08-01-2022, 04:57 PM
Czasami bywało bardzo trudne wiedzieć więcej niż wszyscy dookoła. A jeszcze trudniejsze było pilnowanie by inni nie zwrócili uwagi i nie wiedzieli, że on wie więcej. Z reguły nie musiał się na tym skupiać nadto o tyle, że niemal całe życie tak miał i weszło mu to w nawyk. Nadal jednak jego impulsywność i emocjonalność sprawiały, że przy trudniejszych tematach czy w sytuacjach w jakiś sposób testujących jego cierpliwość naprawdę potrzebował się bardzo skupić żeby nie oszaleć albo nie popełnić bardzo dużego błędu.
Teraz było to szczególnie trudne. Po części dlatego, że bardzo mu zależało żeby dobrze wypaść, ale i żeby po prostu dogadać się z Oriane, dać szansę ich relacji na coś więcej niż umowa małżeńska o podłożu czysto ekonomicznym. Po części dlatego, że frustrowało go gdy nie panował nad sobą, co paradoksalnie sprawiało, że panował mniej. Zdając sobie sprawę z tego, że Oriane zwraca uwagę na mniejsze gesty, drgnienia konkretnych mięśni, na mimikę zmieniającą się nieznacznie pod wpływem pewnych emocji, nie mógł powstrzymać spięcia. A zawieszając na niej wzrok na dłużej, chcąc jakoś się może wbronić, okazać, że jej się wydaje i wcale nie powstało żadne spięcie w powietrzu, pomimo sygnałów świadczących przeciwnie, zderzył się z rzeczywistością układania się z kobietą wilowatej krwi.
Nie żeby ją dyskryminował, absolutnie. W sumie przeciwnie, matka ostrzegła go przed Oriane już wcześniej i miał na uwadze żeby po prostu być możliwie czujnym. Ale okazywało się właśnie, że mógł sobie tą czujność wsadzić głęboko, bo blondynka po mistrzowskiemu na chwilę zupełnie rozproszyła jego skupienie. Patrzył na jej leniwie przesuwający się po ciele palec, na jej kokieteryjny uśmieszek i czarujący w istocie byt, i póki nie wycofała się ze swojego zdecydowanie dalekiego od niewinnego zabiegu, na chwilę trochę zgłupiał. Może nie był od razu psem z wywieszonym jęzorem, bez przesady, ale skutecznie na chwilę przestał nawet nerwowo wertować jej myśli i porządkować swoje żeby naprowadzić rozmowę na lepsze tory. Poniekąd, zrobiła to za niego. I to w pełni świadomie i specjalnie, co z jednej strony było imponujące, z drugiej go to wkurzyło. Poczuł się nieco... Jakby zwyczajnie sobie z nim pograła, choć przy tym nadal jej urok osobisty działał dość by nie dać się tej złości pochłonąć i pozostać pomiędzy nią, a respektem do tej pięknej, a zarazem niebezpiecznej kobiety przed sobą.
Odetchnął, odwracając wzrok w lekkim zmieszaniu, trochę zerkając po sali, a trochę po swoim daniu przed sobą. Uśmiechnął się uprzejmie, trochę w zmieszaniu, dopiero zaraz podnosząc znowu na nią wzrok, łagodniejszy, ale też bardziej... Ostrożny, jeśli było to widać.
- Może nie w tajemnicy, ale przyznam, że uznałem ją za miejsce docelowe na wspólne wyjście w przyszłości, bliższej lub dalszej w zależności od Twojej dostępności i preferencji. Aczkolwiek sama restauracja jest bardzo ekskluzywna, a też nie chciałem wywierać zupełnie niepotrzebnej presji w pierwszym spotkaniu bez naszych rodzin i przodującego tematu naszych planów na przyszłość.
Bo jednak lepiej poznać się na jakimś swobodniejszym gruncie niż w okolicznościach sztywnych i jak na galę rozdania nagród. Nie to żeby oboje nie umieli się w takich realiach odnaleźć, w zasadzie to całkiem łatwo, jednak czasem dobrze po prostu odpuścić dla dobra relacji może koleżeńskiej, a nie tylko "interesownej". Nie wyjaśniał tego szerzej jednak, nie będąc przekonanym do tego czy wypada aż tak wylewnie objaśniać to jak sobie to wszystko skrzętnie przemyślał, paradoksalnie już na tym etapie planując bardziej niż potrzeba i trochę właśnie zbyt roboczo do tego podchodząc.
