25-12-2021, 12:22 AM
Jak to często bywało w ostatnim czasie, Hiro wybył po obiedzie na Błonia żeby sobie zapalić. Był nawet zadowolony - wszystko generalnie zdawało się układać w porządku, może poza dalszą spiną Alice z Alexem, ale tyle to trwało, że jakoś nauczył się nie umierać na stres każdego dnia, a on w dobrym humorze wstał, był najedzony i po prostu... Life was good. Poniekąd, ogólnie życie to kupa gnoju i nic więcej, ale jakoś dzisiaj po prostu mniej śmierdziało.
Zwykle jak mu się nie chciało łazić, chodził na palarnię, bo to blisko i dość skryte miejsce żeby na spokojnie sobie swoje wypalić. Dziś jednak chętnie przeszedł się na spokojny, wyciszający spacerek, doceniając fakt samotności i to, że nikt do niego nie mówił. Poza tym, na ile by nie doceniał i nie czuł się dobrze ze swoim gangiem wpierdolu, to jednak czasem odrobinę miał ich dość i potrzebował być gdzieś indziej. Zupełnie jakby w tym bezpieczeństwie ceną była energia, a dzisiaj chciał jej trochę dla siebie tylko i wyłącznie.
Siedział sobie więc na murku przy jednym z drzew rosnących tak blisko, że niemal wrastały w ogrodzenie, paląc papieroska niespiesznie, gdy usłyszał kroki. Spojrzał w tamtym kierunku, oparty plecami o drzewo, i wyczekiwał kto już tu łazi i przeszkadza. W sumie głupio poczuł ukłucie gorąca jak zobaczył kto nim był. Ale nie bał się go! I co mógł mu zrobić, spróbować pobić? Nie to żeby ostatnio miał takie skłonności, to raczej Hiro był agresywny. W sumie to nie było się czego obawiać. Ale mimo to i tak troszkę było mu goręcej, irytujące.
A potem chłopak kichnął. Tylko to, w sumie normalna sprawa, ale Hiro przyglądając mu się jakoś poczuł potrzebę żeby się odezwać i żeby jakoś dać znak, że chłopak nie jest sam.
- Na zdrowie. - Powiedział więc spokojnie, poprawiając się w siadzie i obserwując uważnie... Właśnie, jak on w ogóle miał na imię?