko też pozwalała sobie na słabości, widząc je jako zagrożenie dla siebie samej i okazję dla wszystkich dookoła by ją skrzywdzić, a na to nie mogła sobie pozwolić, i nikomu. Wzruszyła ramieniem na pytanie Aidana.
- Nie chcesz mi zaufać, nie ufaj, twoja strata. - Rzuciła, w sumie jednak odrobinkę urażona. Nie na tyle by złapać focha, ale na tyle by nie być taką milutką, jaka była póki co. Choć patrząc na jej charakterek raczej Aidan i tak nie zauważy różnicy... Zatem jak oznajmił, że w sumie już nie przeszkadza, mogła zostać, ale uznała, że w takim razie raz, mikrofoch, dwa, w sumie to musi teraz ogarnąć jak ogarnąć ten durny wywar albo chociaż obejść to jakoś bez jego pomocy. Albo czy w ogóle chce jej się w to bawić, bo może w takim razie bez sensu i zostawi to w spokoju?
- Ta, poszukam innej miłej duszy, może ktoś uchroni mnie przed warzeniem tego eliksiru samej. - Powiedziała zupełnie szczerze z lekkim uśmiechem, w sumie już bez wyrzutu. Niby też by nie chciała w ciemno pewnie komuś pomagać (ani nawet nie w ciemno), a Aidan jest bystry, nie da się w nic wzrobić, nawet jeśli nie chciała mu zaszkodzić. Musiała znaleźć zdolnego kretyna, o.
- No i muszę sukienkę sobie wyczyścić, może nie będzie śladu. A jak będzie, będę miała pretekst do kupienia nowej. - Posłała mu uśmieszek cwaniaka, bo już teraz knuła, że matkę naciągnie na nową, po czym wygładzając jej materiał, wdzięcznym krokiem skierowała się do drzwi. - Miłej zabawy czasem. - rzuciła, oglądając się jeszcze na niego krótko, nawiązując do zmieniacza.
Dziś jednak nie myślała o tym, bo miała po porstu dobry humor. Rzadko też pozwalała sobie na słabości, widząc je jako zagrożenie dla siebie samej i okazję dla wszystkich dookoła by ją skrzywdzić, a na to nie mogła sobie pozwolić, i nikomu. Wzruszyła ramieniem na pytanie Aidana.
- Nie chcesz mi zaufać, nie ufaj, twoja strata. - Rzuciła, w sumie jednak odrobinkę urażona. Nie na tyle by złapać focha, ale na tyle by nie być taką milutką, jaka była póki co. Choć patrząc na jej charakterek raczej Aidan i tak nie zauważy różnicy... Zatem jak oznajmił, że w sumie już nie przeszkadza, mogła zostać, ale uznała, że w takim razie raz, mikrofoch, dwa, w sumie to musi teraz ogarnąć jak ogarnąć ten durny wywar albo chociaż obejść to jakoś bez jego pomocy. Albo czy w ogóle chce jej się w to bawić, bo może w takim razie bez sensu i zostawi to w spokoju?
- Ta, poszukam innej miłej duszy, może ktoś uchroni mnie przed warzeniem tego eliksiru samej. - Powiedziała zupełnie szczerze z lekkim uśmiechem, w sumie już bez wyrzutu. Niby też by nie chciała w ciemno pewnie komuś pomagać (ani nawet nie w ciemno), a Aidan jest bystry, nie da się w nic wzrobić, nawet jeśli nie chciała mu zaszkodzić. Musiała znaleźć zdolnego kretyna, o.
- No i muszę sukienkę sobie wyczyścić, może nie będzie śladu. A jak będzie, będę miała pretekst do kupienia nowej. - Posłała mu uśmieszek cwaniaka, bo już teraz knuła, że matkę naciągnie na nową, po czym wygładzając jej materiał, wdzięcznym krokiem skierowała się do drzwi. - Miłej zabawy czasem. - rzuciła, oglądając się jeszcze na niego krótko, nawiązując do zmieniacza.