07-01-2022, 06:09 AM
Cóż, ostatnio Philip nie miał najlepszego humoru i nie zapowiadało się wcale, aby miało się to zmienić. Właściwie nie był pewien, czy zwlecze się dziś z łóżka i ominął śniadanie, jednak ostatecznie zjawił się w sali niecałe pięć minut po czasie... I ku jego zdziwieniu, okazało się, że szczęście postanowiło sprzyjać mu w jednym. Profesor weszła dopiero po tym, jak zajął przypadkowe miejsce - obok Oriane, na którą początkowo nawet nie spojrzał.
Gdy Edwards tłumaczyła, co będą dziś robić, otworzył podręcznik na odpowiedniej stronie, podparł głowę ręką i zaczął mazać coś po marginesie. Czy widać już, jak bardzo nie obchodziły go dzisiejsze zajęcia? I nawet nie chodziło o ich temat, czy też przedmiot! Właściwie zwykle lubił eliksiry... Tak tylko złożyło się, że ostatnio nie lubił niczego.
Westchnął cicho i nim zaczął pracę nad własnym wywarem, zwrócił uwagę na to, kto siedzi obok niego. Możliwe, że zawiesił na Oriane wzrok na nieco dłużej niż powinien.
Po chwili zamrugał parę razy oczami, jakby ocknął się właśnie i postanowił - słusznie zresztą - że to czas zabrać się do pracy.
Erm... No tak. Eliksir. Ledwie zerknął z powrotem do podręcznika, żeby sprawdzić, co powinien zrobić jako pierwsze. Zaraz byle jak rozdrobnił bezoar - żeby on również wiedział, jak bardzo nic go dziś nie obchodziło - i dodał proszek do kociołka. Wpierw chciał nawet wsypać proszek na oko, jednak uznał, że skoro już się tu zwlekł, da z siebie jakieś minimum i użył miarki. Jedna, druga... Już tutaj było coś nie tak. Eliksir szybko stał się dziwną, szarą breją i już teraz był pewien, że nic z niego nie będzie. Przyszło mu jedynie na myśl, że odzwierciedla to jego dzisiejsze uczucia, a następnie zmarszczył brwi i skarcił się w myślach za bycie przesadnie dramatycznym... Nie, nieważne. Zaraz druga próba.
Punkty Eliksirów - k6: 4 - 6 (+2) = 0
Efekt uboczny: 4 - szara breja
Gdy Edwards tłumaczyła, co będą dziś robić, otworzył podręcznik na odpowiedniej stronie, podparł głowę ręką i zaczął mazać coś po marginesie. Czy widać już, jak bardzo nie obchodziły go dzisiejsze zajęcia? I nawet nie chodziło o ich temat, czy też przedmiot! Właściwie zwykle lubił eliksiry... Tak tylko złożyło się, że ostatnio nie lubił niczego.
Westchnął cicho i nim zaczął pracę nad własnym wywarem, zwrócił uwagę na to, kto siedzi obok niego. Możliwe, że zawiesił na Oriane wzrok na nieco dłużej niż powinien.
Po chwili zamrugał parę razy oczami, jakby ocknął się właśnie i postanowił - słusznie zresztą - że to czas zabrać się do pracy.
Erm... No tak. Eliksir. Ledwie zerknął z powrotem do podręcznika, żeby sprawdzić, co powinien zrobić jako pierwsze. Zaraz byle jak rozdrobnił bezoar - żeby on również wiedział, jak bardzo nic go dziś nie obchodziło - i dodał proszek do kociołka. Wpierw chciał nawet wsypać proszek na oko, jednak uznał, że skoro już się tu zwlekł, da z siebie jakieś minimum i użył miarki. Jedna, druga... Już tutaj było coś nie tak. Eliksir szybko stał się dziwną, szarą breją i już teraz był pewien, że nic z niego nie będzie. Przyszło mu jedynie na myśl, że odzwierciedla to jego dzisiejsze uczucia, a następnie zmarszczył brwi i skarcił się w myślach za bycie przesadnie dramatycznym... Nie, nieważne. Zaraz druga próba.