09-01-2022, 09:52 PM
Och, o tym, że nie była tutaj sama, wiedziała doskonale. Nie było to do końca tylko jej miejsce i tolerowała obecność innych uczniów, ale nie szkodziło, sama teraz trzymała się na uboczu, wpatrując się w kilka roślinek, które zdecydowanie różniły się od tych z zielarstwa, na które musiała chodzić, bo rodzice, lekarze, będą dumni, jeśli sama dostanie się na jakiś staż uzdrowicielski…
Nauka nie była do końca jej pasją, ale wyglądała dobrze. Dobra, pilna uczennica z przyszłością – to wizerunek, którego każda inna by pragnęła, a więc Laurel dokładała wszelkich starań, aby go utrzymać.
A do pełnego wizerunku brakowało jej tylko chłopaka, który byłby również popularny w szkole i przyniósłby jej trochę więcej prestiżu. W tym przypadku był to Mickey, który, jak wiedziała, był już kompletnie wolny. A skoro ona również była wolna, może mogłaby go zainteresować po raz kolejny. I miłosiernie mu wybaczyć ten błąd, że pobiegł za tą Quidditchową idiotką, Harris.
Co on w niej widział, swoją drogą?
Odpowiedź mogła przyjść jej znacznie szybciej niż myślała, bo zaraz obok ucha usłyszała interesujące pytanie retoryczne, które było raczej stwierdzeniem.
Mickey jęczał o swoich eks… To interesujące. O których eks?
Powiodła wzrokiem za bliźniakami, którzy szli jakby niczego sobie dalej. Uch, byli cholernie irytujący i wredni, ale to, o czym rozmawiali… Mogli mieć dla niej nowe, przydatne informacje. W końcu mieszkają z Cavingtonem w jednym dormitorium, na pewno mają najświeższe informacje!
Z kolejnym zdaniem dowiedziała się, że mu się odwidziało… Czy to chodziło o nią? Może też myślał w ten sposób? Och, koniecznie musiała się dowiedzieć!
Ale… jakby teraz wbiła pomiędzy bliźniaków, wyszłaby na konkretną desperatkę. Dlatego postanowiła jeszcze poczekać i zrobić kilka kroków za nimi. Może jeszcze się czegoś dowie…
Nauka nie była do końca jej pasją, ale wyglądała dobrze. Dobra, pilna uczennica z przyszłością – to wizerunek, którego każda inna by pragnęła, a więc Laurel dokładała wszelkich starań, aby go utrzymać.
A do pełnego wizerunku brakowało jej tylko chłopaka, który byłby również popularny w szkole i przyniósłby jej trochę więcej prestiżu. W tym przypadku był to Mickey, który, jak wiedziała, był już kompletnie wolny. A skoro ona również była wolna, może mogłaby go zainteresować po raz kolejny. I miłosiernie mu wybaczyć ten błąd, że pobiegł za tą Quidditchową idiotką, Harris.
Co on w niej widział, swoją drogą?
Odpowiedź mogła przyjść jej znacznie szybciej niż myślała, bo zaraz obok ucha usłyszała interesujące pytanie retoryczne, które było raczej stwierdzeniem.
Mickey jęczał o swoich eks… To interesujące. O których eks?
Powiodła wzrokiem za bliźniakami, którzy szli jakby niczego sobie dalej. Uch, byli cholernie irytujący i wredni, ale to, o czym rozmawiali… Mogli mieć dla niej nowe, przydatne informacje. W końcu mieszkają z Cavingtonem w jednym dormitorium, na pewno mają najświeższe informacje!
Z kolejnym zdaniem dowiedziała się, że mu się odwidziało… Czy to chodziło o nią? Może też myślał w ten sposób? Och, koniecznie musiała się dowiedzieć!
Ale… jakby teraz wbiła pomiędzy bliźniaków, wyszłaby na konkretną desperatkę. Dlatego postanowiła jeszcze poczekać i zrobić kilka kroków za nimi. Może jeszcze się czegoś dowie…