27-12-2021, 06:06 PM
- Jedna wadliwa. Inne dobrze słyszały. Masz szczęście, że cię lubię.
Oczywiście Kaia nie była w żaden sposób wadliwa. Wręcz przeciwnie. Tak jak mówił, była niesamowita.
- Przynajmniej mogę mówić o tobie, co chcę za plecami... - dodał ciszej, odwracając od niej głowę.
Oczywiście nie było szans, by nie dosłyszała - musiałaby faktycznie zmagać się z problemami ze słuchem i tu Ethan byłby już w jakimś stopniu zaniepokojony.
Dalej jeszcze odpowiedziała w temacie, który nie był mimo wszystko wygodny. Nie był na dziś i... Jeśli od niego miałoby to zależeć, to był na nigdy. Nie warto. Dlatego też pozornie zignorował jej odpowiedź, a za moment obdarzył ją nikłym uśmiechem za pocałunek w policzek.
- Idziemy... I to w sumie może zależeć od ciebie... - zaczął, po czym chwilę się zawahał. Czy aby na pewno kierowali się w dobrą stronę? Tak mu się zdawało... - Wolisz kwiaty z łąki, czy którejś z cieplarni? Wolałbym, żeby to nie była mandragora, bo mogłoby nie udać nam się dotrzeć z nią aż na wieżę, ale może następnym razem...
Popatrzył na nią, by wyczuć, czy ma jakieś preferencje. Ale przed chwilą zapewniała, że każde kwiatki ją zadowolą. I może nie powinni włamywać się do cieplarni... Ale nie powinni też organizować imprezy, pić alkoholu, uciec w środku nocy do Zakazanego Lasu, którego nazwa mówiła sama za siebie... Nie, chyba wizyta w cieplarni nie zmieniała już nic.
Oczywiście Kaia nie była w żaden sposób wadliwa. Wręcz przeciwnie. Tak jak mówił, była niesamowita.
- Przynajmniej mogę mówić o tobie, co chcę za plecami... - dodał ciszej, odwracając od niej głowę.
Oczywiście nie było szans, by nie dosłyszała - musiałaby faktycznie zmagać się z problemami ze słuchem i tu Ethan byłby już w jakimś stopniu zaniepokojony.
Dalej jeszcze odpowiedziała w temacie, który nie był mimo wszystko wygodny. Nie był na dziś i... Jeśli od niego miałoby to zależeć, to był na nigdy. Nie warto. Dlatego też pozornie zignorował jej odpowiedź, a za moment obdarzył ją nikłym uśmiechem za pocałunek w policzek.
- Idziemy... I to w sumie może zależeć od ciebie... - zaczął, po czym chwilę się zawahał. Czy aby na pewno kierowali się w dobrą stronę? Tak mu się zdawało... - Wolisz kwiaty z łąki, czy którejś z cieplarni? Wolałbym, żeby to nie była mandragora, bo mogłoby nie udać nam się dotrzeć z nią aż na wieżę, ale może następnym razem...
Popatrzył na nią, by wyczuć, czy ma jakieś preferencje. Ale przed chwilą zapewniała, że każde kwiatki ją zadowolą. I może nie powinni włamywać się do cieplarni... Ale nie powinni też organizować imprezy, pić alkoholu, uciec w środku nocy do Zakazanego Lasu, którego nazwa mówiła sama za siebie... Nie, chyba wizyta w cieplarni nie zmieniała już nic.