17-12-2021, 12:38 AM
Trochę przykro mu było na ten pesymizm, ale też niekoniecznie potrafił go winić. Sam miał chwile wielkiego zwątpienia w ludzkość, szczególnie słysząc za dużo i mając świadomość aż za dobrze, że ludzie to świnie, egoiści i agresory okropne. On był pacyfistą, nie znosił przemocy. Owszem, wyglądał jak jebany badass, z tatuażami, w skórze, był też dość postawny, ale to tylko w rzeczywistości sprzyjało temu, że nikt mu nie zawracał głowy próbami dominacji, generalnie po prostu miał spokój. A jeśli akurat nie, to wiedział co mówić i robić żeby uniknąć kuli, zwyczajnie znajdując dobre odpowiedzi w czyichś głowach. I w takich sytuacjach nawet nie miał wyrzutów sumienia, że to robi!
Aczkolwiek widział w ludziach też ogrom dobra. To właśnie to dobro sprawiało, że był bardzo optymistycznie nastawiony do świata, wierzył w ludzi w większości i rozumiał pewne zachowania, gesty... Wiele rozumiał, ogólnie.
Naturalnie też słyszał generalne oburzenie Nico, że nie nastąpił pocałunek i naprawdę prawie parsknął śmiechem na ten legit rage, jaki w jego głowie się na chwilę pojawił. Z trudem zachował powagę, na szczęście ćwicząc latami kontrolę niekontrolowanych reakcji i względnie dobrze sobie z tym radząc. Nie był pewien czy jego taktyka była dobra, ale wierzył, że cokolwiek robi, nie wyjdzie tak całkiem źle. Musiałby naprawdę zjebać żeby teraz wszystko poszło nie tak, tak przynajmniej miał nadzieję, że było.
Bardziej? Starał się w cholerę bardzo! No pressure, really! Znaczy, Nico nie musiał o tym wiedzieć, ale w głowie Donovana trwały takie wyliczenia i strategie jakby właśnie grał w szachy na śmierć i życie. I jeszcze padać bardziej nieco zaczęło, odrobinkę, ale taka mrzawka już potrafiła zmoczyć. Eh.
- Póki co sobie radzę, tak myślę, chociażby dlatego, że zgodziłeś się ze mną umówić mimo wielokrotnego prowokowania chęci przywalenia mi ilekroć cokolwiek przy mnie opowiadałeś. - Spojrzał na niego z lekkim uśmiechem, bez skrępowania mimo bliskości patrząc mu w oczy i nie mając żadnej niezręczności czy dyskomfortu w związku z kontaktem wzrokowym tak otwartym i bezpośrednim. - Uroczo się złościsz, chociaż postaram się żeby to nie było regułą naszych konwersacji. I też nie zrozum mnie źle, bardzo lubię jak cokolwiek opowiadasz, ciekawie to robisz. To nie jest oczywiste, da się tą samą historię opowiedzieć męcząco i do znudzenia, ty mam wrażenie, że ciekawie mówiłbyś nawet o robieniu prania.
Tak, słodził mu, totalnie postawił na bycie uosobieniem prawienia komplementów i chwalenia go. Zwłaszcza, że jakoś podświadomie, i trochę też z podsłuchu, czuł, że Nico może potrzebować czasem takich miłych słów.
Aczkolwiek widział w ludziach też ogrom dobra. To właśnie to dobro sprawiało, że był bardzo optymistycznie nastawiony do świata, wierzył w ludzi w większości i rozumiał pewne zachowania, gesty... Wiele rozumiał, ogólnie.
Naturalnie też słyszał generalne oburzenie Nico, że nie nastąpił pocałunek i naprawdę prawie parsknął śmiechem na ten legit rage, jaki w jego głowie się na chwilę pojawił. Z trudem zachował powagę, na szczęście ćwicząc latami kontrolę niekontrolowanych reakcji i względnie dobrze sobie z tym radząc. Nie był pewien czy jego taktyka była dobra, ale wierzył, że cokolwiek robi, nie wyjdzie tak całkiem źle. Musiałby naprawdę zjebać żeby teraz wszystko poszło nie tak, tak przynajmniej miał nadzieję, że było.
Bardziej? Starał się w cholerę bardzo! No pressure, really! Znaczy, Nico nie musiał o tym wiedzieć, ale w głowie Donovana trwały takie wyliczenia i strategie jakby właśnie grał w szachy na śmierć i życie. I jeszcze padać bardziej nieco zaczęło, odrobinkę, ale taka mrzawka już potrafiła zmoczyć. Eh.
- Póki co sobie radzę, tak myślę, chociażby dlatego, że zgodziłeś się ze mną umówić mimo wielokrotnego prowokowania chęci przywalenia mi ilekroć cokolwiek przy mnie opowiadałeś. - Spojrzał na niego z lekkim uśmiechem, bez skrępowania mimo bliskości patrząc mu w oczy i nie mając żadnej niezręczności czy dyskomfortu w związku z kontaktem wzrokowym tak otwartym i bezpośrednim. - Uroczo się złościsz, chociaż postaram się żeby to nie było regułą naszych konwersacji. I też nie zrozum mnie źle, bardzo lubię jak cokolwiek opowiadasz, ciekawie to robisz. To nie jest oczywiste, da się tą samą historię opowiedzieć męcząco i do znudzenia, ty mam wrażenie, że ciekawie mówiłbyś nawet o robieniu prania.
Tak, słodził mu, totalnie postawił na bycie uosobieniem prawienia komplementów i chwalenia go. Zwłaszcza, że jakoś podświadomie, i trochę też z podsłuchu, czuł, że Nico może potrzebować czasem takich miłych słów.