09-01-2022, 08:10 PM
Na szczęście Aidan miał z Hogsmeade same pozytywne skojarzenia. W dodatku było to wreszcie jakieś nowe miejsce, w które mógł uciec z dormitorium... I tak niemal całe dnie trzymał się z dala od niego, na wypadek, gdyby Milo tam przesiadywał i znowu odbiło mu na tyle, by na niego syczeć, czy co gorsza rzucić się na niego z pięściami. Najlepiej, gdy nie było nikogo dookoła, żeby było to jego zdanie, przeciwko zdaniu Aidana. I oczywiście jego znajomi mu wierzyli, a znajomi drugiego Krukona byli nastawieni przeciwko niemu, tak już było. Naprawdę, mówiło się, że takie szuje zamykają w Slytherinie... Nie to, żeby miał coś do Ślizgonów - ostatecznie to właśnie ze Ślizgonką umówił się na dzisiejszy spacer. Niemniej zdaje się, że przebiegłość i podstęp, to raczej ich domena. Cóż, z każdym rokiem przekonywali się coraz bardziej, że przynależność do domów jest mocno umowna, a co z nich wszystkich wyjdzie, to już inna sprawa.
Gdy usłyszał jej pytanie, wzruszył wpierw lekko ramieniem. Nie był jakoś bardzo głodny, ale chyba faktycznie było to bardziej rozsądną opcją niż szybko powrót do zamku. Nie wspominając już o tym, że posiłki też bywały okropne. Nie ich jakość! Z tym akurat skrzaty się spisywały. Ale co to za przyjemność z posiłku, jak musisz przyglądać się otoczeniu, żeby przypadkiem nie siąść zbyt blisko jakiejś mendy. A wśród tych niebieskich znał jedną.
- Właściwie... Właściwie to świetny pomysł - przyznał jej po chwili. - Przynajmniej będę miał pewność, że nikt nie będzie na mnie syczał z naprzeciwka.
Przewrócił oczami na samą myśl.
O problemie mówił Aspasii już pod koniec zeszłego roku. O tym, jak bez najmniejszego powodu Milo rzucił się na niego z pięściami, a jak okazało się już, że oberwali po równo, oskarżał o wszystko Aidana. Że to on zaczął... Mówił też o tym, że na początku tego roku, kiedy sam chciał tylko i wyłącznie aby ignorowali siebie nawzajem - w końcu nie musieli się lubić - ten bezczelnie zażądał od niego przeprosin... Aż w końcu, że gdy ich nie otrzymał, Aidan musiał obrywać złośliwymi komentarzami na każdym kroku.
Krukon nie był nawet typem, który żali się z podobnych rzeczy... Miał po prostu dosyć tej sytuacji. Sądził, że przez wakacje emocje opadną i będą zamieniać ze sobą parę zdań na rok, jak "czy podasz mi sałatkę?", albo "widziałeś mój pergamin?". Tyle by wystarczyło.
Gdy usłyszał jej pytanie, wzruszył wpierw lekko ramieniem. Nie był jakoś bardzo głodny, ale chyba faktycznie było to bardziej rozsądną opcją niż szybko powrót do zamku. Nie wspominając już o tym, że posiłki też bywały okropne. Nie ich jakość! Z tym akurat skrzaty się spisywały. Ale co to za przyjemność z posiłku, jak musisz przyglądać się otoczeniu, żeby przypadkiem nie siąść zbyt blisko jakiejś mendy. A wśród tych niebieskich znał jedną.
- Właściwie... Właściwie to świetny pomysł - przyznał jej po chwili. - Przynajmniej będę miał pewność, że nikt nie będzie na mnie syczał z naprzeciwka.
Przewrócił oczami na samą myśl.
O problemie mówił Aspasii już pod koniec zeszłego roku. O tym, jak bez najmniejszego powodu Milo rzucił się na niego z pięściami, a jak okazało się już, że oberwali po równo, oskarżał o wszystko Aidana. Że to on zaczął... Mówił też o tym, że na początku tego roku, kiedy sam chciał tylko i wyłącznie aby ignorowali siebie nawzajem - w końcu nie musieli się lubić - ten bezczelnie zażądał od niego przeprosin... Aż w końcu, że gdy ich nie otrzymał, Aidan musiał obrywać złośliwymi komentarzami na każdym kroku.
Krukon nie był nawet typem, który żali się z podobnych rzeczy... Miał po prostu dosyć tej sytuacji. Sądził, że przez wakacje emocje opadną i będą zamieniać ze sobą parę zdań na rok, jak "czy podasz mi sałatkę?", albo "widziałeś mój pergamin?". Tyle by wystarczyło.