22-12-2021, 05:04 AM
Relacja z Gemmą była... Osobliwa. Dziewczyna była bez wątpienia dużo lepszym wyborem niż Sforza, jednak mimo narzeczeństwa, Kieran czuł spory dystans. Oczywiście nie znali się za długo, ale mimo wszystko chłopak dawał z siebie wszystko, by nie wyszło jak ostatnim razem. Nie chciał kłótni, złośliwości i podstawiania sobie wzajemnie nóg na każdym kroku. Tym razem miało wyjść tak, jak zaplanowali sobie to rodzice. I może dobrze. Może właśnie tak miało być. Może nie doceniłby jej, gdyby wcześniej nie trafił na taką małpę jak Bianca.
Związek z Gemmą był dla niego na ten moment czymś osobistym, ale nie oznaczało to wcale, że czuł do niej... W gruncie rzeczy cokolwiek. Nawet nie zapowiadało się na to. Najważniejsze było, że ją tolerował, a ona tolerowała jego. W ten sposób będą mogli zbudować wspólne porozumienie.
Zdecydowanie ucieszyło go pytanie świeżo upieczonej Ślizgonki, choć wydawało mu się przy tym też nieco dziwne. Czy miał plany na lunch? Owszem, planował wybrać się do Wielkiej Sali i może tak... Zjeść rzeczony posiłek. I już tutaj pojawiała się pierwsza różnica między poprzednim związkiem, a obecnym. Sforzy bardzo chętnie wygarnąłby, że jest tępą suką i powinna zastanowić się nim zada kolejne durne pytanie, a nawet odezwie się do niego... A Gemmie? Nie, oceniał ją zupełnie inaczej. Pytanie było dziwne, ale jedynie uniósł lekko brwi - w końcu wyraźnie chciała dobrze i propozycja wspólnego posiłku była ostatecznie pożądana.
- Teraz mam - rzucił luźno.
Prawdopodobnie brzmiałoby to nieco lepiej, gdyby przy tym jeszcze się uśmiechnął, ale rzadko się uśmiechał. Było mnóstwo osób, które wewnętrzne cierpienie ukrywały za wesołym uśmiechem przy każdej możliwej sytuacji, ale Kieran do nich nie należał. Miał raczej dosyć ubogą mimikę, choć jeszcze chwilę temu rzucił jej delikatny uśmiech, gdy zdecydowała się do niego podejść. I to nawet nie z przyzwyczajenia!
Zaraz skinął lekko głową w głąb korytarza, jakby pytał, czy jest już gotowa iść we wskazane miejsce i aby mogli zaraz ruszyć.
- Nie mówiłaś, że potrzebujesz oprowadzenia - dodał zaraz głupi komentarz, na moment zatrzymując się przy myśli, czy aby na pewno dobrze, że równocześnie ze swoim nowym narzeczonym poznawała innych chłopaków...
Szybko jednak postarał się odrzucić tę myśl, decydując, że to bezsensu i przecież nie zabroni jej poznawać ludzi. Była nowa, wręcz musiała budować relacje.
Dopiero po chwili zorientował się, że to, co powiedział również nie brzmiało dobrze. To raczej coś, czego w teorii powinien się domyślić.
- To znaczy, też mogliśmy się gdzieś przejść - sprostował po chwili zawahania.
Związek z Gemmą był dla niego na ten moment czymś osobistym, ale nie oznaczało to wcale, że czuł do niej... W gruncie rzeczy cokolwiek. Nawet nie zapowiadało się na to. Najważniejsze było, że ją tolerował, a ona tolerowała jego. W ten sposób będą mogli zbudować wspólne porozumienie.
Zdecydowanie ucieszyło go pytanie świeżo upieczonej Ślizgonki, choć wydawało mu się przy tym też nieco dziwne. Czy miał plany na lunch? Owszem, planował wybrać się do Wielkiej Sali i może tak... Zjeść rzeczony posiłek. I już tutaj pojawiała się pierwsza różnica między poprzednim związkiem, a obecnym. Sforzy bardzo chętnie wygarnąłby, że jest tępą suką i powinna zastanowić się nim zada kolejne durne pytanie, a nawet odezwie się do niego... A Gemmie? Nie, oceniał ją zupełnie inaczej. Pytanie było dziwne, ale jedynie uniósł lekko brwi - w końcu wyraźnie chciała dobrze i propozycja wspólnego posiłku była ostatecznie pożądana.
- Teraz mam - rzucił luźno.
Prawdopodobnie brzmiałoby to nieco lepiej, gdyby przy tym jeszcze się uśmiechnął, ale rzadko się uśmiechał. Było mnóstwo osób, które wewnętrzne cierpienie ukrywały za wesołym uśmiechem przy każdej możliwej sytuacji, ale Kieran do nich nie należał. Miał raczej dosyć ubogą mimikę, choć jeszcze chwilę temu rzucił jej delikatny uśmiech, gdy zdecydowała się do niego podejść. I to nawet nie z przyzwyczajenia!
Zaraz skinął lekko głową w głąb korytarza, jakby pytał, czy jest już gotowa iść we wskazane miejsce i aby mogli zaraz ruszyć.
- Nie mówiłaś, że potrzebujesz oprowadzenia - dodał zaraz głupi komentarz, na moment zatrzymując się przy myśli, czy aby na pewno dobrze, że równocześnie ze swoim nowym narzeczonym poznawała innych chłopaków...
Szybko jednak postarał się odrzucić tę myśl, decydując, że to bezsensu i przecież nie zabroni jej poznawać ludzi. Była nowa, wręcz musiała budować relacje.
Dopiero po chwili zorientował się, że to, co powiedział również nie brzmiało dobrze. To raczej coś, czego w teorii powinien się domyślić.
- To znaczy, też mogliśmy się gdzieś przejść - sprostował po chwili zawahania.