09-01-2022, 11:27 PM
Logika podpowiadała mu jedno - mimo wszystko nie powinien się odzywać. A jeśli już, zdecydowanie lepiej było zrobić to na początku, zanim jeszcze osobnik stwierdzi, że Salvage jest jakimś chorym podglądaczem. Trochę tak się czuł, siedząc w ciszy i słuchając, jak Puchon gra. Jeśli chciał robić to w samotności, Krukon zdecydowanie nie powinien mu przeszkadzać. Co prawda działało to w obie strony, bo Bellamy musiał liczyć się z faktem, iż w szkole wszędzie można było na kogoś trafić, niemniej sumienie Russela nie pozostawiało wątpliwości co do jego winy.
Teraz musiał zmierzyć się z konsekwencjami, które mogły być różne. Albo mu się nie oberwie, albo wręcz przeciwnie - będzie musiał uciekać, w czym mistrzem nie był. Znacznie lepiej wychodziła mu nauka, bo sporty nie były jego dziedziną.
-W takim razie masz niemal całą piosenkę. Wystarczy dopisać słowa i reszta pójdzie sama - odpowiedział. Czemu, nie wiedział. A jednak pozostanie w ciszy, kiedy już poniekąd zainicjował rozmowę, wydawało mu się nie na miejscu. Tak, zdecydowanie za bardzo wszystko analizował.
-Dość jakie? Tylko nie myśl, że cię stalkowałem, czy coś. Byłem tu pierwszy, tak gwoli ścisłości - rzucił, by zaraz nie został o nic oskarżony. Nie lubił niedomówień, dlatego szczerość w jego mniemaniu była podstawą.
Padło pytanie, którego się spodziewał. Każdy chciał znać rozmówcę, skoro już z nim konwersował.
Westchnął, podnosząc się z ziemi. Otrzepał ubranie, wynurzając się zza jednej ze zbroi.
-Wychodzi na to, że ze mną - odpowiedział, zachowując bezpieczną odległość. Tak na wszelki wypadek, gdyby ten postanowił czymś w niego rzucić.
Teraz musiał zmierzyć się z konsekwencjami, które mogły być różne. Albo mu się nie oberwie, albo wręcz przeciwnie - będzie musiał uciekać, w czym mistrzem nie był. Znacznie lepiej wychodziła mu nauka, bo sporty nie były jego dziedziną.
-W takim razie masz niemal całą piosenkę. Wystarczy dopisać słowa i reszta pójdzie sama - odpowiedział. Czemu, nie wiedział. A jednak pozostanie w ciszy, kiedy już poniekąd zainicjował rozmowę, wydawało mu się nie na miejscu. Tak, zdecydowanie za bardzo wszystko analizował.
-Dość jakie? Tylko nie myśl, że cię stalkowałem, czy coś. Byłem tu pierwszy, tak gwoli ścisłości - rzucił, by zaraz nie został o nic oskarżony. Nie lubił niedomówień, dlatego szczerość w jego mniemaniu była podstawą.
Padło pytanie, którego się spodziewał. Każdy chciał znać rozmówcę, skoro już z nim konwersował.
Westchnął, podnosząc się z ziemi. Otrzepał ubranie, wynurzając się zza jednej ze zbroi.
-Wychodzi na to, że ze mną - odpowiedział, zachowując bezpieczną odległość. Tak na wszelki wypadek, gdyby ten postanowił czymś w niego rzucić.