23-12-2021, 05:50 AM
Gdy Kieran dodawał kolejny składnik, byli tak naprawdę o krok od katastrofy. Jeden nieuważny ruch i mogli już mierzyć się z efektami ubocznymi... Naprawdę musiała się tak drzeć i tyle gadać? Nie wiedziała kiedy się zamknąć? Cóż, plan był inny. Planował praktycznie się nie odzywać, a jedynie robić swoje. A jednak odkąd tu wszedł, zdawało się to niemożliwe.
- A możesz się zamknąć? - zaczął pozornie spokojnie, by zaraz faktycznie wybuchnąć. Przynajmniej to on, nie eliksir... - Słuchałaś czasem sama siebie?! Jesteś wkurwiająca, nie masz pojęcia, kiedy się zamknąć, chyba że jesteś tak zachwycona tym jebanym zadaniem, że wolisz wszystko przedłużać? Jebie mnie twoja godność. Jeśli w międzyczasie ją odzyskałaś, to gratulacje.
Zamilkł ledwie na chwilę, gdy dorzucała kolejny składnik, choć bez przerwy cisnęły mu się na usta kolejne słowa. Wiele kosztowało go, by nie być w tej sytuacji hipokrytą, czy też nie zemścić się takim samym gadaniem jej głupot, gdy ich zadanie wymagało pewnej precyzji.
- Nie starałaś się - odparł od razu tuż po kolejnym prychnięciu i spojrzał na nią ze szczerym niedowierzaniem.
Jednak patrzyli na całą sytuację z dwóch bardzo różnych perspektyw - a jego kazała mu nie wierzyć, że Bianca jakkolwiek starała się, żeby to wyszło.
- Zresztą, naprawdę, kurwa, będziesz wypominała mi ten jeden raz? Może wypiłem za dużo i powiedziałem za dużo i może to było beznadziejne miejsce i towarzystwo, ale to był raz! - chociaż to również wykrzyczał, wyglądał już nieco łagodniej. Zupełnie jakby przy tym wyznaniu coś w nim umarło.
Właściwie nigdy nie zebrał się na taką szczerość i nadal nie chciał, by Sforza miała jakiekolwiek pojęcia o jego wyrzutach sumienia. Zasłużyła sobie! Zawsze powtarzał sobie, że sobie zasłużyła, że to wszystko było jej winą i gdyby tylko była inna... I przecież to prawda! Teraz było inaczej. Co prawda nie znał się z Gemmą tak dobrze, ale już dogadywał się z nią o niebo lepiej.
A wyrzuty sumienia? Tak, towarzyszyły mu cały czas. Nie współczuł Biance, jednak zdawał sobie sprawę, że nie powinno się tak wydarzyć. Uważał, że wszystko, co spotkało go po tym nieszczęsnym incydencie było zwyczajnie niesprawiedliwe i od tego czasu czuł się bardzo niepewnie nawet we własnym domu. Na zmianę obwiniał za wszystkie konsekwencje siebie oraz Gryfonkę.
W każdym razie powiedział za dużo. Znowu...
Obszedł stół, na którym postawili wcześniej kociołek, tak by nie musieć patrzeć na Biancę, jakby unikał jej wzroku. Niech tylko skończą ten cholerny eliksir... Trzeba było olać tę jedną pracę. To nie było tego warte. Nadrobiłby w inny sposób.
Zamieszał odpowiednio eliksir, a następnie dał mu chwilę podgrzać się do odpowiedniej temperatury. Ten z kolei zmieniał kolory zgodnie z przepisem. I dobrze. Gdyby tylko sama mikstura również nie współpracowała, nie wytrzymałby tego.
Zaraz dodał sproszkowany kamień księżycowy i ponownie przesunął wzrokiem po odpowiednim fragmencie w podręczniku. To już końcówka.
- Nie zjeb tego, proszę... - mruknął cicho, dla odmiany dużo spokojniejszym, jakby pokonanym tonem.
Punkty Eliksirów: 5
Kostka: 5
Wynik równania oraz bonus: 10
Czy udane?: udane
- A możesz się zamknąć? - zaczął pozornie spokojnie, by zaraz faktycznie wybuchnąć. Przynajmniej to on, nie eliksir... - Słuchałaś czasem sama siebie?! Jesteś wkurwiająca, nie masz pojęcia, kiedy się zamknąć, chyba że jesteś tak zachwycona tym jebanym zadaniem, że wolisz wszystko przedłużać? Jebie mnie twoja godność. Jeśli w międzyczasie ją odzyskałaś, to gratulacje.
Zamilkł ledwie na chwilę, gdy dorzucała kolejny składnik, choć bez przerwy cisnęły mu się na usta kolejne słowa. Wiele kosztowało go, by nie być w tej sytuacji hipokrytą, czy też nie zemścić się takim samym gadaniem jej głupot, gdy ich zadanie wymagało pewnej precyzji.
- Nie starałaś się - odparł od razu tuż po kolejnym prychnięciu i spojrzał na nią ze szczerym niedowierzaniem.
Jednak patrzyli na całą sytuację z dwóch bardzo różnych perspektyw - a jego kazała mu nie wierzyć, że Bianca jakkolwiek starała się, żeby to wyszło.
- Zresztą, naprawdę, kurwa, będziesz wypominała mi ten jeden raz? Może wypiłem za dużo i powiedziałem za dużo i może to było beznadziejne miejsce i towarzystwo, ale to był raz! - chociaż to również wykrzyczał, wyglądał już nieco łagodniej. Zupełnie jakby przy tym wyznaniu coś w nim umarło.
Właściwie nigdy nie zebrał się na taką szczerość i nadal nie chciał, by Sforza miała jakiekolwiek pojęcia o jego wyrzutach sumienia. Zasłużyła sobie! Zawsze powtarzał sobie, że sobie zasłużyła, że to wszystko było jej winą i gdyby tylko była inna... I przecież to prawda! Teraz było inaczej. Co prawda nie znał się z Gemmą tak dobrze, ale już dogadywał się z nią o niebo lepiej.
A wyrzuty sumienia? Tak, towarzyszyły mu cały czas. Nie współczuł Biance, jednak zdawał sobie sprawę, że nie powinno się tak wydarzyć. Uważał, że wszystko, co spotkało go po tym nieszczęsnym incydencie było zwyczajnie niesprawiedliwe i od tego czasu czuł się bardzo niepewnie nawet we własnym domu. Na zmianę obwiniał za wszystkie konsekwencje siebie oraz Gryfonkę.
W każdym razie powiedział za dużo. Znowu...
Obszedł stół, na którym postawili wcześniej kociołek, tak by nie musieć patrzeć na Biancę, jakby unikał jej wzroku. Niech tylko skończą ten cholerny eliksir... Trzeba było olać tę jedną pracę. To nie było tego warte. Nadrobiłby w inny sposób.
Zamieszał odpowiednio eliksir, a następnie dał mu chwilę podgrzać się do odpowiedniej temperatury. Ten z kolei zmieniał kolory zgodnie z przepisem. I dobrze. Gdyby tylko sama mikstura również nie współpracowała, nie wytrzymałby tego.
Zaraz dodał sproszkowany kamień księżycowy i ponownie przesunął wzrokiem po odpowiednim fragmencie w podręczniku. To już końcówka.
- Nie zjeb tego, proszę... - mruknął cicho, dla odmiany dużo spokojniejszym, jakby pokonanym tonem.
Punkty Eliksirów: 5
Kostka: 5
Wynik równania oraz bonus: 10
Czy udane?: udane