02-01-2022, 02:00 AM
- Ta, a zamiast tego zasnąłeś jak ostatni frajer. - Odpowiedział sucho, chociaż w sumie raczej nie tak złośliwie, jak zwykle mu się zdarzało. Później mu bardziej wygarnie, jak jednak nie umrze, bo coraz bardziej się stresował.
Trochę mu zajęło aż się w końcu przegramolił w nowe ciuchy, a na pytanie Philipa zwrócił na niego bardzo rozbiegane spojrzenie. Ale kręciło mu się w głowie na tyle, że nie mógł skupić na nim wzroku i raczej wodził nieco chaotycznie oczami, próbując jakoś skupić wzrok na bracie.
- Jakbym mógł iść sam to chyba bym cię dla sportu nie budził żebyś jeszcze mi dogadywał. - Powiedział z irytacją, chociaż normalnie też bardziej by go ofukał. Potrząsnął lekko głową, zarzucając ramię na ramiona Philipa jak ten raczył podejść i skierował się w końcu z nim do skrzydła, skupiając się bardzo na tym żeby dotrzeć na miejsce. Szkoda, że to kurwa kilka pięter, kto to w ogóle wymyślił? I jeszcze schodami, zajebiście po prostu.
Miał wrażenie, że idą całą wieczność i w sumie w pewnym momencie na schodku, ostatnim przed parterem, potknął się i szczęściem oparł się o Philipa i ręką o ścianę po drugiej stronie... Tylko po to żeby poczuć jak coś w żołądku mu się przekręca. Puścił Philipa tylko po to żeby zwymiotować na posadzkę. Może nie wyrzygał pół kolacji, jedynie puścił pawia, ale i tak chujowe uczucie, nawet jak na sekundy zrobiło mu się w sumie lepiej. Z drżącym oddechem wyprostował się, trzymając jedną ręką za brzuch.
- Nawet po piciu nie rzygam, ale wstyd. - Mruknął.
Trochę mu zajęło aż się w końcu przegramolił w nowe ciuchy, a na pytanie Philipa zwrócił na niego bardzo rozbiegane spojrzenie. Ale kręciło mu się w głowie na tyle, że nie mógł skupić na nim wzroku i raczej wodził nieco chaotycznie oczami, próbując jakoś skupić wzrok na bracie.
- Jakbym mógł iść sam to chyba bym cię dla sportu nie budził żebyś jeszcze mi dogadywał. - Powiedział z irytacją, chociaż normalnie też bardziej by go ofukał. Potrząsnął lekko głową, zarzucając ramię na ramiona Philipa jak ten raczył podejść i skierował się w końcu z nim do skrzydła, skupiając się bardzo na tym żeby dotrzeć na miejsce. Szkoda, że to kurwa kilka pięter, kto to w ogóle wymyślił? I jeszcze schodami, zajebiście po prostu.
Miał wrażenie, że idą całą wieczność i w sumie w pewnym momencie na schodku, ostatnim przed parterem, potknął się i szczęściem oparł się o Philipa i ręką o ścianę po drugiej stronie... Tylko po to żeby poczuć jak coś w żołądku mu się przekręca. Puścił Philipa tylko po to żeby zwymiotować na posadzkę. Może nie wyrzygał pół kolacji, jedynie puścił pawia, ale i tak chujowe uczucie, nawet jak na sekundy zrobiło mu się w sumie lepiej. Z drżącym oddechem wyprostował się, trzymając jedną ręką za brzuch.
- Nawet po piciu nie rzygam, ale wstyd. - Mruknął.