07-01-2022, 02:03 AM
Eliksiry! Idealnie! Ulubiony przedmiot Madeline i to z samego rana. Z samego rana, kiedy zwykle brakuje energii na cokolwiek, ale przecież zadania praktyczne na tych zajęciach to sama przyjemność i idealne rozpoczęcie dnia. Do sali wparowała niemal tanecznym krokiem - a już na pewno był w tym wszystkim jakiś rytm, nawet jeśli tylko ona sama go czuła. Nim profesor zdążyła przyjść, Puchonka usadowiła się wygodnie na blacie, tuż obok kociołka, przy Milesie.
- No hej - przywitała się z uśmiechem, machając mu jeszcze dodatkowo przed twarzą, jakby tylko chciał spróbować ją zignorować.
Chyba nie miał ku temu powodów, a ona podobnie nie miała powodów, by posądzać go o takie zachowanie, jednak nie wszystko musiało być sens, a ona... Cóż, ogólnie zdawała się czasem ekscentryczna. Takie gesty to zdaje się najmniejszy problem.
Z blatu zsunęła się dopiero na widok nauczycielki, następnie wykonała marne pół piruetu i pochyliła się, opierając łokcie na stole przed sobą. Nawet przez chwilę słuchała uważnie, po czym wyprostowała się z westchnieniem i dźgnęła Milesa łokciem.
- To o tym, co działo się, nie wiem, dwa tygodnie temu? - dopytała.
Zaraz po tym oparła się o stolik za sobą, jakby nie mogła ustać w miejscu i zastanowiła się chwilę, po czym obróciła głowę do Milesa.
- Ciebie nie było, tak?
Oby. Oby go nie było. Oby nic nie wiedział. Splotła nawet ręce na piersi. W końcu, gdyby tylko sama wiedziała, pobiegłaby tam pierwsza. Zakłady? Halo? I ktoś jej nie powiedział? Zaszła tu chyba jakaś pomyłka!
Niedługo później jednak był czas rozpoczęcia eliksirów. I super! W końcu była w tym dobra. I może wierzyła w siebie tylko nieco za bardzo, bo już przy dodaniu pierwszego ze składników wywar wystrzelił nieznacznie w górę i wylądował na jej dłoni.
- No tak nie powinno być... - mruknęła patrząc na swoją rękę. - Przynajmniej nie wypaliło mi dziury.
... W ręce. Faktycznie dobrze!
A jednak zaraz efekty uboczne zaczęły dawać o sobie znać i jej ręka zaczęła stopniowo obrastać w pióra. Ona z kolei stała, jakby była zafascynowana tym, co się działa. Spojrzała kontrolnie na kociołek, który na szczęście już nie bulgotał.
- Erm... Ale nie boli.
punkty Eliksirów - k6 = 8 - 6 (+1) = 3
efekt uboczny: 6 - opierzenie
- No hej - przywitała się z uśmiechem, machając mu jeszcze dodatkowo przed twarzą, jakby tylko chciał spróbować ją zignorować.
Chyba nie miał ku temu powodów, a ona podobnie nie miała powodów, by posądzać go o takie zachowanie, jednak nie wszystko musiało być sens, a ona... Cóż, ogólnie zdawała się czasem ekscentryczna. Takie gesty to zdaje się najmniejszy problem.
Z blatu zsunęła się dopiero na widok nauczycielki, następnie wykonała marne pół piruetu i pochyliła się, opierając łokcie na stole przed sobą. Nawet przez chwilę słuchała uważnie, po czym wyprostowała się z westchnieniem i dźgnęła Milesa łokciem.
- To o tym, co działo się, nie wiem, dwa tygodnie temu? - dopytała.
Zaraz po tym oparła się o stolik za sobą, jakby nie mogła ustać w miejscu i zastanowiła się chwilę, po czym obróciła głowę do Milesa.
- Ciebie nie było, tak?
Oby. Oby go nie było. Oby nic nie wiedział. Splotła nawet ręce na piersi. W końcu, gdyby tylko sama wiedziała, pobiegłaby tam pierwsza. Zakłady? Halo? I ktoś jej nie powiedział? Zaszła tu chyba jakaś pomyłka!
Niedługo później jednak był czas rozpoczęcia eliksirów. I super! W końcu była w tym dobra. I może wierzyła w siebie tylko nieco za bardzo, bo już przy dodaniu pierwszego ze składników wywar wystrzelił nieznacznie w górę i wylądował na jej dłoni.
- No tak nie powinno być... - mruknęła patrząc na swoją rękę. - Przynajmniej nie wypaliło mi dziury.
... W ręce. Faktycznie dobrze!
A jednak zaraz efekty uboczne zaczęły dawać o sobie znać i jej ręka zaczęła stopniowo obrastać w pióra. Ona z kolei stała, jakby była zafascynowana tym, co się działa. Spojrzała kontrolnie na kociołek, który na szczęście już nie bulgotał.
- Erm... Ale nie boli.