02-01-2022, 03:36 AM
- Przynajmniej we własnym łóżku, a ty, jakie plany? - odgryzł się jedynie dla zasady.
Bo chyba jego objawy były powodem dlatego, by został w Skrzydle Szpitalnym na noc? Chociaż szczerze mówiąc Philip wolałby mieć go na oku, kiedy był w takim stanie... Cóż, najwyżej pożre się z pielęgniarką, czy pielęgniarzem, jeśli zajdzie taka konieczność i posiedzi jakiś czas z Ianem. I tak nigdzie mu się jutro nie spieszyło...
- Jasne - mruknął przewracając oczami, jednak faktycznie podszedł, żeby móc go podtrzymać w drodze.
Dopiero gdy wyszli z dormitorium mógł dostrzec w lepszym świetle, jak bardzo poszkodowany był podczas wyścigu i oczywiście musiał powiedzieć pierwsze, co pomyślał. Tak już było, jak gadał z Ianem.
- Wow, serio wyglądasz chujowo.
Po dodaniu mu otuchy w ten sposób, mógł poprowadzić go dalej!
Właściwie zdawało mu się, że większość drogi było dosyć stabilnie. To znaczy, był pewien, że jego brat czuł się okropnie, ale był to raczej cały czas ten sam, stabilny rodzaj okropności. A jednak musiało zaraz być gorzej, co Philip skwitował tylko cichym "kurwa". No, to miał, tak jakby za mało się do tej pory martwił.
- Spoko, na przyszłość wiemy, że nie możesz wpierdalać się w drzewa i będzie ok - odparł starając się brzmieć przy tym tak naturalnie, jak zwykle.
Może też normalnie byłoby go stać na coś bardziej złośliwego, ale szczerze mówiąc, to nie na docinkach się teraz skupiał.
- Dobra, chodź, już i tak niedaleko - dodał dla odmiany z powagą, kładąc mu rękę na plecach i czekając aż będzie gotów do dalszej drogi.
Bo chyba jego objawy były powodem dlatego, by został w Skrzydle Szpitalnym na noc? Chociaż szczerze mówiąc Philip wolałby mieć go na oku, kiedy był w takim stanie... Cóż, najwyżej pożre się z pielęgniarką, czy pielęgniarzem, jeśli zajdzie taka konieczność i posiedzi jakiś czas z Ianem. I tak nigdzie mu się jutro nie spieszyło...
- Jasne - mruknął przewracając oczami, jednak faktycznie podszedł, żeby móc go podtrzymać w drodze.
Dopiero gdy wyszli z dormitorium mógł dostrzec w lepszym świetle, jak bardzo poszkodowany był podczas wyścigu i oczywiście musiał powiedzieć pierwsze, co pomyślał. Tak już było, jak gadał z Ianem.
- Wow, serio wyglądasz chujowo.
Po dodaniu mu otuchy w ten sposób, mógł poprowadzić go dalej!
Właściwie zdawało mu się, że większość drogi było dosyć stabilnie. To znaczy, był pewien, że jego brat czuł się okropnie, ale był to raczej cały czas ten sam, stabilny rodzaj okropności. A jednak musiało zaraz być gorzej, co Philip skwitował tylko cichym "kurwa". No, to miał, tak jakby za mało się do tej pory martwił.
- Spoko, na przyszłość wiemy, że nie możesz wpierdalać się w drzewa i będzie ok - odparł starając się brzmieć przy tym tak naturalnie, jak zwykle.
Może też normalnie byłoby go stać na coś bardziej złośliwego, ale szczerze mówiąc, to nie na docinkach się teraz skupiał.
- Dobra, chodź, już i tak niedaleko - dodał dla odmiany z powagą, kładąc mu rękę na plecach i czekając aż będzie gotów do dalszej drogi.