24-12-2021, 11:40 PM
- Więc nie dostaniesz dzieci - odparł od razu, jakby było to całkowicie oczywiste i wzruszył ramionami. - Proste.
Nie podejrzewał Kai o to, by planowała im już ten prawdziwy ślub, wesele, dzieci, dom i jeszcze przeprowadzkę w spokojniejsze miejsce na starość... W końcu tyle czasu była jego przyjaciółką, wydawało mu się, że dobrze ją znał i mógł pozwolić sobie na żarty odnośnie tych dzieci, podziału majątku i takich tam. Może status ich relacji się zmienił, ale nadal byli tymi samymi, dobrze znanymi sobie nawzajem osobami!
- Czekaj, ale jak już dociągniemy to do świąt, to będę musiał znaleźć ci jakiś zajebisty prezent - powiedział zaraz na wspomnienie o Mikołaju.
Nie to, żeby to był aż tak duży problem, ale postarał się, żeby brzmieć, jakby była to jedna z wielu rzeczy, z których musiał się wyżalić, bo życie było zbyt trudne.
- Zwłaszcza jak sugerujesz, że burger nie wystarczy...
Jeden pomysł na prezent wykreślony z listy. Co dalej...
Następnie jednak szczerze zdziwił się na wiadomość o kwitnięciu koniczyny. Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiał i nie był pewien, czy dobrze myśli, o jakie kwiatki chodzi Kai... A nawet nie był pewien, czy miała w tym wszystkim rację. Przecież taka koniczyna za nic nie zamieni się w kwiatek! Jak mogła kwitnąć? Przecież to małe! Na pewno te białe kwiatuszki znajdowały się obok niej przez przypadek. Jednak nie był tu tak pewien swojej teorii. Zostawił to sobie w głowie na później - w kąciku zjaranych, bądź pijanych pytań do Willa o trzeciej nad ranem.
Przemilczał temat koniczyny i zmierzył ją wzrokiem.
- To chyba zależy, jaki masz humor.
Ale z drugiej strony pomyślał też, że to tylko włosy... Co pasowałoby do Kai tak ogólnie? Pierwszą myślą był kolor czarny, jako najbardziej neutralny, ale chyba nie brzmiałoby to najlepiej. Zawahał się, jakby jednak chciał podać ten kolor na głos, jednak szybko zamknął usta. Nie, to by nie przeszło.
- Zależy.
Nie podejrzewał Kai o to, by planowała im już ten prawdziwy ślub, wesele, dzieci, dom i jeszcze przeprowadzkę w spokojniejsze miejsce na starość... W końcu tyle czasu była jego przyjaciółką, wydawało mu się, że dobrze ją znał i mógł pozwolić sobie na żarty odnośnie tych dzieci, podziału majątku i takich tam. Może status ich relacji się zmienił, ale nadal byli tymi samymi, dobrze znanymi sobie nawzajem osobami!
- Czekaj, ale jak już dociągniemy to do świąt, to będę musiał znaleźć ci jakiś zajebisty prezent - powiedział zaraz na wspomnienie o Mikołaju.
Nie to, żeby to był aż tak duży problem, ale postarał się, żeby brzmieć, jakby była to jedna z wielu rzeczy, z których musiał się wyżalić, bo życie było zbyt trudne.
- Zwłaszcza jak sugerujesz, że burger nie wystarczy...
Jeden pomysł na prezent wykreślony z listy. Co dalej...
Następnie jednak szczerze zdziwił się na wiadomość o kwitnięciu koniczyny. Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiał i nie był pewien, czy dobrze myśli, o jakie kwiatki chodzi Kai... A nawet nie był pewien, czy miała w tym wszystkim rację. Przecież taka koniczyna za nic nie zamieni się w kwiatek! Jak mogła kwitnąć? Przecież to małe! Na pewno te białe kwiatuszki znajdowały się obok niej przez przypadek. Jednak nie był tu tak pewien swojej teorii. Zostawił to sobie w głowie na później - w kąciku zjaranych, bądź pijanych pytań do Willa o trzeciej nad ranem.
Przemilczał temat koniczyny i zmierzył ją wzrokiem.
- To chyba zależy, jaki masz humor.
Ale z drugiej strony pomyślał też, że to tylko włosy... Co pasowałoby do Kai tak ogólnie? Pierwszą myślą był kolor czarny, jako najbardziej neutralny, ale chyba nie brzmiałoby to najlepiej. Zawahał się, jakby jednak chciał podać ten kolor na głos, jednak szybko zamknął usta. Nie, to by nie przeszło.
- Zależy.