02-01-2022, 11:48 PM
April sama nie podejrzewała, że jest w stanie się wyluzować do tego stopnia, żeby autentycznie cieszyć się imprezą i naprawdę dobrze bawić, be oglądania się na Vatesa. Bo okazało się, że po alkoholu znika i milknie, a Ape ma swoją głowę tylko dla siebie. To była dla niej totalna nowość i dlatego też chyba aż tak bardzo dała się ponieść zabawie. I nawet nie przejęła się faktem, że Heather zostawiła ją na łaskę i niełaskę Williama, który już przez sam fakt bycia chłopakiem zwykle po prostu ją onieśmielał.
Zadowolona z siebie zrobiła może ze trzy chwiejne kroki we wskazanym przez siebie samą kierunku, kiedy nagle jakaś dziwna siła pociągnęła ją i przekręciła w zupełnie inną stronę. Wydała z siebie krótkie, zaskoczone "O!", zanim zorientowała się, że to Will. Nawet w zaskoczeniu spojrzała na jego rękę ujmującą jej własne ramię i podniosła trochę zmieszany i zagubiony w przestrzeni wzrok na niego, a następnie spojrzała na korytarz, jaki przed sobą mieli.
- Ale... ale do mojego dormitorium to tam... - Wskazała za siebie, zupełnie nieprzekonana już co do słuszności swojego zdania, aż znowu zerknęła na Gryfona, skupiając zaraz wzrok na jego ciemnych oczach. Powoli jej usta rozciągnął nieznaczny, wyjątkowo kokieteryjny (jak na umiejętności April) uśmiech. - Ale możemy iść i do hic! twojego... - Nawet nie zwróciła uwagi na to, że niekontrolowanie czknęła, ale podświadomość zarejestrowała i aż zachichotała rozbawiona. Po chwili jednak dotarło do jej świadomości co mówił o byciu cicho i przyłożyła trochę niezdarnie palec do własnych ust, wydając z siebie tym samym "ćśśś", jakby to siebie uciszała. Pokręciła przecząco głową.
- Nie, nie chcemy żeby nas woźny przyłapał. - Potknęła się odrobinkę o własną nogę i aż przez to złapała ramienia Willa, żeby nie wyrżnąć orła na środku korytarza. - Więc musimy być ci-cho... - Ostatnie słowo powiedziała szeptem, rozdzielając na sylaby, jakby to miało coś zmienić. I znowu przyłożyła sobie palec do ust na moment, zaraz przenosząc go na usta Willa, żeby i on pamiętał o byciu cicho. To bardzo ważne teraz!
Zadowolona z siebie zrobiła może ze trzy chwiejne kroki we wskazanym przez siebie samą kierunku, kiedy nagle jakaś dziwna siła pociągnęła ją i przekręciła w zupełnie inną stronę. Wydała z siebie krótkie, zaskoczone "O!", zanim zorientowała się, że to Will. Nawet w zaskoczeniu spojrzała na jego rękę ujmującą jej własne ramię i podniosła trochę zmieszany i zagubiony w przestrzeni wzrok na niego, a następnie spojrzała na korytarz, jaki przed sobą mieli.
- Ale... ale do mojego dormitorium to tam... - Wskazała za siebie, zupełnie nieprzekonana już co do słuszności swojego zdania, aż znowu zerknęła na Gryfona, skupiając zaraz wzrok na jego ciemnych oczach. Powoli jej usta rozciągnął nieznaczny, wyjątkowo kokieteryjny (jak na umiejętności April) uśmiech. - Ale możemy iść i do hic! twojego... - Nawet nie zwróciła uwagi na to, że niekontrolowanie czknęła, ale podświadomość zarejestrowała i aż zachichotała rozbawiona. Po chwili jednak dotarło do jej świadomości co mówił o byciu cicho i przyłożyła trochę niezdarnie palec do własnych ust, wydając z siebie tym samym "ćśśś", jakby to siebie uciszała. Pokręciła przecząco głową.
- Nie, nie chcemy żeby nas woźny przyłapał. - Potknęła się odrobinkę o własną nogę i aż przez to złapała ramienia Willa, żeby nie wyrżnąć orła na środku korytarza. - Więc musimy być ci-cho... - Ostatnie słowo powiedziała szeptem, rozdzielając na sylaby, jakby to miało coś zmienić. I znowu przyłożyła sobie palec do ust na moment, zaraz przenosząc go na usta Willa, żeby i on pamiętał o byciu cicho. To bardzo ważne teraz!