- Mam nadzieję zaoferować ci jednak coś więcej niż drogie restauracje, jeśli tylko mi pozwolisz. - Dodał z nieco bardziej szczerym uśmiechem, bo naprawdę ogromnie się starał żeby ta relacja jakoś działała. Mimo że chwilowo był odrobinkę zdystansowany i zbyt ostrożny. - Co lubisz robić w wolnym czasie, Oriane? - Zapytał ze szczerym zainteresowaniem, przyglądając jej się uważnie i czekając na odpowiedź na rzecz tak prostą i przyziemną jak ot, hobby.
Teraz było to szczególnie trudne. Po części dlatego, że bardzo mu zależało żeby dobrze wypaść, ale i żeby po prostu dogadać się z Oriane, dać szansę ich relacji na coś więcej niż umowa małżeńska o podłożu czysto ekonomicznym. Po części dlatego, że frustrowało go gdy nie panował nad sobą, co paradoksalnie sprawiało, że panował mniej. Zdając sobie sprawę z tego, że Oriane zwraca uwagę na mniejsze gesty, drgnienia konkretnych mięśni, na mimikę zmieniającą się nieznacznie pod wpływem pewnych emocji, nie mógł powstrzymać spięcia. A zawieszając na niej wzrok na dłużej, chcąc jakoś się może wbronić, okazać, że jej się wydaje i wcale nie powstało żadne spięcie w powietrzu, pomimo sygnałów świadczących przeciwnie, zderzył się z rzeczywistością układania się z kobietą wilowatej krwi.
Nie żeby ją dyskryminował, absolutnie. W sumie przeciwnie, matka ostrzegła go przed Oriane już wcześniej i miał na uwadze żeby po prostu być możliwie czujnym. Ale okazywało się właśnie, że mógł sobie tą czujność wsadzić głęboko, bo blondynka po mistrzowskiemu na chwilę zupełnie rozproszyła jego skupienie. Patrzył na jej leniwie przesuwający się po ciele palec, na jej kokieteryjny uśmieszek i czarujący w istocie byt, i póki nie wycofała się ze swojego zdecydowanie dalekiego od niewinnego zabiegu, na chwilę trochę zgłupiał. Może nie był od razu psem z wywieszonym jęzorem, bez przesady, ale skutecznie na chwilę przestał nawet nerwowo wertować jej myśli i porządkować swoje żeby naprowadzić rozmowę na lepsze tory. Poniekąd, zrobiła to za niego. I to w pełni świadomie i specjalnie, co z jednej strony było imponujące, z drugiej go to wkurzyło. Poczuł się nieco... Jakby zwyczajnie sobie z nim pograła, choć przy tym nadal jej urok osobisty działał dość by nie dać się tej złości pochłonąć i pozostać pomiędzy nią, a respektem do tej pięknej, a zarazem niebezpiecznej kobiety przed sobą.
Odetchnął, odwracając wzrok w lekkim zmieszaniu, trochę zerkając po sali, a trochę po swoim daniu przed sobą. Uśmiechnął się uprzejmie, trochę w zmieszaniu, dopiero zaraz podnosząc znowu na nią wzrok, łagodniejszy, ale też bardziej... Ostrożny, jeśli było to widać.
- Może nie w tajemnicy, ale przyznam, że uznałem ją za miejsce docelowe na wspólne wyjście w przyszłości, bliższej lub dalszej w zależności od Twojej dostępności i preferencji. Aczkolwiek sama restauracja jest bardzo ekskluzywna, a też nie chciałem wywierać zupełnie niepotrzebnej presji w pierwszym spotkaniu bez naszych rodzin i przodującego tematu naszych planów na przyszłość.
Bo jednak lepiej poznać się na jakimś swobodniejszym gruncie niż w okolicznościach sztywnych i jak na galę rozdania nagród. Nie to żeby oboje nie umieli się w takich realiach odnaleźć, w zasadzie to całkiem łatwo, jednak czasem dobrze po prostu odpuścić dla dobra relacji może koleżeńskiej, a nie tylko "interesownej". Nie wyjaśniał tego szerzej jednak, nie będąc przekonanym do tego czy wypada aż tak wylewnie objaśniać to jak sobie to wszystko skrzętnie przemyślał, paradoksalnie już na tym etapie planując bardziej niż potrzeba i trochę właśnie zbyt roboczo do tego podchodząc.
- Mam nadzieję zaoferować ci jednak coś więcej niż drogie restauracje, jeśli tylko mi pozwolisz. - Dodał z nieco bardziej szczerym uśmiechem, bo naprawdę ogromnie się starał żeby ta relacja jakoś działała. Mimo że chwilowo był odrobinkę zdystansowany i zbyt ostrożny. - Co lubisz robić w wolnym czasie, Oriane? - Zapytał ze szczerym zainteresowaniem, przyglądając jej się uważnie i czekając na odpowiedź na rzecz tak prostą i przyziemną jak ot, hobby.