09-01-2022, 05:06 AM
Znalezienie miejsca, w którym człowiek mógł posiedzieć samotnie, nie narażając się na zaczepki ze strony innych, oddając się przy tym przyjemności płynącej z nauki, wcale nie było tak łatwe, jak mogło się wydawać. Hogwart co prawda był całkiem spory, niemniej wielu uczniów doskonale wiedziało o różnego rodzaju kryjówkach i ilekroć Russel chciał się zaszyć, zaznając ukojenia w postaci otoczenia pozbawionego głosów, krzyków i pisków, trafiał na kogoś, musząc z miejsca zmienić plan. Irytujące, ale nie miał na to większego wpływu.
Dzisiaj miał szczęście. Co prawda chwilę wcześniej zrezygnował z dwóch miejsc, ale za trzecim razem udało mu się zająć miejsce pomiędzy zbrojami, siadając tak, by nie być widocznym dla osób, które by tędy przechodziły. Zresztą kto chciałby przyjść do zbroi, które roztaczały wokół siebie dość dziwną atmosferę, ni to tajemniczości, ni lęku.
Oparł się o ścianę, krzyżując nogi. Nie chciał, by mu niefortunnie wystawały. Nie obawiał się nawet, że ktoś mógłby się potknąć. Bardziej przerażał go fakt, że zostałby odkryty, a to wiązałoby się z tym, iż ktoś zacząłby z pewnością do niego mówić. A właśnie odpowiadania chciał uniknąć.
Nauka szła mu idealnie do momentu, w którym nie usłyszał kroków. Wytężył słuch mając nadzieję, że się przesłyszał. Niestety, ktoś faktycznie pojawił się dość blisko. Na dodatek ten ktoś zaczął rozmawiać ze zbrojami! Wspaniale, właśnie na coś takiego Salvage liczył.
Już chciał się odezwać, wbrew własnym zasadom, kiedy osoba zaczęła grać. Tak to przynajmniej brzmiało. Muzyka nigdy mu nie przeszkadzała, był fanem ludzi utalentowanych artystycznie. Z tym, że naprawdę wolałby ciszę!
Zamknął książkę, wewnętrznie walcząc, by nie rzucić nią w osobę, która tu przyszła. Czy to musiało być zawsze miejsce, w którym siedział?
Dzisiaj miał szczęście. Co prawda chwilę wcześniej zrezygnował z dwóch miejsc, ale za trzecim razem udało mu się zająć miejsce pomiędzy zbrojami, siadając tak, by nie być widocznym dla osób, które by tędy przechodziły. Zresztą kto chciałby przyjść do zbroi, które roztaczały wokół siebie dość dziwną atmosferę, ni to tajemniczości, ni lęku.
Oparł się o ścianę, krzyżując nogi. Nie chciał, by mu niefortunnie wystawały. Nie obawiał się nawet, że ktoś mógłby się potknąć. Bardziej przerażał go fakt, że zostałby odkryty, a to wiązałoby się z tym, iż ktoś zacząłby z pewnością do niego mówić. A właśnie odpowiadania chciał uniknąć.
Nauka szła mu idealnie do momentu, w którym nie usłyszał kroków. Wytężył słuch mając nadzieję, że się przesłyszał. Niestety, ktoś faktycznie pojawił się dość blisko. Na dodatek ten ktoś zaczął rozmawiać ze zbrojami! Wspaniale, właśnie na coś takiego Salvage liczył.
Już chciał się odezwać, wbrew własnym zasadom, kiedy osoba zaczęła grać. Tak to przynajmniej brzmiało. Muzyka nigdy mu nie przeszkadzała, był fanem ludzi utalentowanych artystycznie. Z tym, że naprawdę wolałby ciszę!
Zamknął książkę, wewnętrznie walcząc, by nie rzucić nią w osobę, która tu przyszła. Czy to musiało być zawsze miejsce, w którym siedział?