10-01-2022, 01:45 AM
Osoba obdarzona jakąkolwiek wrażliwością zauważyłaby, że nie jest to odpowiedni temat do żartów i odpuściłaby. Francis jedynie odnotowała fakt, że pytania okropnie drażniły młodszych uczniów. Na tyle pozwoliła jej wrażliwość na poziomie czekoladowej żaby. Jednak nie rozumiała i nie przychodziło jej nawet do głowy, jakie to straszne sekrety mogły się kryć za dodatkowymi częściami garderoby. Jeśli to kwestia zbyt dobrych serduszek, to byłoby to dziwne, ale jedynie ponabijaliby się z tego z Valerianem i koniec. Mieli tajemnicze romanse? Dobrze dla nich! Też dobry powód do pośmiania się, ale czemu robić z tego tak wielkie halo? Chociaż akurat Alice i romans - to do siebie nie pasowało, a Hiro miałby go z chłopakiem...? A może zaczęli się zadawać z jakimiś pyszałkami z dobrych rodzin? Zasadniczo to jedyne tłumaczyłoby aż takie zdenerwowanie. Chociaż sensu wciąż nie miało.
- A od kiedy ty stoisz na straży dobra? Będę teraz uważać z czego ci się zwierzam, bo jeszcze mnie podpierdolisz. - Trochę prawdy w słowach Hiro było, gdyby Valerian oddał komuś jego własność, to Francis uznałaby, że go popierdoliło. Sama też nie przywykła oddawać rzeczy, które już dostała, a raczej sobie wzięła. W końcu nie każdy dostawał wszystko od rodziców, a jakoś trzeba było sobie radzić.
Dotarli wreszcie do chaty, a zapach kurzu uderzył też w nozdrza Fran zaraz po wejściu. Z tym że ona w przeciwieństwie do Alice nie kichnęła, a jeszcze się nim zaciągnęła. Niemal jak w domu. Z wyzłośliwiania się na temat kichania zrezygnowała, jako że wciąz była zbyt ciekawa historii stojących za kurtką i szalikiem.
- Może zagramy? Dwa na dwa? Ja, Valerian kontra Alice i Hiro? I jeśli przegracie, opowiadacie wszystko o waszych tajemniczych adoratorach. - Podchwyciła jedynie docinek Valeriana, bo kiedy to powiedziała, zabrzmiało jeszcze bardziej niedorzecznie niż gdy słyszała z jego ust. - A jeśli wygracie, damy wam spokój?
Układ wydawał się fair, jeśli wygrają, dowiedzą się wszystkiego. Jeśli przegrają, będą musieli dać spokój Hiro i Alice. Co z pewnością łatwe nie będzie, ale przegrana zawsze jest ciężka.
- A od kiedy ty stoisz na straży dobra? Będę teraz uważać z czego ci się zwierzam, bo jeszcze mnie podpierdolisz. - Trochę prawdy w słowach Hiro było, gdyby Valerian oddał komuś jego własność, to Francis uznałaby, że go popierdoliło. Sama też nie przywykła oddawać rzeczy, które już dostała, a raczej sobie wzięła. W końcu nie każdy dostawał wszystko od rodziców, a jakoś trzeba było sobie radzić.
Dotarli wreszcie do chaty, a zapach kurzu uderzył też w nozdrza Fran zaraz po wejściu. Z tym że ona w przeciwieństwie do Alice nie kichnęła, a jeszcze się nim zaciągnęła. Niemal jak w domu. Z wyzłośliwiania się na temat kichania zrezygnowała, jako że wciąz była zbyt ciekawa historii stojących za kurtką i szalikiem.
- Może zagramy? Dwa na dwa? Ja, Valerian kontra Alice i Hiro? I jeśli przegracie, opowiadacie wszystko o waszych tajemniczych adoratorach. - Podchwyciła jedynie docinek Valeriana, bo kiedy to powiedziała, zabrzmiało jeszcze bardziej niedorzecznie niż gdy słyszała z jego ust. - A jeśli wygracie, damy wam spokój?
Układ wydawał się fair, jeśli wygrają, dowiedzą się wszystkiego. Jeśli przegrają, będą musieli dać spokój Hiro i Alice. Co z pewnością łatwe nie będzie, ale przegrana zawsze jest ciężka.