09-01-2022, 04:47 AM
Choć z reguły widząc Leightonów razem, ludzie spodziewali się najgorszego albo przynajmniej czegokolwiek słabego (dla nich, bliźniaki bawili się z reguły absolutnie przednio), Ian zupełnie szczerze mógłby sprostować, że cokolwiek robią, przychodzi samo, zupełnie bez wcześniejszego planowania. Oni po prostu spędzali razem czas, byli blisko i dogadywali się świetnie, a to, że myśleli podobnie i po prostu kula złośliwości sama się toczyła, to zupełnie inna sprawa. I nawet nie uważał by aż tacy byli źli, tylko większość ich otoczenia jakoś nie miała za grosz poczucia humoru czy dystansu wobec siebie. Tylko to jednak dodawało zabawy we wbijaniu szpilek przewrażliwionym, jeśli nie zależało im na czyjejś sympatii albo wiedzieli, że mogą sobie na to pozwolić. Ze sztywniakami i tak nie ma co się układać.
Wcale nie wyjątkowo szli właśnie ot korytarzem, rozmawiając o czymś neutralnym, a przez chwilę po prostu milcząc, gdy przyszło im niespiesznie minąć się z wychodzącą z jakiejś sali grupką dziewczyn plotkującą między sobą absolutnie nie dyskretnie. Bo jeśli mówi się o czymś tajnym, raczej się szepcze, nie? One nie szeptały. I pewnie by to Ian olał gdyby nie znajome imiona i bardzo ciekawy temacik, jaki zakręcił się przez chwilę w zasięgu słuchu bliźniaków. Aż zwolnił jak tylko minął dziewczyny, jeszcze aż w rozproszeniu się za nimi oglądając i zatrzymując w pewnym momencie może trzy kroki za drzwiami do pomieszczenia, z którego wyszły. "Znaczy, może i wie lepiej, to ich relacja, ale znacie Cavingtona, to totalny flirciarz. Myślicie, że Laurel ma szansę?"; "Wróć i zapytaj, ja nie mam pojęcia." Ian powoli przeniósł wzrok na Philipa, wyraźnie absolutnie gubiąc temat, o jakim sami rozmawiali, już trybiki chodziły w głowie. A propos sztywniaków, którzy nie radzili sobie z ich żarcikami... Aż oczy mu złośliwie zalśniły jak uśmieszek wpłynął na jego usta, znaczący wyraźnie. Pokazał kciukiem na minięte drzwi. Nic nawet nie powiedział, uważał, że to oczywista sugestia.
Wcale nie wyjątkowo szli właśnie ot korytarzem, rozmawiając o czymś neutralnym, a przez chwilę po prostu milcząc, gdy przyszło im niespiesznie minąć się z wychodzącą z jakiejś sali grupką dziewczyn plotkującą między sobą absolutnie nie dyskretnie. Bo jeśli mówi się o czymś tajnym, raczej się szepcze, nie? One nie szeptały. I pewnie by to Ian olał gdyby nie znajome imiona i bardzo ciekawy temacik, jaki zakręcił się przez chwilę w zasięgu słuchu bliźniaków. Aż zwolnił jak tylko minął dziewczyny, jeszcze aż w rozproszeniu się za nimi oglądając i zatrzymując w pewnym momencie może trzy kroki za drzwiami do pomieszczenia, z którego wyszły. "Znaczy, może i wie lepiej, to ich relacja, ale znacie Cavingtona, to totalny flirciarz. Myślicie, że Laurel ma szansę?"; "Wróć i zapytaj, ja nie mam pojęcia." Ian powoli przeniósł wzrok na Philipa, wyraźnie absolutnie gubiąc temat, o jakim sami rozmawiali, już trybiki chodziły w głowie. A propos sztywniaków, którzy nie radzili sobie z ich żarcikami... Aż oczy mu złośliwie zalśniły jak uśmieszek wpłynął na jego usta, znaczący wyraźnie. Pokazał kciukiem na minięte drzwi. Nic nawet nie powiedział, uważał, że to oczywista sugestia.