02-02-2021, 12:10 AM
Wakacje spędzone w rodzinnym domu tak naprawdę nigdy nie były dla Jaspera prawdziwym odpoczynkiem. Ponura atmosfera panująca w leżącym pod Londynem dworkiem jego rodziców przyprawiała go o dreszcze, zwłaszcza w momencie, kiedy w domu nie było Amandy, która mogłaby nieco rozgonić ciemne chmury nad głową młodszego brata. Aktualnie na stałe mieszkała w Londynie, ale miała taki zapieprz w Świętym Mungu, że do tej pory widzieli się z Jasperem tylko raz i to na dodatek krótko.
Dlatego Ślizgon co i rusz przypominał sobie, że akurat zapomniał czegoś kupić i z miłą chęcią wyrywał się na całe dnie do Londynu tylko po to, by połazić na Pokątnej i poczuć odrobinę prawdziwej wolności. Na taką eskapadę rzekomo po przybory szkolne wybrał się już dwa razy w ostatnim tygodniu, ale tym razem było inaczej - bo faktycznie przypomniał sobie, że ma do kupienia nową Standardową Księgę Zaklęć.
Campbell nigdy nie był kujonem, ale nie stronił od nauki, zatem nie powinno nikogo dziwić gdy po odnalezieniu upatrzonej wcześniej książki ruszył w kierunku obszernego działu Uroki i zaklęcia użytkowe. Chwilę buszował na półce z nieco zakurzonymi, dawno nie oglądanymi książkami, po czym już miał przejść do kolejnej półki, gdy nagle zobaczył...
Jego usta rozciągnęły się w na poły łobuzerskim, a na poły ironicznym uśmieszku, kiedy spostrzegł pewną rudowłosą Gryfonkę wspinającą się na palce, by dosięgnąć książki z najwyższej półki... na co rzecz jasna, nie miała żadnych szans. Jasper podkradł się do skupionej Lycoris Reagan we własnej osobie, oczywiście nie odmawiając sobie popatrzenia na jej tyłek.
— Może cię podsadzić? — zapytał bardzo uprzejmym tonem.