10-01-2022, 04:56 AM
A gdy tylko Aaron zaczął mu odpowiadać, ukłuła go dosyć mocna obawa, że tak po prostu właśnie zjebał. Że może teraz chłopak odnosił się do niego jakoś chłodniej i bardziej ironicznie? Ale przecież zawsze to robił... Tylko zdaje się, że w jeszcze inny sposób. I może było dobrze do tej pory, ostatecznie sam zauważył, że jakby nie chciał, nie gadałby z nim. A z jeszcze innej strony patrząc, przecież podważał jego autorytet. Nie to, żeby Philip czuł się jakoś dużo lepszy, ale jak ktoś ciągle powtarzał mu, albo sugerował, że nie da rady z czymś zrobić... Tak! Tak, zrobił dobrze. Na pewno. Tylko czemu nadal czuł się z tym aż tak nieswojo.
Wysłuchał całość patrząc na niego z uwagą i może wyglądał nawet jakby w jego głowie nie panował właśnie aż taki chaos... Przynajmniej do momentu, kiedy pochylił się nad nim, żeby się pożegnać. Wtedy zamrugał parę razy i odwrócił wzrok ze zmieszaniem. Nie wiedział, czy w takim zachowaniu jest jakiś ułamek flirtu, czy raczej Aaron mu groził. Cóż, będzie miał o czym myśleć przez kolejne godziny.
Odprowadził go wzrokiem i choć powinien teoretycznie doprowadzić go aż do Pokoju Wspólnego, został. Całkowicie bez powodu. Stał tak chwilę we własnym zmieszaniu, patrząc w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą siedział drugi Ślizgon, a następnie zakrył na moment twarz rękoma i westchnął głęboko. To wszystko jakoś nie było normalne, nie miało sensu.
Potrzebował w sumie jakichś pięciu minut, żeby pozbierać się po kolejnym spotkaniu i zawrócić.
z/t
Wysłuchał całość patrząc na niego z uwagą i może wyglądał nawet jakby w jego głowie nie panował właśnie aż taki chaos... Przynajmniej do momentu, kiedy pochylił się nad nim, żeby się pożegnać. Wtedy zamrugał parę razy i odwrócił wzrok ze zmieszaniem. Nie wiedział, czy w takim zachowaniu jest jakiś ułamek flirtu, czy raczej Aaron mu groził. Cóż, będzie miał o czym myśleć przez kolejne godziny.
Odprowadził go wzrokiem i choć powinien teoretycznie doprowadzić go aż do Pokoju Wspólnego, został. Całkowicie bez powodu. Stał tak chwilę we własnym zmieszaniu, patrząc w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą siedział drugi Ślizgon, a następnie zakrył na moment twarz rękoma i westchnął głęboko. To wszystko jakoś nie było normalne, nie miało sensu.
Potrzebował w sumie jakichś pięciu minut, żeby pozbierać się po kolejnym spotkaniu i zawrócić.
z/t