02-01-2022, 04:17 PM
Miles z kolei wydawał się niewinny i łagodny, faktycznie też unikał konfliktów fizycznych, bo nie uważał tego za potrzebne. W sumie, trwał w przekonaniu, że siłą jest dyplomacja, a z pięściami to się rzucają ci, co nie mają argumentów i nie wiedzą co powiedzieć. Mimo to nie był też sierotą zupełną i choć stronił od przemocy bardzo mocno, to gdyby ktokolwiek zagroził Biance czy zranił ją, jakkolwiek, osobiście by rozszarpał delikwenta na strzępy.
Widząc, że Bianca odpłynęła w pewnym momencie zupełnie, cudownie zamyślona, nie przeszkadzał jej i malował w milczeniu. Może lepiej, bo szybciej jakoś to szło, aczkolwiek miał tylko nadzieję, że o czymkolwiek się jej przyszło zamyślić, nie było to nic złego. I w końcu gdy skończył, ocknęła się i wyglądała w sumie jakby żadne chmury nie wisiały nad jej piękną głową, co z pewnością go nieco uspokoiło.
Zatrzymał na niej wzrok, chcąc złapać każdy fragment emocji gdy oceniała jego dzieło. Naturalnie uważał, że mógł zrobić je lepiej i nigdy nie był w pełni zadowolony ze swoich kreacji, jednak mimo to miał nadzieję, że się jej spodoba. I widać było, że dobrze wykonał swoje zadanie. Uśmiechnął się nieco, poruszony jej słowami. Ona po prostu rozumiała sztukę. Nie tworzyła jej, ale rozumiała wiele z tego, czym aktualnie była sztuka i z czego wynikał trud pracy z nią. Była idealna po prostu, aż nadal czasem go to szokowało.
Powoli przeżuł wsunięte mu do ust winogrono, pochłonięty jej bliskością, spojrzeniem, jak i słowami, tak pięknymi i w punkt tego, co najbardziej do niego przemawiało. Jeśli chciało się ująć go za serce, komplementy dotyczące jego kreatywności czy talentu czy "innego spojrzenia na świat" były drogą prostą i zapewniającą sukces, urabiało go to jak masło.
Spojrzał na jej usta po tym jak złożyła pocałunek na jego policzku. W pierwszej chwili nie zajarzył aż, by dopiero po sekundzie zmarszczyć brwi i sięgnąć do swojego policzka. Yep, uwalony farbą. I tak całe życie, nie był fanem kąpieli w farbach, chociaż tak by wielu pewnie podejrzewało.
- Schlebiasz mi. - Powiedział, posyłając jej lekki uśmiech i unosząc dłoń by kciukiem delikatnie zabrać kawałeczki farby z ust Bianci. - Mam jednak bardzo silne wrażenie, że akurat Ty w dużej mierze też widzisz to co ja, choć może nie dokładnie tak samo.
Odsunął się tylko żeby zmyć z policzka farbę, i z dłoni, i z czoła... Zerkał przy tym na Biancę, ale był głupio w dyskomforcie, gdy ona była taka perfekcyjna i bez skazy, a on... Cóż, prezentował się przy niej jak niechluj. I dopiero jak już był czysty, podszedł do Bianci by objąć ją w talii pewnym gestem, jednak wciąż odpowiednio delikatnym, tak jak obchodzi się z porcelaną.
Widząc, że Bianca odpłynęła w pewnym momencie zupełnie, cudownie zamyślona, nie przeszkadzał jej i malował w milczeniu. Może lepiej, bo szybciej jakoś to szło, aczkolwiek miał tylko nadzieję, że o czymkolwiek się jej przyszło zamyślić, nie było to nic złego. I w końcu gdy skończył, ocknęła się i wyglądała w sumie jakby żadne chmury nie wisiały nad jej piękną głową, co z pewnością go nieco uspokoiło.
Zatrzymał na niej wzrok, chcąc złapać każdy fragment emocji gdy oceniała jego dzieło. Naturalnie uważał, że mógł zrobić je lepiej i nigdy nie był w pełni zadowolony ze swoich kreacji, jednak mimo to miał nadzieję, że się jej spodoba. I widać było, że dobrze wykonał swoje zadanie. Uśmiechnął się nieco, poruszony jej słowami. Ona po prostu rozumiała sztukę. Nie tworzyła jej, ale rozumiała wiele z tego, czym aktualnie była sztuka i z czego wynikał trud pracy z nią. Była idealna po prostu, aż nadal czasem go to szokowało.
Powoli przeżuł wsunięte mu do ust winogrono, pochłonięty jej bliskością, spojrzeniem, jak i słowami, tak pięknymi i w punkt tego, co najbardziej do niego przemawiało. Jeśli chciało się ująć go za serce, komplementy dotyczące jego kreatywności czy talentu czy "innego spojrzenia na świat" były drogą prostą i zapewniającą sukces, urabiało go to jak masło.
Spojrzał na jej usta po tym jak złożyła pocałunek na jego policzku. W pierwszej chwili nie zajarzył aż, by dopiero po sekundzie zmarszczyć brwi i sięgnąć do swojego policzka. Yep, uwalony farbą. I tak całe życie, nie był fanem kąpieli w farbach, chociaż tak by wielu pewnie podejrzewało.
- Schlebiasz mi. - Powiedział, posyłając jej lekki uśmiech i unosząc dłoń by kciukiem delikatnie zabrać kawałeczki farby z ust Bianci. - Mam jednak bardzo silne wrażenie, że akurat Ty w dużej mierze też widzisz to co ja, choć może nie dokładnie tak samo.
Odsunął się tylko żeby zmyć z policzka farbę, i z dłoni, i z czoła... Zerkał przy tym na Biancę, ale był głupio w dyskomforcie, gdy ona była taka perfekcyjna i bez skazy, a on... Cóż, prezentował się przy niej jak niechluj. I dopiero jak już był czysty, podszedł do Bianci by objąć ją w talii pewnym gestem, jednak wciąż odpowiednio delikatnym, tak jak obchodzi się z porcelaną.