03-01-2022, 11:32 PM
Nie przejęła się złośliwością. Nie pierwsza i nie ostatnia, a przecież to właśnie one sprawiały, że się kumplowali. To oraz głupie pomysły, które tak chętnie realizowali. I które w ich mniemaniu wcale głupie nie były; chociażby ten napis!
- Dziękuję - rzuciła, udając że wcale nie było to ironiczne i nawet zatrzepotała rzęsami, przechylając głowę, niczym jakaś pindzia.
Tym razem to Fran wywróciła oczami.
- Tak, bo akurat chciałam jej zostawić tyle, żeby jeszcze dało napisać coś, a najlepiej zamalować nasz napis. - Przecież nawet gdyby się postarali, to nie narobiliby tylu błędów, żeby potrzebowała więcej niż kapki farby… Prawda? A oczywiście, że mogli lepiej wykorzystać farbę, jeśli zostanie jej wystarczająco dużo. Caldwell też potrafiła sobie wyobrazić jak cudownie byłoby, gdyby szanowną panią prefekt spotkały dwie niespodzianki. Może doprowadziliby ją do czarnej rozpaczy? Bo wściekłaby się i oburzyła już przy pierwszym napisie, a to okazałoby się zaledwie drobnym wstępem. Niemal niewartym uwagi, skoro drugi będzie w najbardziej uczęszczanym przez wszystkich miejscu.
-No to przy takim układzie faktycznie trzeba by Davis zostawić drugie tyle farby na poprawki. I bez nich może nie zrozumieć. - Skoro sam był złośliwy, to chyba nie spodziewał się, że Fran pozostanie mu dłużną? W zasadzie to każde z nich po prostu wykorzystywało wszelkie nadarzające się okazje. Jednak pomimo to nie rzuciła się, żeby wyrwać Valerianowi pędzel, ale stanęła z wysoko wyciągniętą ręką z różdżką, podświetlając miejsce, w którym według niej powinien zaczynać się wierszyk. W końcu był ciut wyższy!
- Kurwa - zaklęła, bo o tym faktycznie nie pomyślała. A chociaż samo wykonanie zadania było satysfakcjonujące, to szkoda by było po takich staraniach przegapić minę adresatki. - Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć, matołku, postawilibyśmy kogoś chociaż na czatach, żeby nie zrywać się przed tą pizdą.
Sama wprawdzie też mogła o tym wcześniej pomyśleć, ale ćśś.
- Dziękuję - rzuciła, udając że wcale nie było to ironiczne i nawet zatrzepotała rzęsami, przechylając głowę, niczym jakaś pindzia.
Tym razem to Fran wywróciła oczami.
- Tak, bo akurat chciałam jej zostawić tyle, żeby jeszcze dało napisać coś, a najlepiej zamalować nasz napis. - Przecież nawet gdyby się postarali, to nie narobiliby tylu błędów, żeby potrzebowała więcej niż kapki farby… Prawda? A oczywiście, że mogli lepiej wykorzystać farbę, jeśli zostanie jej wystarczająco dużo. Caldwell też potrafiła sobie wyobrazić jak cudownie byłoby, gdyby szanowną panią prefekt spotkały dwie niespodzianki. Może doprowadziliby ją do czarnej rozpaczy? Bo wściekłaby się i oburzyła już przy pierwszym napisie, a to okazałoby się zaledwie drobnym wstępem. Niemal niewartym uwagi, skoro drugi będzie w najbardziej uczęszczanym przez wszystkich miejscu.
-No to przy takim układzie faktycznie trzeba by Davis zostawić drugie tyle farby na poprawki. I bez nich może nie zrozumieć. - Skoro sam był złośliwy, to chyba nie spodziewał się, że Fran pozostanie mu dłużną? W zasadzie to każde z nich po prostu wykorzystywało wszelkie nadarzające się okazje. Jednak pomimo to nie rzuciła się, żeby wyrwać Valerianowi pędzel, ale stanęła z wysoko wyciągniętą ręką z różdżką, podświetlając miejsce, w którym według niej powinien zaczynać się wierszyk. W końcu był ciut wyższy!
- Kurwa - zaklęła, bo o tym faktycznie nie pomyślała. A chociaż samo wykonanie zadania było satysfakcjonujące, to szkoda by było po takich staraniach przegapić minę adresatki. - Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć, matołku, postawilibyśmy kogoś chociaż na czatach, żeby nie zrywać się przed tą pizdą.
Sama wprawdzie też mogła o tym wcześniej pomyśleć, ale ćśś.