02-01-2022, 09:33 PM
Siódme piętro i nie tylko, niedziela 6 września, godzina jakoś po północy, rzecz dzieje się po pamiętnej pierwszej nielegalnej imprezie zorganizowanej przez pewną dwójkę Gryfonów.
April wybrała się na tę imprezę tylko i wyłącznie dlatego, że namówiła ją o tego Heather. I oczywiście już na wejściu dostała od przyjaciółki takiego drinka, że po kilku zbyt szybko wypitych łykach... cóż, chciała więcej, ku własnemu zaskoczeniu. Gryfonka bardzo troskliwie zadbała o to, żeby Kingsley należycie się wyluzowała, więc jej kubek ani przez chwilę nie był całkowicie pusty. I faktycznie z czasem April... cóż, chyba zapomniała jak to jest być swoją codzienną nieśmiałą sobą. A kiedy zupełnie przypadkiem zorientowała się, że nie słyszy ani nie widzi Vatesa... Wtedy dopiero real party started. I naprawdę świetnie się bawiła, wręcz sama dopraszając się o kolejne drinki, jak tylko zaczynała widzieć dno kubeczka. Przetańczyła też chyba większość wieczoru, chociaż czas zaczął płynąć zupełnie inaczej, kiedy z niepohamowanym śmiechem, bardzo błyskotliwie rzuciła do Heather "I AM DRUNK, WOOOOO!". Hatheway mogła być z siebie dumna, bo faktycznie udało jej się wyciągnąć April bardzo daleko poza jej strefę komfortu i na dodatek wyluzować, rozkręcić. Do tego aż stopnia, że nawet niespodziewane pojawienie się obok nich Williama April przyjęła z wyjątkowym entuzjazmem i zerowym zażenowaniem - a zwykle jej nieśmiałość i zawstydzenie nie pozwalały nawet się odezwać. Tym razem to wręcz zarzuciła mu ręce na szyję w bardzo wylewnym powitaniu, jakby nie widzieli się... co najmniej długo.
Ku jej niezadowoleniu, impreza niestety dobiegła końca. Albo to dla niej miał być koniec, bo najwyraźniej tak się upiła, że zaczęła potykać się o własne nogi i zataczać, miotało nią jak szatan. Co ciekawe, Heather oddała ją w opiekę Williama, co mogło skończyć się... cóż, źle, gdyby April mogła trzeźwo wtedy cokolwiek stwierdzić. Ale ie mogła, bo była bardzo daleko od trzeźwości.
Wyszli więc z sali obydwoje, z jakiegoś powodu Kingsley chichotała jak durna, podpierając się o ścianę tuż obok drzwi, a jak w tym dziwnym pijackim rozbawieniu ogarnęła, że chyba należy iść, odetchnęła, spojrzała na Willa i skinęła jednokrotnie głową.
- Ok tak, wiem, do spania. Późno już. Kierunek łóżko. To tam. - Pstryknęła palcami i wskazała kierunek... zupełnie przeciwny, niż w którym powinna iść, żeby dojść do schodów prowadzących w dół jeśli miała dotrzeć do Pokoju Wspólnego Krukonów.