09-01-2022, 02:17 AM
Było tyle sposobów na doprowadzenie tej randki do końca... Oczywiście jednym z nich były starania obojga, aby wyszło miło i powstrzymywanie się cały czas przed wypowiedzeniem paru słów za dużo, ale mogli też na przykład zaraz się pożreć. Kolejnym krokiem do tego mogło być podkreślenie Kai, że słowa Ethana nie były zabawne. Albo to, że właściwie nie miała już ochoty na słodycze. Z drugiej strony Ethan powstrzymywał się też od wytknięcia jej, że dramatyzuje i być może wyżywa się na nim tylko za tą nieszczęsną miotłę... Najwyraźniej oboje byli o krok od sprowokowania katastrofy i ta cisza nie była wbrew pozorom najgorszym, co mogło im się przydarzyć.
A wygłupianie się było dla Gryfona jedynym sposobem na wybrnięcie z niemal każdej sytuacji. Zwykle działało, ale z pewnością już zemściła się na nim ta pozorna beztroska... I prawdopodobnie jeszcze całe mnóstwo razy nawali bardziej przez coś tak głupiego.
Tym razem to ryzyko również istniało, jednak pozostawało mu je podjąć, bo choć dostrzegał, co poszło nie tak, nie był typem, który z miejsca rzuci się na kolana przepraszać. I zdaje się, że Kaia nie była też osobą, która właśnie tego oczekiwała.
Odwzajemnił z ulgą lekki uśmiech, kiedy tylko zobaczył, że być może uda się załagodzić sytuację.
Cmoknął cicho w zastanowieniu, odwracając na moment wzrok i puszczając jej dłoń. Następnie objął ją ramieniem.
- Nie, słuchaj, nie przejmuj się nim, teraz jesteś ze mną. Ze mną będzie ci lepiej.
Tak, właśnie rywalizował sam ze sobą. Idealnie.
- Zresztą... - zmarszczył lekko brwi, mierząc ją wzrokiem. - To nie był twój mąż? Nie mieliście wziąć rozwodu?
A wygłupianie się było dla Gryfona jedynym sposobem na wybrnięcie z niemal każdej sytuacji. Zwykle działało, ale z pewnością już zemściła się na nim ta pozorna beztroska... I prawdopodobnie jeszcze całe mnóstwo razy nawali bardziej przez coś tak głupiego.
Tym razem to ryzyko również istniało, jednak pozostawało mu je podjąć, bo choć dostrzegał, co poszło nie tak, nie był typem, który z miejsca rzuci się na kolana przepraszać. I zdaje się, że Kaia nie była też osobą, która właśnie tego oczekiwała.
Odwzajemnił z ulgą lekki uśmiech, kiedy tylko zobaczył, że być może uda się załagodzić sytuację.
Cmoknął cicho w zastanowieniu, odwracając na moment wzrok i puszczając jej dłoń. Następnie objął ją ramieniem.
- Nie, słuchaj, nie przejmuj się nim, teraz jesteś ze mną. Ze mną będzie ci lepiej.
Tak, właśnie rywalizował sam ze sobą. Idealnie.
- Zresztą... - zmarszczył lekko brwi, mierząc ją wzrokiem. - To nie był twój mąż? Nie mieliście wziąć rozwodu?