16-12-2021, 09:34 PM
A mógłby się podzielić! Nie to żeby zapamiętała jakby ot jej wyrecytował, ale zawsze doceniała podobne podpowiedzi, albo nawet sam fakt, że chce się komuś jakkolwiek postarać. O ile chciał, ale to inna kwestia.
- A. To może nie będę się tułać za dużo póki co sama, bo zaginę na tydzień czy coś. - Posłała mu rozbawione spojrzenie, chociaż to był może słaby żart i miała tego pełną świadomość. Whatever though!
Uniosła brwi na stwierdzenie, że schody, które się zapadają albo robią dziwne rzeczy, nie są zepsute. Co, celowo chcą żeby ktoś sobie krzywdę zrobił? Chyba że nie są aż tak krzywdzące, ale brzmi jakby były. Chociaż fakt, nie spadnie się ze schodów jak noga jest utknięta, chyba że ktoś ma sztuczną odpinaną i mu się odepnie. Ha...
Popatrzyła jak Philip przeskakuje schodek i dziwnie omija kolejne. Sama przeszła jak debil środkiem, ale trochęprzeskakując na paluszkach w odruchu, jakby spodziewała się, że coś ją zaraz za kostki zacznie łapać. Obejrzała się w konsternacji za siebie, po czym spojrzała na Philipa z podejrzliwym rozbawieniem.
- Wrabiasz mnie. - Stwierdziła luźno i może nie wiedziała na pewno czy sobie teraz z niej żartuje, ale ot tak podejrzewała i przy tej wersji została. Nie była naiwną debilką! Może zaraz zapłaci za to utratą nogi, ale... Mimo wszystko zerkała uważniej na schody po drodze, tak w razie W.
Pokiwała głową, trochę lepiej rozumiejąc w sumie co miał na myśli. Takie prankowe schody, i nie mające szczególnej reguły. Najwyraźniej, JEŚLI Philip się nie zgrywał, dzisiaj jest dzień i czas na to, by te schodki za nimi były wredne. Nie stało jej się nic więc nie wiedziała czy ufać czy nie, ale nie będzie wracać i podstawiać głowę pod kosę.
- Okej, to nadal brzmi chujowo, ale nawet o dziwo ma jakiś sens. Pokrętny, ale ma. - Powiedziała, skinąwszy głową. Miała nadzieję, że nauczy się ogarniać niedługo podobne zjawiska, nie na własnej skórze najlepiej.
- Sprowadziłam się tu do rodziny i żeby poznać mojego przyszłego męża, a to po prostu to jedyna szkoła z tego regionu. - Wzruszyła ramionami lekko. - Nie miałam więc wyboru, ale póki co nie jestem zawiedziona. Znaczy, to dopiero połowa drugiego dnia więc może jeszcze zdążę spisać petycję o powrót do domu, ale póki co jest okej.
- A. To może nie będę się tułać za dużo póki co sama, bo zaginę na tydzień czy coś. - Posłała mu rozbawione spojrzenie, chociaż to był może słaby żart i miała tego pełną świadomość. Whatever though!
Uniosła brwi na stwierdzenie, że schody, które się zapadają albo robią dziwne rzeczy, nie są zepsute. Co, celowo chcą żeby ktoś sobie krzywdę zrobił? Chyba że nie są aż tak krzywdzące, ale brzmi jakby były. Chociaż fakt, nie spadnie się ze schodów jak noga jest utknięta, chyba że ktoś ma sztuczną odpinaną i mu się odepnie. Ha...
Popatrzyła jak Philip przeskakuje schodek i dziwnie omija kolejne. Sama przeszła jak debil środkiem, ale trochęprzeskakując na paluszkach w odruchu, jakby spodziewała się, że coś ją zaraz za kostki zacznie łapać. Obejrzała się w konsternacji za siebie, po czym spojrzała na Philipa z podejrzliwym rozbawieniem.
- Wrabiasz mnie. - Stwierdziła luźno i może nie wiedziała na pewno czy sobie teraz z niej żartuje, ale ot tak podejrzewała i przy tej wersji została. Nie była naiwną debilką! Może zaraz zapłaci za to utratą nogi, ale... Mimo wszystko zerkała uważniej na schody po drodze, tak w razie W.
Pokiwała głową, trochę lepiej rozumiejąc w sumie co miał na myśli. Takie prankowe schody, i nie mające szczególnej reguły. Najwyraźniej, JEŚLI Philip się nie zgrywał, dzisiaj jest dzień i czas na to, by te schodki za nimi były wredne. Nie stało jej się nic więc nie wiedziała czy ufać czy nie, ale nie będzie wracać i podstawiać głowę pod kosę.
- Okej, to nadal brzmi chujowo, ale nawet o dziwo ma jakiś sens. Pokrętny, ale ma. - Powiedziała, skinąwszy głową. Miała nadzieję, że nauczy się ogarniać niedługo podobne zjawiska, nie na własnej skórze najlepiej.
- Sprowadziłam się tu do rodziny i żeby poznać mojego przyszłego męża, a to po prostu to jedyna szkoła z tego regionu. - Wzruszyła ramionami lekko. - Nie miałam więc wyboru, ale póki co nie jestem zawiedziona. Znaczy, to dopiero połowa drugiego dnia więc może jeszcze zdążę spisać petycję o powrót do domu, ale póki co jest okej.