08-01-2022, 05:33 PM
Cóż, Raphael nie rozważał za bardzo o tym czy już mógłby zaprosić Sky na spacer, czy nie. Znali się od kilku lat, nawet jak nien gadali za dużo do tej pory, a to był tylko spacer. Szczerze nie widział w tym nic więcej, ale też nie rozumiał pewnych barier społecznych, chociażby właśnie zamykania się na pewne rzeczy, bo "co jeśli jest za wcześnie" na cokolwiek. Za dużo nieporozumień widział codziennie, słyszał w głowach innych, by samemu na nie pozwalać. Zatem nie wahał się by zaprosić Puchonkę na spacer, ani nie uważał, jak na jego maniery, by zaproponowanie ramienia było niestosowne. W zasadzie, dla niego to był całkiem naturalny, trochę automatyczny gest i póki nie posłyszał wahania i zdziwienia w głowie Sky, nie pomyślał, że mogłoby to być dla kogoś niekomfortowe. Za późno jednak by się z tego wycofać, zatem poprowadził ich tak, jak byli, choć już miał na uwadze by zachować możliwy dystans skoro dziewczyna się stresuje takimi gestami. Dla niego nie musiały nic znaczyć, jeśli ona nie była przyzwyczajona, on też nie chciał wprawiać jej w zakłopotanie. W końcu spacer miał być miły i przyjemny!
- Staram się jak mogę. - Powiedział z uśmiechem swobodnie. Zerknął na jej torbę krótko w zaskoczeniu, choć nie przesadnym, bo w sumie ostatnio też ciastka przyniosła przecież. - Rozumiem zatem, że fanką deszczu nie jesteś? - Zagadnął przyjaźnie, zerkając na nią. - Osobiście uważam, że każda pogoda jest w pewien sposób przyjemna. Może niekoniecznie w tym przypadku moknięcie, to chyba nigdy nie jest przyjemne, dlatego parasol, ale po deszczu na przykład lepiej docenia się te słoneczne dni, prawda?
W zasadzie samym pytaniem nie miał zupełnie nic na myśli większego niż zainteresowanie jej dniem. Upewniał się, że jej nie przeszkadza, choć skoro się zgodziła wyjść, to zakładał, że wie co robi i ma na to czas. Jego plan spacerkowy też nie zakładał, że będzie ją wiele godzin ciągał po polach, nie chciał jej tak męczyć. Przy okazji choć sam do klubu żadnego póki co nie chodził, nie umniejszał jego wadze i przejął się tym, że Sky nie miała znowu tak wiele czasu.
- Nie chcę ci psuć po prostu jakichkolwiek planów. - Przyznał szczerze uśmiechając się lekko do niej. - W każdym razie o ile pogoda nie zrobi tego pierwsza. - Dodał, zerkając na niebo w krótkim namyśle. Spojrzał na nią zaraz ponownie. - Słyszałaś może o wydarzeniach z minionego weekendu? Jacyś ludzie poszli w nocy do Zakazanego Lasu się ścigać na miotłach. - Zgroza! Niedowierzanie! Wyraźnie był tym co najmniej zdegustowany.
- Staram się jak mogę. - Powiedział z uśmiechem swobodnie. Zerknął na jej torbę krótko w zaskoczeniu, choć nie przesadnym, bo w sumie ostatnio też ciastka przyniosła przecież. - Rozumiem zatem, że fanką deszczu nie jesteś? - Zagadnął przyjaźnie, zerkając na nią. - Osobiście uważam, że każda pogoda jest w pewien sposób przyjemna. Może niekoniecznie w tym przypadku moknięcie, to chyba nigdy nie jest przyjemne, dlatego parasol, ale po deszczu na przykład lepiej docenia się te słoneczne dni, prawda?
W zasadzie samym pytaniem nie miał zupełnie nic na myśli większego niż zainteresowanie jej dniem. Upewniał się, że jej nie przeszkadza, choć skoro się zgodziła wyjść, to zakładał, że wie co robi i ma na to czas. Jego plan spacerkowy też nie zakładał, że będzie ją wiele godzin ciągał po polach, nie chciał jej tak męczyć. Przy okazji choć sam do klubu żadnego póki co nie chodził, nie umniejszał jego wadze i przejął się tym, że Sky nie miała znowu tak wiele czasu.
- Nie chcę ci psuć po prostu jakichkolwiek planów. - Przyznał szczerze uśmiechając się lekko do niej. - W każdym razie o ile pogoda nie zrobi tego pierwsza. - Dodał, zerkając na niebo w krótkim namyśle. Spojrzał na nią zaraz ponownie. - Słyszałaś może o wydarzeniach z minionego weekendu? Jacyś ludzie poszli w nocy do Zakazanego Lasu się ścigać na miotłach. - Zgroza! Niedowierzanie! Wyraźnie był tym co najmniej zdegustowany.