25-12-2021, 04:44 AM
Ach, stracić przytomność i obudzić się w objęciach Cavingtona... Choć Harper nie życzyłaby tego nawet największym wrogom, niektóre z dziewcząt w Hogwarcie - i pewnie nawet część chłopaków - byłyby zachwycone takim obrotem spraw. Czułyby się jak w pięknym śnie...
Ale nie Harper. Ona otworzyła nieznacznie oczy z cichym burknięciem niezadowolenia. Nie dlatego, że niósł ją akurat ten Ślizgon. Z tego jeszcze nie zdawała sobie sprawy. Wiedziała za to, że strasznie boli ją głowa i najchętniej wróciłaby spać, gdyby nie to, że jej łóżko wierzgało i zdecydowało się ponieść ją-... Nie, zaraz, coś zdecydowanie było nie tak. Wpierw utkwiła wzrok gdzieś z boku i widziała tylko powoli przesuwającą się ścianę, łącząc sobie powoli wszystko w spójną historię. Chyba ostatnie co pamiętała, to wyścig... I upadek, po którym wstała i poleciała dalej, a potem jakoś wszystko się urwało?
Nim zdążyła poukładać sobie wszystko do końca, odwróciła jeszcze średnio przytomny wzrok na swojego wybawiciela.
Wpierw uznała, że nie ma mowy, żeby jej się to nie śniło. I to jeszcze w koszmarze, fuj!
Zacisnęła mocniej powieki, jakby spodziewała się, że to pomoże i zaraz ponownie otworzyła oczy, by ujrzeć w kiepskim świetle tę samą postać. Następnie zamrugała kilka razy, kiedy wracała do niej jakaś resztka przytomności.
- Mmkej, okej, puść mnie... - mruknęła jedną ręką klepiąc go w ramię, a drugą łapiąc się za głowę.
Jeszcze nie była tak waleczna jak zwykle, ale powoli wracała do niej żądza walki sprzed chwili... Niech Cavington nie przyzwyczaja się do taryfy ulgowej. Potrzebowała jeszcze tylko chwili.
Ale nie Harper. Ona otworzyła nieznacznie oczy z cichym burknięciem niezadowolenia. Nie dlatego, że niósł ją akurat ten Ślizgon. Z tego jeszcze nie zdawała sobie sprawy. Wiedziała za to, że strasznie boli ją głowa i najchętniej wróciłaby spać, gdyby nie to, że jej łóżko wierzgało i zdecydowało się ponieść ją-... Nie, zaraz, coś zdecydowanie było nie tak. Wpierw utkwiła wzrok gdzieś z boku i widziała tylko powoli przesuwającą się ścianę, łącząc sobie powoli wszystko w spójną historię. Chyba ostatnie co pamiętała, to wyścig... I upadek, po którym wstała i poleciała dalej, a potem jakoś wszystko się urwało?
Nim zdążyła poukładać sobie wszystko do końca, odwróciła jeszcze średnio przytomny wzrok na swojego wybawiciela.
Wpierw uznała, że nie ma mowy, żeby jej się to nie śniło. I to jeszcze w koszmarze, fuj!
Zacisnęła mocniej powieki, jakby spodziewała się, że to pomoże i zaraz ponownie otworzyła oczy, by ujrzeć w kiepskim świetle tę samą postać. Następnie zamrugała kilka razy, kiedy wracała do niej jakaś resztka przytomności.
- Mmkej, okej, puść mnie... - mruknęła jedną ręką klepiąc go w ramię, a drugą łapiąc się za głowę.
Jeszcze nie była tak waleczna jak zwykle, ale powoli wracała do niej żądza walki sprzed chwili... Niech Cavington nie przyzwyczaja się do taryfy ulgowej. Potrzebowała jeszcze tylko chwili.