01-01-2022, 08:08 PM
Opadły mu ramiona nieznacznie na jego pytanie. Nie to żeby się dziwił, że padło, bo nie, ale naprawdę to nie był moment! Zresztą chyba oczywiste, że cokolwiek się stało, to po prostu jest to efektem wyścigu, na którym był? Nie to żeby nie należały mu się wyjaśnienia, mimo że pewnie nagada mu jak to jest frajerem, że w ogóle te drzewa twarzą wykosił... Sam pewnie by niewiele lepiej sobie poradził!
- Do skrzydła kurwa. - Syknął na niego. - Chyba że mam ci puścić pawia na łóżko.
I to nawet była realna groźba, jako że było mu obrzydliwie niedobrze, zawroty głowy nie pomagały i szczerze nie był pewien czy zwyczajnie zaraz się przez to nie porzyga. I to nawet nie ze złośliwości, ale jak się ma odruch, nie będzie się zastanawiał w którą stronę ma się obrócić. Odetchnął nerwowo.
- Słuchaj, jebnąłem w drzewo, dwa razy, w chuj mocno, i kurwa jest mi niedobrze, kręci mi się w głowie, sam nie dotrę, rusz dupsko i się przydaj może na coś.
Nie zamierzał być chamski, choć ten ton jeszcze był dla nich dość normalny, ale naprawdę frustrował się i stresował, że coś się dzieje i nie wie co. Może i nie umiera, ale i tak była to stresująca sytuacja, nie był lekarzem, nie znał się na tym czy coś jest poważne czy nie. Mógl dostać świństwo do wypicia i będzie wszystko dobrze, albo mógł mieć przed sobą tydzień w skrzydle, skąd miał wiedzieć? Jeszcze nawet nie wiedział jak wytłumaczy się z tego, że w środku nocy przyłazi jak po wojnie, gdzie powinien przecież dawno spać.
- Do skrzydła kurwa. - Syknął na niego. - Chyba że mam ci puścić pawia na łóżko.
I to nawet była realna groźba, jako że było mu obrzydliwie niedobrze, zawroty głowy nie pomagały i szczerze nie był pewien czy zwyczajnie zaraz się przez to nie porzyga. I to nawet nie ze złośliwości, ale jak się ma odruch, nie będzie się zastanawiał w którą stronę ma się obrócić. Odetchnął nerwowo.
- Słuchaj, jebnąłem w drzewo, dwa razy, w chuj mocno, i kurwa jest mi niedobrze, kręci mi się w głowie, sam nie dotrę, rusz dupsko i się przydaj może na coś.
Nie zamierzał być chamski, choć ten ton jeszcze był dla nich dość normalny, ale naprawdę frustrował się i stresował, że coś się dzieje i nie wie co. Może i nie umiera, ale i tak była to stresująca sytuacja, nie był lekarzem, nie znał się na tym czy coś jest poważne czy nie. Mógl dostać świństwo do wypicia i będzie wszystko dobrze, albo mógł mieć przed sobą tydzień w skrzydle, skąd miał wiedzieć? Jeszcze nawet nie wiedział jak wytłumaczy się z tego, że w środku nocy przyłazi jak po wojnie, gdzie powinien przecież dawno spać.