26-12-2021, 11:06 PM
Nie do końca chodziło o to, że Heather by się obraziła. Noah raczej obawiał się tego, że zachował się wyjątkowo nie jak on i dość... nieodpowiednio, biorąc pod uwagę ich przyjaźń i układ. Włączył mu się wtedy podkurwiony terytorialista, zwierzę, które od rana było rozdrażnione i każdy bodziec był jak dźgnięcie w oko.
- Normalne, owszem, ale bez przesady. - Westchnął płytko, trochę się rozluźniając i uspokajając. Nawet uśmiechnął się odrobinę. - Wszystko w porządku. W każdym razie teraz już tak. - Jasno mówił o tym, że jest w porządku, bo oni są w porządku najwyraźniej.
Widząc jak objęła się ramionami i zaraz otuliła wyciągniętym z torebki szalem, poczuł nagłą ochotę przytulenia jej, ogrzania w objęciach. Nie odczuwał chłodu, nie dość że naturalnie ma nieco wyższą temperaturę ciała, to dopiero co biegał i wciąż był rozgrzany. I spocony, może Heather wcale nie miała ochoty się przytulić? Aczkolwiek jakoś raczej nigdy nie miała z tym problemu, w niejednej sytuacji byli, hm, spoceni. Nie chciał jednak w tej chwili narzucać jej swojej osoby... za bardzo.
Odbił się lekko od pnia, o który wciąż się opierał i postąpił te dwa kroczki, żeby stanąć blisko niej. Sięgnął do jej dłoni, łapiąc ją delikatnie i obejmując palcami.
- Zimno ci. - To nie było pytanie, bo sama przed chwilą dała dowód na to, że odczuwa chłód. Plus miała zimną dłoń, chociaż przy jego naturalnym cieple to każdy mógłby wydawać się soplem lodu. - Zaproponowałbym, że cię rozgrzeję, ale... - Spojrzał po sobie, jakby chciał podkreślić, że do najświeższych w tej chwili nie należy, a następnie na zgromadzenie nieopodal. Czy miał na myśli tylko przytulenie? Zadziorny uśmiech i sugestywne zerknięcie na tłumek wskazywałby na nieco inny pomysł na formę ogrzewania. Uniósł drugą rękę, żeby odgarnąć jej włosy z twarzy, zmierzwione odrobinę pod wpływem zakładania szala.
Chociaż wtedy w pociągu uderzyło to w niego ekstremalnie mocno, to teraz dużo klarowniej i bardziej racjonalnie odczuwał jak bardzo za nią tęsknił przez te wakacje. Niby tylko dwa miesiące, a jednak... Brakowało mu jej. Niefortunnie akurat na początek września wypadła pełnia, więc nawet nie mieli wcześniej okazji najzwyczajniej w świecie porozmawiać, poprzebywać ze sobą, nadrobić czas rozłąki. I przez chwilę obawiał się, że zjebał swoim szczeniackim zachowaniem, a tu jednak wszystko wydawało się być w normie.
- Normalne, owszem, ale bez przesady. - Westchnął płytko, trochę się rozluźniając i uspokajając. Nawet uśmiechnął się odrobinę. - Wszystko w porządku. W każdym razie teraz już tak. - Jasno mówił o tym, że jest w porządku, bo oni są w porządku najwyraźniej.
Widząc jak objęła się ramionami i zaraz otuliła wyciągniętym z torebki szalem, poczuł nagłą ochotę przytulenia jej, ogrzania w objęciach. Nie odczuwał chłodu, nie dość że naturalnie ma nieco wyższą temperaturę ciała, to dopiero co biegał i wciąż był rozgrzany. I spocony, może Heather wcale nie miała ochoty się przytulić? Aczkolwiek jakoś raczej nigdy nie miała z tym problemu, w niejednej sytuacji byli, hm, spoceni. Nie chciał jednak w tej chwili narzucać jej swojej osoby... za bardzo.
Odbił się lekko od pnia, o który wciąż się opierał i postąpił te dwa kroczki, żeby stanąć blisko niej. Sięgnął do jej dłoni, łapiąc ją delikatnie i obejmując palcami.
- Zimno ci. - To nie było pytanie, bo sama przed chwilą dała dowód na to, że odczuwa chłód. Plus miała zimną dłoń, chociaż przy jego naturalnym cieple to każdy mógłby wydawać się soplem lodu. - Zaproponowałbym, że cię rozgrzeję, ale... - Spojrzał po sobie, jakby chciał podkreślić, że do najświeższych w tej chwili nie należy, a następnie na zgromadzenie nieopodal. Czy miał na myśli tylko przytulenie? Zadziorny uśmiech i sugestywne zerknięcie na tłumek wskazywałby na nieco inny pomysł na formę ogrzewania. Uniósł drugą rękę, żeby odgarnąć jej włosy z twarzy, zmierzwione odrobinę pod wpływem zakładania szala.
Chociaż wtedy w pociągu uderzyło to w niego ekstremalnie mocno, to teraz dużo klarowniej i bardziej racjonalnie odczuwał jak bardzo za nią tęsknił przez te wakacje. Niby tylko dwa miesiące, a jednak... Brakowało mu jej. Niefortunnie akurat na początek września wypadła pełnia, więc nawet nie mieli wcześniej okazji najzwyczajniej w świecie porozmawiać, poprzebywać ze sobą, nadrobić czas rozłąki. I przez chwilę obawiał się, że zjebał swoim szczeniackim zachowaniem, a tu jednak wszystko wydawało się być w normie.