01-01-2022, 06:22 PM
Pewnie Heather zupełnie inaczej by całe zachowanie odebrała i może faktycznie byłaby wściekła na Noah, gdyby tylko nie wiedziała jego pełnych motywów, gdyby nie znała sekretu, jaki w sobie nosił. Widziała, choć Noah nie zdawał sobie z tego sprawy, jak ze sobą walczył, jak bardzo starał się być najlepszą wersją siebie. Patrzyła jak robi wszystko żeby jakoś ułożyć to życie pomimo klątwy, jaką w sobie nosił. Nie rozumiała kiedyś skąd u niego te wszystkie emocje, tyle spięcia, tyle... Desperacji, czasem.
A gdy połączyła w końcu jedno z drugim, gdy doszła do prawdy, zrozumiała. W pierwszej chwili się przeraziła, trzymała się na dystans, próbując dostrzec czy na pewno ma rację, czy to ma prawo być. I gdy w końcu nie mogła od tego uciekać, gdy tak patrzyła na jego codzienność... Zrozumiała go. Zrozumiała to, jak był rozdarty między byciem dobrą, wspaniałą osobą, jaką był, a wszystkimi trudami, przeciwnościami, jakie napotykał po drodze i z którymi wciąż musiał walczyć. I wtedy, gdy pojęła całe spektrum jego osoby, na tyle w każdym razie, na ile mogła nie mając bezpośredniej wiedzy o wilkołactwie, a jedynie z dziesiątek książek, jakie przetrzepała szukając odpowiedzi, pokochała go. Pokochała jego dobre serce, umęczoną duszę, pokochała go całego.
I teraz, od dawna wiedząc z kim ma do czynienia, jak i od dawna będąc mu całkowicie oddaną, w chwilach trudnych jak ta ostatnia nie potrafiłaby nawet mieć mu za złe, że zachował się nie w porządku. Z innymi miała "układy", seks i nic więcej. Noah miał specjalne względy, gdzie niby miała ich relacja polegać na tym samym, ale przy tym zwyczajnie byli przyjaciółmi, a Heather dałaby się za niego pokroić.
- Wy, mężczyźni, zawsze jesteście albo zbyt krytyczni wobec siebie, albo wcale, doprawdy. - Powiedziała z lekkim uśmiechem rozbawienia, kręcąc głową krótko.
Serce odrobinę zgubiło rytm gdy Noah podszedł do niej bliżej. Zawsze zapierało jej to dech w piersi, ten krok, spojrzenie, cała jego aura i osoba. Jak można było nie kochać takiego człowieka? Nie rozumiała, jej serce wygrał absolutnie.
- Nie mam naturalnego grzejnika w sobie jak ty. - Zauważyła z rozbawieniem na jego komentarz, że jej zimno. Jej uśmiech nieco się poszerzył na dalsze słowa Noah i ten czuły dotyk. Absolutnie topiła się przy nim, to czasem aż przerażało samo w sobie.
- Ale możesz też pozwolić mi zamarznąć, racja. - Powiedziała z rozbawieniem, drażniąc się z nim i trochę prowokując żeby jednak z łaski swojej ją rozgrzał. Podeszła przy tym kroczek bliżej, patrząc w te ukochane oczy. - Taki spocony nadal jesteś niemożliwie seksowny. - Powiedziała szczerze, kładąc jedną dłoń płasko na jego klatce piersiowej.
A gdy połączyła w końcu jedno z drugim, gdy doszła do prawdy, zrozumiała. W pierwszej chwili się przeraziła, trzymała się na dystans, próbując dostrzec czy na pewno ma rację, czy to ma prawo być. I gdy w końcu nie mogła od tego uciekać, gdy tak patrzyła na jego codzienność... Zrozumiała go. Zrozumiała to, jak był rozdarty między byciem dobrą, wspaniałą osobą, jaką był, a wszystkimi trudami, przeciwnościami, jakie napotykał po drodze i z którymi wciąż musiał walczyć. I wtedy, gdy pojęła całe spektrum jego osoby, na tyle w każdym razie, na ile mogła nie mając bezpośredniej wiedzy o wilkołactwie, a jedynie z dziesiątek książek, jakie przetrzepała szukając odpowiedzi, pokochała go. Pokochała jego dobre serce, umęczoną duszę, pokochała go całego.
I teraz, od dawna wiedząc z kim ma do czynienia, jak i od dawna będąc mu całkowicie oddaną, w chwilach trudnych jak ta ostatnia nie potrafiłaby nawet mieć mu za złe, że zachował się nie w porządku. Z innymi miała "układy", seks i nic więcej. Noah miał specjalne względy, gdzie niby miała ich relacja polegać na tym samym, ale przy tym zwyczajnie byli przyjaciółmi, a Heather dałaby się za niego pokroić.
- Wy, mężczyźni, zawsze jesteście albo zbyt krytyczni wobec siebie, albo wcale, doprawdy. - Powiedziała z lekkim uśmiechem rozbawienia, kręcąc głową krótko.
Serce odrobinę zgubiło rytm gdy Noah podszedł do niej bliżej. Zawsze zapierało jej to dech w piersi, ten krok, spojrzenie, cała jego aura i osoba. Jak można było nie kochać takiego człowieka? Nie rozumiała, jej serce wygrał absolutnie.
- Nie mam naturalnego grzejnika w sobie jak ty. - Zauważyła z rozbawieniem na jego komentarz, że jej zimno. Jej uśmiech nieco się poszerzył na dalsze słowa Noah i ten czuły dotyk. Absolutnie topiła się przy nim, to czasem aż przerażało samo w sobie.
- Ale możesz też pozwolić mi zamarznąć, racja. - Powiedziała z rozbawieniem, drażniąc się z nim i trochę prowokując żeby jednak z łaski swojej ją rozgrzał. Podeszła przy tym kroczek bliżej, patrząc w te ukochane oczy. - Taki spocony nadal jesteś niemożliwie seksowny. - Powiedziała szczerze, kładąc jedną dłoń płasko na jego klatce piersiowej.