07-01-2022, 09:31 PM
Nie wiedział zupełnie co będzie na dzisiejszych zajęciach i szczerze przyszedł w ogromnej radości i beztrosce, że absolutnie nic złego i tak ich nie czeka, bo dlaczego miałoby? Zajęcia bywają trudne, każde, ale nigdy niebezpieczne, nie było się czym martwić. Czasem jednak życie zaskakiwało, na przykład na tych zajęciach, jak się miało okazać.
Miles zajął miejsce między Mad a Ethanem, ciesząc się z doborowego towarzystwa.
- To chyba o tobie. - Rzucił szeptem z rozbawieniem do Ethana jak usłyszał wspomnienie o Zakazanym Lesie. Dobrze, że jego nie było! Uniknął kuli. Tak? Spojrzał na Mad kiedy ta mówiła, kiwając głową krótko.
- Pewnie tak, w sumie wyszedł spory przypał. - Rzucił, wzruszając ramionami. - Nie, miałem wenę twórczą i wiesz jak jest, trzeba kuć żelazo póki gorące.
Mrugnął do niej z uśmieszkiem, po czym słysząc jak profesor zakończyła wprowadzenie, sięgnął do podręcznika. Ale w sumie nie słuchał, bo się rozproszył, więc popatrzył na jakiej stronie otwiera podręcznik Ethan, dopiero wtedy samemu szukając odpowiedniego przepisu. A jak znalazł i zaczął czytać, lekko zmarszczył brwi. Ale po co ucierać coś, co i tak w całości znajdzie się w eliksirze? Znaczy, nie był pewien czy całkiem w całości, kilka miarek, ale nie mogło być to więcej niż jeden cały bezoar!
Rozproszyła go jednak Mad, która już zaczęła w tym czasie eliksir, podczas gdy on sam kwestionował sens ucierania bezoaru. Popatrzył na jej rękę ostrożnie, po czym na nią, nie zamykając trzymanego podręcznika. W sumie niby tak, ale i tak troszkę się odsunął zeby i jego nie oblała, choć zaraz wywar przestał pluć. Tylko że jak przestał, ona zaczęła obrastać piórami. Uniósł wysoko brwi, przyglądajac się z absolutną fascynacją.
- Ale to byłby zajebisty obraz, jak nie zejdzie to może namalujemy? - Znaczy on namaluje, a ona będzie stać. - To byłoby świetne, nawet nie musiałbym wymyślać. Mogę pogłaskać?
Dziwne pytanie, ale jak nie oponowała, faktycznie pogłaskał jej pióra na ręce absolutnie w głębokiej fascynacji.
- Zajebiście. - Podsumował, po czym zatrzasnął podręcznik i odłożył, sięgając po bezoar. Popatrzył na niego krytycznie.
- To w sumie wygląda jak te cztery miarki, nie? - Rzucił, po czym bezmyślnie wrzucił cały do kociołka.
BOOM.
Skulił się na chwilę, okrywając głowę ramionami. Usłyszał tylko łup, zobaczył dym, i niego ogłuszony wyprostował się ostrożnie żeby skontrolować co się stało. Dziura w suficie, kawałki tegoż z kolei leżały obok niego. Hm... Niezbyt bezpiecznie tu jednak było.
- Ookej, czyli jednak to nie były cztery miarki. - Podsumował, otrzepując ramiona z kurzu i zerkając na profesor, która patrzyła na niego akurat z absolutnym politowaniem.
4 - 6 + 2 = 0
Efekt uboczny: 5; wywalamy sufit
Miles zajął miejsce między Mad a Ethanem, ciesząc się z doborowego towarzystwa.
- To chyba o tobie. - Rzucił szeptem z rozbawieniem do Ethana jak usłyszał wspomnienie o Zakazanym Lesie. Dobrze, że jego nie było! Uniknął kuli. Tak? Spojrzał na Mad kiedy ta mówiła, kiwając głową krótko.
- Pewnie tak, w sumie wyszedł spory przypał. - Rzucił, wzruszając ramionami. - Nie, miałem wenę twórczą i wiesz jak jest, trzeba kuć żelazo póki gorące.
Mrugnął do niej z uśmieszkiem, po czym słysząc jak profesor zakończyła wprowadzenie, sięgnął do podręcznika. Ale w sumie nie słuchał, bo się rozproszył, więc popatrzył na jakiej stronie otwiera podręcznik Ethan, dopiero wtedy samemu szukając odpowiedniego przepisu. A jak znalazł i zaczął czytać, lekko zmarszczył brwi. Ale po co ucierać coś, co i tak w całości znajdzie się w eliksirze? Znaczy, nie był pewien czy całkiem w całości, kilka miarek, ale nie mogło być to więcej niż jeden cały bezoar!
Rozproszyła go jednak Mad, która już zaczęła w tym czasie eliksir, podczas gdy on sam kwestionował sens ucierania bezoaru. Popatrzył na jej rękę ostrożnie, po czym na nią, nie zamykając trzymanego podręcznika. W sumie niby tak, ale i tak troszkę się odsunął zeby i jego nie oblała, choć zaraz wywar przestał pluć. Tylko że jak przestał, ona zaczęła obrastać piórami. Uniósł wysoko brwi, przyglądajac się z absolutną fascynacją.
- Ale to byłby zajebisty obraz, jak nie zejdzie to może namalujemy? - Znaczy on namaluje, a ona będzie stać. - To byłoby świetne, nawet nie musiałbym wymyślać. Mogę pogłaskać?
Dziwne pytanie, ale jak nie oponowała, faktycznie pogłaskał jej pióra na ręce absolutnie w głębokiej fascynacji.
- Zajebiście. - Podsumował, po czym zatrzasnął podręcznik i odłożył, sięgając po bezoar. Popatrzył na niego krytycznie.
- To w sumie wygląda jak te cztery miarki, nie? - Rzucił, po czym bezmyślnie wrzucił cały do kociołka.
BOOM.
Skulił się na chwilę, okrywając głowę ramionami. Usłyszał tylko łup, zobaczył dym, i niego ogłuszony wyprostował się ostrożnie żeby skontrolować co się stało. Dziura w suficie, kawałki tegoż z kolei leżały obok niego. Hm... Niezbyt bezpiecznie tu jednak było.
- Ookej, czyli jednak to nie były cztery miarki. - Podsumował, otrzepując ramiona z kurzu i zerkając na profesor, która patrzyła na niego akurat z absolutnym politowaniem.
4 - 6 + 2 = 0
Efekt uboczny: 5; wywalamy sufit