25-12-2021, 01:01 AM
Nie dało się ukryć, że Kieran był ogólnie w swoim zachowaniu chłodny i zdystansowany. To nie tak, że oczekiwała całuśnego nastawienia wobec niej, bo fakt, że znali się ledwo co, dopiero teraz się zapoznawali, choć mieli powiedziane, że czy chcą czy nie, ślub ma się odbyć, bo inaczej oboje mają przesrane. Niby kiedyś będą dorosłymi ludźmi, ale młodymi i bez pieniędzy z uwagi na zagrożenie wydziedziczenia świetlanej przyszłości nie mieli. Gemma bez Kierana nie miała wcale, bo i ona, i jej rodzina, zostaliby z niczym, na bruku jak stali.
Mimo to, pomimo chłodu i generalnego poczucia, że jest kulą u nogi, szczególnie będąc tu zwyczajnie nową i zagubioną, Gemma naprawdę starała się żeby jej relacja z Kieranem szła w dobrym kierunku. Może nie nastawiała się na wielkie romantyczne uniesienia, na miłość, ale przynajmniej na bycie przyjaciółmi w tym, co im zaplanowano. Na dobrej relacji, wspólnie zbudowanej i zadbanej, nie na odwal i nieszczęśliwej.
Nauczyła się już, że Kieran z tonu wypowiedzi brzmiał z reguły jakby trochę albo robił łaskę, że odpowiada, albo nie był najszczęśliwszy, ale akceptował co mu los dał. Na przykład teraz brzmiał na to drugie. Nie zrażała się, sama bywała dość dziwna w ekspresji, choć chyba cieplejsza niż Ślizgon przed nią. Posłała mu więc lekki uśmiech, skinąwszy głową. Mimo tego, że bywały tu serdeczniejsze osoby, z nim czuła się najbezpieczniej póki co, szczególnie, że znała go wcześniej, a teraz w szkole widząc wszystkich pierwszy raz, on był jej kotwicą jedynego poznanego gruntu. Naturalnie, że było to w pewien sposób bezpieczne.
Uniosła lekko brwi na jego odpowiedź. No nie mówiła, ale to w sumie było dla niej dość... Oczywiste. Zamek był niemożliwie wielki, skomplikowany, i jeszcze Philip jej mówi, że są jakieś dzikie niespodzianki. Nie umiała się w tym odnaleźć, trwała w zupełnym zagubieniu. Ale może faktycznie mapa powinna była jej wystarczyć? Nie żeby nie cieszyła się jakby Kieran po prostu chciał spędzić z nią czas...
- Nie lubię zawracać ci głowy jak masz swoje sprawy, znajomych... - Skomentowała wprost, choć zupełnie neutralnym, wręcz może miłym tonem. Nie miała pretensji, że się nie domyślił, raczej po prostu nie rozumiała czemu miałoby to być dziwne, że przydałaby jej się jakaś osoba do, cóż, po prostu wprowadzenia w to nowe życie. Ale też może nie fair oczekiwać wszystkiego od niego, z tego też zdawała sobie sprawę. Poradzi sobie, potrzebowała tylko czasu.
- Poza tym w sumie było miło, dużo mi opowiedział, a też miło znać kogoś ze swojego roku. Był miły, opowiedział mi trochę o dziwnych rzeczach, jakie się dzieją, na przykład wadliwe schody, i ogólnie trochę poopowiadał. Także ogólnie to się nie przejmuj, kwestia czasu jak wszystkich poznam i będę jakoś mogła się odnaleźć w tym miejscu. Póki co mam chyba pozytywne odczucia. - Chyba...
Mimo to, pomimo chłodu i generalnego poczucia, że jest kulą u nogi, szczególnie będąc tu zwyczajnie nową i zagubioną, Gemma naprawdę starała się żeby jej relacja z Kieranem szła w dobrym kierunku. Może nie nastawiała się na wielkie romantyczne uniesienia, na miłość, ale przynajmniej na bycie przyjaciółmi w tym, co im zaplanowano. Na dobrej relacji, wspólnie zbudowanej i zadbanej, nie na odwal i nieszczęśliwej.
Nauczyła się już, że Kieran z tonu wypowiedzi brzmiał z reguły jakby trochę albo robił łaskę, że odpowiada, albo nie był najszczęśliwszy, ale akceptował co mu los dał. Na przykład teraz brzmiał na to drugie. Nie zrażała się, sama bywała dość dziwna w ekspresji, choć chyba cieplejsza niż Ślizgon przed nią. Posłała mu więc lekki uśmiech, skinąwszy głową. Mimo tego, że bywały tu serdeczniejsze osoby, z nim czuła się najbezpieczniej póki co, szczególnie, że znała go wcześniej, a teraz w szkole widząc wszystkich pierwszy raz, on był jej kotwicą jedynego poznanego gruntu. Naturalnie, że było to w pewien sposób bezpieczne.
Uniosła lekko brwi na jego odpowiedź. No nie mówiła, ale to w sumie było dla niej dość... Oczywiste. Zamek był niemożliwie wielki, skomplikowany, i jeszcze Philip jej mówi, że są jakieś dzikie niespodzianki. Nie umiała się w tym odnaleźć, trwała w zupełnym zagubieniu. Ale może faktycznie mapa powinna była jej wystarczyć? Nie żeby nie cieszyła się jakby Kieran po prostu chciał spędzić z nią czas...
- Nie lubię zawracać ci głowy jak masz swoje sprawy, znajomych... - Skomentowała wprost, choć zupełnie neutralnym, wręcz może miłym tonem. Nie miała pretensji, że się nie domyślił, raczej po prostu nie rozumiała czemu miałoby to być dziwne, że przydałaby jej się jakaś osoba do, cóż, po prostu wprowadzenia w to nowe życie. Ale też może nie fair oczekiwać wszystkiego od niego, z tego też zdawała sobie sprawę. Poradzi sobie, potrzebowała tylko czasu.
- Poza tym w sumie było miło, dużo mi opowiedział, a też miło znać kogoś ze swojego roku. Był miły, opowiedział mi trochę o dziwnych rzeczach, jakie się dzieją, na przykład wadliwe schody, i ogólnie trochę poopowiadał. Także ogólnie to się nie przejmuj, kwestia czasu jak wszystkich poznam i będę jakoś mogła się odnaleźć w tym miejscu. Póki co mam chyba pozytywne odczucia. - Chyba...