27-12-2021, 10:34 PM
No dobrze, zdawali się zapomnieć o tym, że powinni teoretycznie zachowywać się choć trochę cicho, ale do tej pory, mimo wielu udawanych kłótni, nie darli się na siebie... I do tego Ethan zdążył się przyzwyczaić w czasie spędzonym z Kaią. Dlatego też wzdrygnął się, gdy krzyknęła do niego z zaskoczenia. Cóż, przynajmniej nie pisnął, ale i tak głupio wyszło, więc z pretensją pyrgnął ją lekko łokciem. Zasłużyła! A następnie jeszcze oddała łapiąc się jego ucha. Co za kobieta... Kogo on poślubił?
Ponownie zatrzymał się na moment i stanął przed nią, po czym chwycił ją delikatnie za podbródek.
- Mam cię uciszyć, zanim ktoś jednak nas usłyszy? Bo jak tak, to spoko, jestem w stanie się poświęcić - dopytał cicho, zbliżając do niej twarz, żeby jeszcze bardziej jasne było, w jaki sposób mógłby ją uciszać.
Niby nikogo nie powinno być tu o tej porze, ale nigdy nic nie wiadomo... I przecież cel uświęca środki - tylko że w tym przypadku zupełnie odwrotnie. To środek uświęcał cel.
Wkrótce zbliżali się już do łąki, a Ethan postarał się zanotować w głowie, żeby któregoś dnia przemycić Kai mandragorę.
A o ile dawanie kwiatów swojej dziewczynie może było w pewnym stopniu romantyczne i Ethan mógłby się z tym zgodzić, to klęczenie na ziemi i zbieranie tego wszystkiego w bukiet nie miało jego zdaniem nic wspólnego z romantyzmem.
- Ale nie spodziewaj się ich wiele - skomentował jeszcze nim dotarli na łąkę pełną kwiatów...
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie było cholernie ciemno. Ale czy to robiło różnicę?
Przykucnął na moment i popatrzył z bliska na... Cóż, z jego perspektywy czarne roślinki.
- To mówisz, że mogą być nawet badyle, tak? - spytał zbierając parę losowych kwiatów.
W tym świetle wyglądały w porządku... Może będą mieli niespodziankę, jak wrócą do zamku.
Ponownie zatrzymał się na moment i stanął przed nią, po czym chwycił ją delikatnie za podbródek.
- Mam cię uciszyć, zanim ktoś jednak nas usłyszy? Bo jak tak, to spoko, jestem w stanie się poświęcić - dopytał cicho, zbliżając do niej twarz, żeby jeszcze bardziej jasne było, w jaki sposób mógłby ją uciszać.
Niby nikogo nie powinno być tu o tej porze, ale nigdy nic nie wiadomo... I przecież cel uświęca środki - tylko że w tym przypadku zupełnie odwrotnie. To środek uświęcał cel.
Wkrótce zbliżali się już do łąki, a Ethan postarał się zanotować w głowie, żeby któregoś dnia przemycić Kai mandragorę.
A o ile dawanie kwiatów swojej dziewczynie może było w pewnym stopniu romantyczne i Ethan mógłby się z tym zgodzić, to klęczenie na ziemi i zbieranie tego wszystkiego w bukiet nie miało jego zdaniem nic wspólnego z romantyzmem.
- Ale nie spodziewaj się ich wiele - skomentował jeszcze nim dotarli na łąkę pełną kwiatów...
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie było cholernie ciemno. Ale czy to robiło różnicę?
Przykucnął na moment i popatrzył z bliska na... Cóż, z jego perspektywy czarne roślinki.
- To mówisz, że mogą być nawet badyle, tak? - spytał zbierając parę losowych kwiatów.
W tym świetle wyglądały w porządku... Może będą mieli niespodziankę, jak wrócą do zamku.