09-01-2022, 10:06 PM
Uniosła lekko brwi patrząc to na Ethana, to na Milesa.
- Ale wiedziałeś, tak? Serio? I nie powiedziałeś mi? - choć z wyrzutem zwracała się głównie do Milesa, z którym w końcu dogadywała się dużo lepiej, zerknęła zaraz na Ethana z równą pretensją, rozkładając ręce.
Oczywiście wizja konsekwencji do niej nie przemawiała, ale przecież bardzo chętnie by obstawiała i odebrali jej w ten sposób szansę na zwycięstwo. Nawet zaraz splotła ręce i wydęła lekko usta na znak niewypowiedzianego foszka, który miał minąć parę sekund później. Chociażby na rzecz robienia eliksiru. I obrastania piórami.
Zresztą parsknęła cicho, kiedy Miles spytał, czy może pogłaskać jej rękę. Cóż, takich pytań się dzisiaj nie spodziewała, ale zaraz wysunęła rękę ku niemu, obserwując tylko, czy zaraz nie pozbawi jej któregoś z piór.
- Ale to właściwie świetny pomysł... Pytanie ile będą się trzymać.
Po chwili zamachała lekko ręką, żeby zobaczyć, czy nie spadną od razu, jak suche liście na jesień. Nie spadły. Właściwie zdawały się bardzo dobrze trzymać. Może nawet utknęła z nimi na dużo dłużej, ale przecież, jeśli by jej się znudziło, mogłaby pójść do Skrzydła Szpitalnego, albo spróbować je wyrwać... Chyba nie bolałoby bardziej niż wyrwanie włosa, prawda?
Następnie westchnęła i obróciła się z powrotem do kociołka. Zdążyła go podnieść i obrócić się, by pozbyć się jego zawartości i w tym momencie coś wybuchło za jej plecami. Na moment zastygła, po czym obróciła głowę, by zobaczyć dym z kociołka Milesa i... Czy to dziura w suficie.
- Ojej, nie musiałeś tego robić, żebym poczuła się lepiej ze swoim fakapem - powiedziała z uśmiechem zupełnie tak, jakby absolutnie wierzyła, że tak właśnie zrobił.
Nie wierzyła. Ale chyba to brzmiało lepiej.
Zupełnie, jakby nic się nie stało, sięgnęła ponownie po bezoar i stłukła go dużo dokładniej, aby zaraz z dużo większą ostrożnością niż za pierwszym razem, stopniowo dodawać go do kociołka... I proszę! Od razu lepiej! To jeden krok miała za sobą.
1 składnik: 8 - 3 (+1) = 6
- Ale wiedziałeś, tak? Serio? I nie powiedziałeś mi? - choć z wyrzutem zwracała się głównie do Milesa, z którym w końcu dogadywała się dużo lepiej, zerknęła zaraz na Ethana z równą pretensją, rozkładając ręce.
Oczywiście wizja konsekwencji do niej nie przemawiała, ale przecież bardzo chętnie by obstawiała i odebrali jej w ten sposób szansę na zwycięstwo. Nawet zaraz splotła ręce i wydęła lekko usta na znak niewypowiedzianego foszka, który miał minąć parę sekund później. Chociażby na rzecz robienia eliksiru. I obrastania piórami.
Zresztą parsknęła cicho, kiedy Miles spytał, czy może pogłaskać jej rękę. Cóż, takich pytań się dzisiaj nie spodziewała, ale zaraz wysunęła rękę ku niemu, obserwując tylko, czy zaraz nie pozbawi jej któregoś z piór.
- Ale to właściwie świetny pomysł... Pytanie ile będą się trzymać.
Po chwili zamachała lekko ręką, żeby zobaczyć, czy nie spadną od razu, jak suche liście na jesień. Nie spadły. Właściwie zdawały się bardzo dobrze trzymać. Może nawet utknęła z nimi na dużo dłużej, ale przecież, jeśli by jej się znudziło, mogłaby pójść do Skrzydła Szpitalnego, albo spróbować je wyrwać... Chyba nie bolałoby bardziej niż wyrwanie włosa, prawda?
Następnie westchnęła i obróciła się z powrotem do kociołka. Zdążyła go podnieść i obrócić się, by pozbyć się jego zawartości i w tym momencie coś wybuchło za jej plecami. Na moment zastygła, po czym obróciła głowę, by zobaczyć dym z kociołka Milesa i... Czy to dziura w suficie.
- Ojej, nie musiałeś tego robić, żebym poczuła się lepiej ze swoim fakapem - powiedziała z uśmiechem zupełnie tak, jakby absolutnie wierzyła, że tak właśnie zrobił.
Nie wierzyła. Ale chyba to brzmiało lepiej.
Zupełnie, jakby nic się nie stało, sięgnęła ponownie po bezoar i stłukła go dużo dokładniej, aby zaraz z dużo większą ostrożnością niż za pierwszym razem, stopniowo dodawać go do kociołka... I proszę! Od razu lepiej! To jeden krok miała za sobą.