23-12-2021, 01:14 AM
Stała niedaleko Ethana większośc meczu, wymieniając z April krótkie komentarze albo gadając o zupełnie innych rzeczach. Nie to, że nie była zainteresowana samym wyścigiem, ale nie dlatego tu przyszła. Była zaproszona i była to impreza zamknięta - same te kryteria sprawiały, że co to by nie było, musiała się pojawić. I przez chwilę milczały, a gdy tylko zobaczyła jak William zerka na April jakoś częściej niż powinien, przynajmniej jej zdaniem, już zaczął kreować się pomysł w jej głowie żeby może jakoś ich ku sobie zbliżyć. Na przykład poprzez usunięcie się żeby Ape została sama i Will potrzebował z nią może chwilę pobyć. Całkiem nie chciała uciekać! Tylko zagadać do kogoś. Zatem szepnęła przyjaciółce, że pójdzie na chwilę z kimś zamienić słowo i przeszła zupełnie gdzieś na drug koniec zgromadzenia.
Przyszła w sumie po nic, zagadując do byle kogo. Dobrze, że miała charyzmę na poziomie, chociaż nie było niezręcznie. Jednak ona sama była znudzona, szczerze. I nie było nawet nikogo, dla kogo jej odstawienie się miałoby znaczenie, skoro sam Ethan był najwyraźniej zajęty. Nie żeby mu żałowała, ale troszkę zdrada, lubiła jego i ich wspóle schadzki i tak, była nieco obrażona. Troszkę. Zawiedzona może bardziej niż obrażona, w zasadzie.
W pewnym momencie jakoś miała wrażenie, zupelnie dziwne i znikąd, że coś się zmieniło. Nic złego ani dobrego, po prostu było... Inaczej. Dziwne uczucie. Mimowolnie jakoś rozejrzała się po okolicy, mrocznej i nieprzyjaznej. Jednak nagle zmieniła swoje nastawienie gdy jej wzrok zatrzymał się na znajomej sylwetce. Niby sama świadomie nie od razu nazwała kształt w półmroku, ale serce samo zabiło szybciej, wiedząc. I sekundę później i ona wiedziała kogo widzi, bo aż poczuła jak jej się robi gorąco. Zerknęła na zgromadzenie, konkretnie April, która widać sobie radziła, po czym odeszła kroczek, drugi, by zerkając na Noah, nadal będącego tam, niedaleko, kilkanaście kroków, zaraz kilka, gdy w pewnym momencie już nawet nie odwracała od niego wzroku, wdzięcznie zmierzając ku niemu. Cudownie, że się odstawiła, worth it. Zatrzymała się ledwie dwa kroki przed nim, nie będąc pewną czy po ostatniej ich szerszej wymianie zdań powinna od razu podchodzić bliżej. Z wielu powodów.
- Jak biegniesz na wyścig, to właśnie się skończył. - Odezwała się swobodnie, przyjaźnie, choć obserwowała jego zachowanie uważnie. Kciuki zahaczyła o kieszenie skórzanych spodni, jako że miała ze sobą tylko małą, przewieszaną przez ramię torebeczkę, przez co nie musiała chodzić cały czas jak primadonna. - Nocny jogging? - Czasem biegali razem, albo mijali się biegając osobno, zatem naturalnie spoodziewała się, że stąd to zmachanie i generalne okoliczności spotkania.
Przyszła w sumie po nic, zagadując do byle kogo. Dobrze, że miała charyzmę na poziomie, chociaż nie było niezręcznie. Jednak ona sama była znudzona, szczerze. I nie było nawet nikogo, dla kogo jej odstawienie się miałoby znaczenie, skoro sam Ethan był najwyraźniej zajęty. Nie żeby mu żałowała, ale troszkę zdrada, lubiła jego i ich wspóle schadzki i tak, była nieco obrażona. Troszkę. Zawiedzona może bardziej niż obrażona, w zasadzie.
W pewnym momencie jakoś miała wrażenie, zupelnie dziwne i znikąd, że coś się zmieniło. Nic złego ani dobrego, po prostu było... Inaczej. Dziwne uczucie. Mimowolnie jakoś rozejrzała się po okolicy, mrocznej i nieprzyjaznej. Jednak nagle zmieniła swoje nastawienie gdy jej wzrok zatrzymał się na znajomej sylwetce. Niby sama świadomie nie od razu nazwała kształt w półmroku, ale serce samo zabiło szybciej, wiedząc. I sekundę później i ona wiedziała kogo widzi, bo aż poczuła jak jej się robi gorąco. Zerknęła na zgromadzenie, konkretnie April, która widać sobie radziła, po czym odeszła kroczek, drugi, by zerkając na Noah, nadal będącego tam, niedaleko, kilkanaście kroków, zaraz kilka, gdy w pewnym momencie już nawet nie odwracała od niego wzroku, wdzięcznie zmierzając ku niemu. Cudownie, że się odstawiła, worth it. Zatrzymała się ledwie dwa kroki przed nim, nie będąc pewną czy po ostatniej ich szerszej wymianie zdań powinna od razu podchodzić bliżej. Z wielu powodów.
- Jak biegniesz na wyścig, to właśnie się skończył. - Odezwała się swobodnie, przyjaźnie, choć obserwowała jego zachowanie uważnie. Kciuki zahaczyła o kieszenie skórzanych spodni, jako że miała ze sobą tylko małą, przewieszaną przez ramię torebeczkę, przez co nie musiała chodzić cały czas jak primadonna. - Nocny jogging? - Czasem biegali razem, albo mijali się biegając osobno, zatem naturalnie spoodziewała się, że stąd to zmachanie i generalne okoliczności spotkania.