26-12-2021, 11:14 PM
Zaśmiał się cicho, bezgłośnie, spoglądając na schody krytycznie.
- Na przykład. - Przyznał ze skinięciem głową.
Słuchając go jednak jego uśmiech rzedł, z każdy słowem odrobinę bardziej, aż na sam koniec nie uśmiechał się wcale. No, to brzmiało dziwnie. Nawet dla niego to brzmiało dziwnie, jesli tak to ująć. Poczuł się trochę atakowany, może nie w agresywny sposób, bardziej... Called out. Poza tym jakoś dziwnie głupio mu się zrobiło, bo choć sam nie zastanawiał się za dużo nad takimi rzeczami, nie wiedział jak to ująć kiedy poniekąd oczekiwano odpowiedzi na pewne kwestie. Odetchnął cicho.
- Kwestia perspektywy. Zamieniając się, idę wąskim korytarzem, jako że ten dzień nie mógł pójść gorzej niż już się potoczyło, a tleniona-blondyna weszła mi pod nogi, nieważne czy na środku czy gdzie, złożyło się, że przyjęła na klatę też cały dzień. Zapalniczka jest jak najbardziej użyteczna, szczególnie kiedy chcesz zapalić jak człowiek, a nie masz czym odpalić peta, ogień jest cenny jeśli masz wizję dymania kilka pięter wyżej na jebaną wieżę, tylko po to żeby pokurwiać z powrotem i stracić godzinę czasu na bezsensownym spacerku. A szalika nie spodziewałem się odzyskać, i dbam o twoje gardło żeby utrzymać nowo stworzoną tradycję wbijania sobie szpilek słownych raz na jakiś czas. Poza tym, wbrew pozorom nic mi nie zrobiłeś, a ja nie jestem fanem nienawiści do ludzi dla samego sportu, musisz się bardziej postarać. Dziwakiem może i jestem, albo po prostu jestem wyjątkowy wśród osób, które na codzień znasz.
Posłał mu krótki uśmiech, przelotny, po czym skierował się w górę schodów, widać kończąc na tym swój monolog. Wyglądało wszystko w porządku, szedł sobie, ale w połowie... Coś trzasnęło i znalazł się w chujowej pozycji uwięzionej w schodku nogi. Wystarczyło proste zaklęcie, spoko. Sięgnął do kieszeni po różdżkę i aż gorąco mu się zrobiło, że jej nie miał. Poszukał bardziej gorączkowo, po czym spojrzał w dół schodów, dostrzegając dopiero swoją różdżkę leżącą u podnóża. Musiała mu wypaść... Aż mu ręce opadły, jak mieć pecha to tak całkiem.
kostka: 3
- Na przykład. - Przyznał ze skinięciem głową.
Słuchając go jednak jego uśmiech rzedł, z każdy słowem odrobinę bardziej, aż na sam koniec nie uśmiechał się wcale. No, to brzmiało dziwnie. Nawet dla niego to brzmiało dziwnie, jesli tak to ująć. Poczuł się trochę atakowany, może nie w agresywny sposób, bardziej... Called out. Poza tym jakoś dziwnie głupio mu się zrobiło, bo choć sam nie zastanawiał się za dużo nad takimi rzeczami, nie wiedział jak to ująć kiedy poniekąd oczekiwano odpowiedzi na pewne kwestie. Odetchnął cicho.
- Kwestia perspektywy. Zamieniając się, idę wąskim korytarzem, jako że ten dzień nie mógł pójść gorzej niż już się potoczyło, a tleniona-blondyna weszła mi pod nogi, nieważne czy na środku czy gdzie, złożyło się, że przyjęła na klatę też cały dzień. Zapalniczka jest jak najbardziej użyteczna, szczególnie kiedy chcesz zapalić jak człowiek, a nie masz czym odpalić peta, ogień jest cenny jeśli masz wizję dymania kilka pięter wyżej na jebaną wieżę, tylko po to żeby pokurwiać z powrotem i stracić godzinę czasu na bezsensownym spacerku. A szalika nie spodziewałem się odzyskać, i dbam o twoje gardło żeby utrzymać nowo stworzoną tradycję wbijania sobie szpilek słownych raz na jakiś czas. Poza tym, wbrew pozorom nic mi nie zrobiłeś, a ja nie jestem fanem nienawiści do ludzi dla samego sportu, musisz się bardziej postarać. Dziwakiem może i jestem, albo po prostu jestem wyjątkowy wśród osób, które na codzień znasz.
Posłał mu krótki uśmiech, przelotny, po czym skierował się w górę schodów, widać kończąc na tym swój monolog. Wyglądało wszystko w porządku, szedł sobie, ale w połowie... Coś trzasnęło i znalazł się w chujowej pozycji uwięzionej w schodku nogi. Wystarczyło proste zaklęcie, spoko. Sięgnął do kieszeni po różdżkę i aż gorąco mu się zrobiło, że jej nie miał. Poszukał bardziej gorączkowo, po czym spojrzał w dół schodów, dostrzegając dopiero swoją różdżkę leżącą u podnóża. Musiała mu wypaść... Aż mu ręce opadły, jak mieć pecha to tak całkiem.
kostka: 3