02-01-2022, 09:54 PM
Tylko naprawdę skrajnie naiwne dzieciaki by wierzyły, że odwalą coś podobnego i nikt się nie zorientuje. Zaczynając od gajowego, poprzez profesora Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami, który przecież spał w lokum nad stajnią (luksusowym zresztą, a nie brzmiało) i kończąc na woźnym, który wbrew pozorom był naprawdę czujny. Zresztą jak tuzin czy dwa uczniaków przemyka korytarzami, część dostatecznie cicho, część... Mniej. Naprawdę, nie wiedział aż sam czy to głupota, czy w ten skomplikowany sposób ktoś próbuje go obrazić.
Czasem uczniowie naprawdę byli męczący, ale jednak powiedzmy, że doceniał samą wyobraźnię. W tym przypadku, absolutnie nigdy nie słyszał tak idiotycznego i autodestrukcyjnego pomysłu jak wyścigi nocą w Zakazanym Lesie. Całe to zdanie po prostu sprawiało, że miał ochotę zasadzić każdemu z tych bachorów w łeb i patrzeć czy równo puchnie, może to chociaż obudziłoby jakikolwiek intelekt. Ale nie, zamiast tego musiał dymać przez pół pola w środku nocy, choć celowo boczną drogą, znał te tereny przecież bardzo dobrze, a Lasu się nie bał, żeby frajerzy nie pouciekali. I tak przyszedł później niż powinien, bo zdawało się, że jakoś mniej było osób niż mu się wydawało jak węszył w zamku gdzie i ile uczniaków się szlajało.
Nie jeden jednak mógł, mówiąc ładnie, wytracić na odwadze, gdy z Lasu pewnym krokiem, z różdżką w dłoni, wyszedł z mroku z miną rasowego mordercy, patrząc jakby dosłownie chciał ich wszystkich powybijać zamiast ot połapać. Ale nienawidził głupoty, całym sobą, i nieuwagi, szczególnie, jak przy okazji ktoś nie tylko siebie naraża, ale też innych. A nie wierzył by ten pomysł wyszedł od całego tuzina ludzi na raz.
- Drętwota! - wrzasnął wściekle, jeszcze dając się ponieść na chwilę złości, przez co zaklęcie rzucone na Ethana nie wyszło tak dobrze, jak miało. Ale upadł i był częściowo sparaliżowany, pełzając nie ucieknie. Cersaire nie zastanawiał zresztą nad tym, bo kolejny łapał wszystkich kolejno. Confundus poleciało na i tak leżącego Teddy'ego, żeby nie próbował nawiać. William i April zostali związani ze sobą zaklęciem Incarcerous, mogą próbować odskakiwać z prędkością swobodnego spacerku, a tym samym zaklęciem Aurora miała zaraz związane nogi i ręce. Donovan niestety oberwał zaklęciem Drętwota w pełni udanym, nie miał żadnego innego wyjścia niż paść kłodą na glebę.
- Co, do, cholery?! - Zapytał ze szczerą wściekłością Cesairse, patrząc po zebranych, ściskając nadal różdżkę. O nie, nie był tak miły i spokojny jak zawsze. Zdecydowanie. Może te plotki o współpracy z Czarnym Panem nie były wcale takie fałszywe?
- Zawsze jak myślę, że nic mnie nie zdziwi, uczniaki robią coś tak głupiego i bezmyślnego, że osiągam nowy poziom dna w kwestii wiary w przyszłe pokolenia. Ale nie przede mną będziecie się tłumaczyć.
Czasem uczniowie naprawdę byli męczący, ale jednak powiedzmy, że doceniał samą wyobraźnię. W tym przypadku, absolutnie nigdy nie słyszał tak idiotycznego i autodestrukcyjnego pomysłu jak wyścigi nocą w Zakazanym Lesie. Całe to zdanie po prostu sprawiało, że miał ochotę zasadzić każdemu z tych bachorów w łeb i patrzeć czy równo puchnie, może to chociaż obudziłoby jakikolwiek intelekt. Ale nie, zamiast tego musiał dymać przez pół pola w środku nocy, choć celowo boczną drogą, znał te tereny przecież bardzo dobrze, a Lasu się nie bał, żeby frajerzy nie pouciekali. I tak przyszedł później niż powinien, bo zdawało się, że jakoś mniej było osób niż mu się wydawało jak węszył w zamku gdzie i ile uczniaków się szlajało.
Nie jeden jednak mógł, mówiąc ładnie, wytracić na odwadze, gdy z Lasu pewnym krokiem, z różdżką w dłoni, wyszedł z mroku z miną rasowego mordercy, patrząc jakby dosłownie chciał ich wszystkich powybijać zamiast ot połapać. Ale nienawidził głupoty, całym sobą, i nieuwagi, szczególnie, jak przy okazji ktoś nie tylko siebie naraża, ale też innych. A nie wierzył by ten pomysł wyszedł od całego tuzina ludzi na raz.
- Drętwota! - wrzasnął wściekle, jeszcze dając się ponieść na chwilę złości, przez co zaklęcie rzucone na Ethana nie wyszło tak dobrze, jak miało. Ale upadł i był częściowo sparaliżowany, pełzając nie ucieknie. Cersaire nie zastanawiał zresztą nad tym, bo kolejny łapał wszystkich kolejno. Confundus poleciało na i tak leżącego Teddy'ego, żeby nie próbował nawiać. William i April zostali związani ze sobą zaklęciem Incarcerous, mogą próbować odskakiwać z prędkością swobodnego spacerku, a tym samym zaklęciem Aurora miała zaraz związane nogi i ręce. Donovan niestety oberwał zaklęciem Drętwota w pełni udanym, nie miał żadnego innego wyjścia niż paść kłodą na glebę.
- Co, do, cholery?! - Zapytał ze szczerą wściekłością Cesairse, patrząc po zebranych, ściskając nadal różdżkę. O nie, nie był tak miły i spokojny jak zawsze. Zdecydowanie. Może te plotki o współpracy z Czarnym Panem nie były wcale takie fałszywe?
- Zawsze jak myślę, że nic mnie nie zdziwi, uczniaki robią coś tak głupiego i bezmyślnego, że osiągam nowy poziom dna w kwestii wiary w przyszłe pokolenia. Ale nie przede mną będziecie się tłumaczyć.