07-01-2022, 11:41 PM
Wielu by powiedziało, że dzisiejsza pogoda za oknem jest dość wątpliwa, można by rzec, i po prostu nie opłaca się wyjść, bo pewnie będzie zimno, wieje, jeszcze niech deszcz spadnie i będzie tyle z tego. I tu pojawiał się niepoprawny romantyk i poeta, Raphael, który widział w tym wszystkim wenę i okazję by zaznać czegoś innego niż tylko same spacery w słońcu. Nie żeby takowych nie doceniał! Po prostu widział piękno wszędzie.
Czasem chodził sam, a czasem zabierał ze sobą na spacer jakiegoś miłego towarzysza. Często była to Oriane, z którą lubił spędzać czas, jednak jej by nie zabrał na dwór w pogodę powszechnie uznaną za "nieprzyjazną". Była na to zbyt filigranowa i taka... Zbyt przyzwoita, tak by to określił. Zbyt perfekcyjna i nie pasująca do wiatru czy kropli deszczu. Za to Skyler, którą to dziś odnalazł by zaproponować wspólny czas, zdawała się chyba otwarta dość by nie przejmować się na chwilę komfortem idealnym, a spojrzeć na rzeczy szerzej. Albo po prostu, mówiąc wprost, przyjąć na klatę słabsze warunki i polubić je albo więcej nie dać się nigdzie ciągać. Oriane by tak nie testował, Skyler jednak nie była z nim związana z góry, była po prostu koleżanką.
Złapał ją po zajęciach Transmutacji, proponując spacer, na który zresztą się zgodziła na szczęście. I to szczerze! Bo wiedziałby gdyby nie chciała, jakby nawet nic nie powiedziała na głos, wiadomo. Czekał na nią przy wyjściu na Błonia, w swoim lepszym fraku z misternymi wzorami ze złotej nici, trzymając w ręku parasolkę. Naturalnie, zabrał też swój mały notatnik z ołówkiem, ale ten mieścił się w kieszeni fraku, zatem nie widać było, że jest gotowy zawsze i wszędzie na wenę tworzenia poezji czy cokolwiek. Rozpuszczone włosy palcami tylko ułożył żeby jakkolwiek schludnie (czyli bardzo, ale sam był z lekka perfekcjonistą i dla niego to było ledwie "w miarę") włosy, choć loczki zawijające się na końcach zupełnie nijak były jego zdaniem estetyczne. Ale trudno.
- Dobrze cię widzieć ponownie. - Powiedział z uśmiechem gdy Skyler dołączyła do niego, po czym zaproponował jej ramię niczym rodowity gentleman. - Nie powinno padać, ale w razie ewentualności zabrałem parasolkę. - Wyjaśnił od razu przyczynę jej posiadania, wychodząc na zewnątrz i niespiesznym krokiem kierując się główną ścieżką ot przed siebie. - Już masz koniec zajęć na dzisiaj, prawda?