09-01-2022, 02:33 AM
Lubił eliksiry. Były jednym z tych przedmiotów, którzy miał w sobie coś nieprzewidywalnego, czego Moon był fanem. Nudziła go prostota i oklepane wzorce, których niestety pełno było na innych zajęciach, jak chociaż historia magii, czy astronomia. Potrzebował w swoim życiu adrenaliny, a czy było w szkole coś bardziej niebezpiecznego, niż wybuchające kociołki, kiedy to kolejny uczeń źle wykonywał instrukcje?
Jedynym minusem pracy na zajęciach był fakt, że w większości wszystko wykonywali w parach, a to było dla Aarona poniekąd uciążliwe. Nie chciało mu się integrować, nie z większością osób, które zajmowały miejsca w ciemnej sali. Owszem, istniały jednostki, których towarzystwo mu nie przeszkadzało, ale ostatnio odniósł wrażenie, iż było ich coraz mniej.
Nic dziwnego, że kiedy dowiedział się kto właściwie jest jego parą, przejął się tak, że aż wcale. nie był nawet pewien, czy kojarzy pannę, którą póki co nie zaprzątał sobie głowy. Nie, póki nie musieli razem siedzieć. Liczył, że nie była jedną z tych szczebioczących wariatek, od chichotu których bolała głowa. Chciał wykonać projekt w spokoju, a nie obawiać się o psychikę, która mogłaby ucierpieć.
Odkładając wykonanie zadania, jak miał w zwyczaju (zdecydowanie w eliksirach czuł się pewnie), gdzieś mu wyleciało, że na dobrą sprawę pasowałoby się umówić i to odbębnić, mając z głowy.
Szybko okazało się, że jego partnerka z przydziału podeszła do zadania znacznie poważniej, szybko go odnajdując. Jasne, może nie zrobiła tego tuż po samych zajęciach, ale z pewnością znacznie szybciej, niż Moon by się do tego zebrał.
Wychodził właśnie z Wielkiej Sali, w której dopiero co zjadł, pragnąc oddać się przyjemności płynącej z samotnego spacerowania po szkole, kiedy usłyszał obok siebie chrząknięcie. Gdyby nie ono, przeszedłby obojętnie, ale miała go. Wystarczył dźwięk, by obrócił głowę w jej kierunku, mierząc bezczelnie jej sylwetkę ciemnymi tęczówkami. Zatrzymał się dłużej tu i ówdzie, jakoś nie krępując się tym, że mogłaby to zauważyć.
Zaraz prześlizgnął się na jej twarz, obserwując również ją.
Słuchał tego, co miała do powiedzenia, niespecjalnie zmieniając wyraz twarzy.
-Ciebie krępuję tłumy. Czemu dziwnie mi w to uwierzyć - skomentował. Stojąc tak nie wydawała się kimś mało pewnym siebie. - Wyjątkowo ci się spieszy. Kto by pomyślał, że w Slytherinie są jeszcze tak pilni uczniowie - powiedział, o milimetr się nie przesuwając, kiedy ludzie zaczęli wychodzić z Sali. Czy jego partnerka miała być kolejnym kujonem, który chciał wszystko na już?
-Może chcesz to zrobić jeszcze dzisiaj? - stwierdził i jakoś ciężko było się zorientować, czy faktycznie czaiła się tam ironia, czy było to zaledwie złudzenie.
Jedynym minusem pracy na zajęciach był fakt, że w większości wszystko wykonywali w parach, a to było dla Aarona poniekąd uciążliwe. Nie chciało mu się integrować, nie z większością osób, które zajmowały miejsca w ciemnej sali. Owszem, istniały jednostki, których towarzystwo mu nie przeszkadzało, ale ostatnio odniósł wrażenie, iż było ich coraz mniej.
Nic dziwnego, że kiedy dowiedział się kto właściwie jest jego parą, przejął się tak, że aż wcale. nie był nawet pewien, czy kojarzy pannę, którą póki co nie zaprzątał sobie głowy. Nie, póki nie musieli razem siedzieć. Liczył, że nie była jedną z tych szczebioczących wariatek, od chichotu których bolała głowa. Chciał wykonać projekt w spokoju, a nie obawiać się o psychikę, która mogłaby ucierpieć.
Odkładając wykonanie zadania, jak miał w zwyczaju (zdecydowanie w eliksirach czuł się pewnie), gdzieś mu wyleciało, że na dobrą sprawę pasowałoby się umówić i to odbębnić, mając z głowy.
Szybko okazało się, że jego partnerka z przydziału podeszła do zadania znacznie poważniej, szybko go odnajdując. Jasne, może nie zrobiła tego tuż po samych zajęciach, ale z pewnością znacznie szybciej, niż Moon by się do tego zebrał.
Wychodził właśnie z Wielkiej Sali, w której dopiero co zjadł, pragnąc oddać się przyjemności płynącej z samotnego spacerowania po szkole, kiedy usłyszał obok siebie chrząknięcie. Gdyby nie ono, przeszedłby obojętnie, ale miała go. Wystarczył dźwięk, by obrócił głowę w jej kierunku, mierząc bezczelnie jej sylwetkę ciemnymi tęczówkami. Zatrzymał się dłużej tu i ówdzie, jakoś nie krępując się tym, że mogłaby to zauważyć.
Zaraz prześlizgnął się na jej twarz, obserwując również ją.
Słuchał tego, co miała do powiedzenia, niespecjalnie zmieniając wyraz twarzy.
-Ciebie krępuję tłumy. Czemu dziwnie mi w to uwierzyć - skomentował. Stojąc tak nie wydawała się kimś mało pewnym siebie. - Wyjątkowo ci się spieszy. Kto by pomyślał, że w Slytherinie są jeszcze tak pilni uczniowie - powiedział, o milimetr się nie przesuwając, kiedy ludzie zaczęli wychodzić z Sali. Czy jego partnerka miała być kolejnym kujonem, który chciał wszystko na już?
-Może chcesz to zrobić jeszcze dzisiaj? - stwierdził i jakoś ciężko było się zorientować, czy faktycznie czaiła się tam ironia, czy było to zaledwie złudzenie.