09-01-2022, 01:51 AM
Bez żadnego słowa wywróciła tylko oczami, jak Francis odbiła piłeczkę, że to Alice jest specjalistką od takich rzeczy.
To w sumie było w niej paradoksalnie. Ubierała się tak, jakby chciała za wszelką cenę być uważana za atrakcyjną lub seksowną – kiedy tak naprawdę odpowiadało jej, gdy inni patrzyli na nią jak na zwykłego kumpla. Ale przynajmniej w ten sposób czuła choć odrobinę kontroli nad własnym ciałem. Mogła zrobić z nim wszystko – ubrać je, przystroić, umalować jak tylko pragnęła, bo było jej. I nikt ani nic tego nie zmieni. Chciała w ten sposób wykrzyczeć wszystkim, żeby się nie wpierdalali.
— Wielki sekret, że co? Chodzisz na smyczy z Francis? – odszczeknęła tylko Valerianowi, przerzucając kurtkę na drugą stronę, tak, że przyciskała ją teraz do ciała, gdy skrzyżowała ramiona pod biustem. – Faktycznie, widać to na pierwszy rzut oka.
Widziała, że Hiroshi był coraz bardziej wściekły. Ona zresztą też. Kurwa, uczepili się jak rzep psiego ogona. Dwaj debile na tropie sensacji. Dobrze, że nie są dziennikarzami, bo newsem dnia w Proroku by było zakwitnięcie pelargonii w ogrodzie Ministra. Czy coś w tym rodzaju.
— A co, zazdrosny jesteś? – rzuciła przez ramię. Na szczęście Wrzeszcząca Chata była na wyciągnięcie ręki… - Nie martw się, zawsze będziesz dla mnie numerem jeden – rzuciła przesłodkim tonem słodkiej idiotki, odwróciła na chwilę ku niemu głowę, aby zatrzepotać rzęsami, po czym skrzywiła się, kompletnie od niego odwracając. – Tak się wszystkim interesujecie, że nic dziwnego, ze macie takie kocie mordy.
Prychnęła tylko, po czym otworzyła sama śmiało drzwi do chaty i zanurkowała w jej wnętrzu. Może tam dadzą jej w końcu święty spokój.
Oczywiście, wnętrze było diabelnie zakurzone i gdy pierwsze pyłki dotarły do nosa Alice, ta za moment kichnęła – czego od razu pożałowała, bo spodziewała się kolejnych docinek.
To w sumie było w niej paradoksalnie. Ubierała się tak, jakby chciała za wszelką cenę być uważana za atrakcyjną lub seksowną – kiedy tak naprawdę odpowiadało jej, gdy inni patrzyli na nią jak na zwykłego kumpla. Ale przynajmniej w ten sposób czuła choć odrobinę kontroli nad własnym ciałem. Mogła zrobić z nim wszystko – ubrać je, przystroić, umalować jak tylko pragnęła, bo było jej. I nikt ani nic tego nie zmieni. Chciała w ten sposób wykrzyczeć wszystkim, żeby się nie wpierdalali.
— Wielki sekret, że co? Chodzisz na smyczy z Francis? – odszczeknęła tylko Valerianowi, przerzucając kurtkę na drugą stronę, tak, że przyciskała ją teraz do ciała, gdy skrzyżowała ramiona pod biustem. – Faktycznie, widać to na pierwszy rzut oka.
Widziała, że Hiroshi był coraz bardziej wściekły. Ona zresztą też. Kurwa, uczepili się jak rzep psiego ogona. Dwaj debile na tropie sensacji. Dobrze, że nie są dziennikarzami, bo newsem dnia w Proroku by było zakwitnięcie pelargonii w ogrodzie Ministra. Czy coś w tym rodzaju.
— A co, zazdrosny jesteś? – rzuciła przez ramię. Na szczęście Wrzeszcząca Chata była na wyciągnięcie ręki… - Nie martw się, zawsze będziesz dla mnie numerem jeden – rzuciła przesłodkim tonem słodkiej idiotki, odwróciła na chwilę ku niemu głowę, aby zatrzepotać rzęsami, po czym skrzywiła się, kompletnie od niego odwracając. – Tak się wszystkim interesujecie, że nic dziwnego, ze macie takie kocie mordy.
Prychnęła tylko, po czym otworzyła sama śmiało drzwi do chaty i zanurkowała w jej wnętrzu. Może tam dadzą jej w końcu święty spokój.
Oczywiście, wnętrze było diabelnie zakurzone i gdy pierwsze pyłki dotarły do nosa Alice, ta za moment kichnęła – czego od razu pożałowała, bo spodziewała się kolejnych docinek.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.