12-01-2022, 07:29 PM
Czy to Dzień Dziecka? Niesamowite! Nie doczekała się żadnego komentarza poza na zdrowie od Hiroshiego, co, wierzyła w to póki co, nie było ironiczne, i posłała mu nawet lekki uśmiech.
Cóż, dość szybko humoru się pozbyła, bo wszystko poszło w pizdu, kiedy Francis zaproponowała grę. Kolejną, kurwa, grę. Pewnie znowu w rzucanie sobie durnych wyzwań, a znając życie, wymyślą im jakieś praktycznie niemożliwe zadanie, albo sprzeczne z wewnętrznym kompasem czy potrzebami, żeby tylko wyciągnąć informacje na temat idiotycznych części garderoby.
No pewnie, brzmi jak plan.
Tylko że, kurwa, nie.
Alice bez słowa odeszła kawałek dalej, rozglądając się po chacie od niechcenia. Nic się tu za bardzo nie zmieniło, burdel jak w domu zapewne każdego z nich. To ich w zasadzie łączyło. Normalnie byli skorzy zagryźć się nawzajem, ale między nimi była niewidoczna nić porozumienia, która zespajała ich i splatała ze sobą. Najbardziej pokurwiona więź, jaką mogła sobie wyobrazić.
Chociaż nie. Mogła sobie wyobrazić gorszą. I nie było w niej krztyny pozytywności. W tej pomiędzy nimi… jakaś tam była.
Odwróciła się z powrotem do reszty, bo najwidoczniej wszyscy chętni byli do gry. Czy oni się z szopami na mózgi pozamieniali, ja pierdolę.
— Dobra, Valerian, zadanie dla Ciebie: podłóż nogę pierwszej osobie, która wejdzie do chaty.
A że będzie to na prawie sto procent Alex, zapewne niosąc alkohol, będzie miał tak samo przesrane, jak ona, kiedy wykonywała jego gówniane zadanie kilka tygodni temu.
Odwróciła się od reszty, mając nadzieję, że wyjaśniła jasno swoje stanowisko w tej sprawie.
Cóż, dość szybko humoru się pozbyła, bo wszystko poszło w pizdu, kiedy Francis zaproponowała grę. Kolejną, kurwa, grę. Pewnie znowu w rzucanie sobie durnych wyzwań, a znając życie, wymyślą im jakieś praktycznie niemożliwe zadanie, albo sprzeczne z wewnętrznym kompasem czy potrzebami, żeby tylko wyciągnąć informacje na temat idiotycznych części garderoby.
No pewnie, brzmi jak plan.
Tylko że, kurwa, nie.
Alice bez słowa odeszła kawałek dalej, rozglądając się po chacie od niechcenia. Nic się tu za bardzo nie zmieniło, burdel jak w domu zapewne każdego z nich. To ich w zasadzie łączyło. Normalnie byli skorzy zagryźć się nawzajem, ale między nimi była niewidoczna nić porozumienia, która zespajała ich i splatała ze sobą. Najbardziej pokurwiona więź, jaką mogła sobie wyobrazić.
Chociaż nie. Mogła sobie wyobrazić gorszą. I nie było w niej krztyny pozytywności. W tej pomiędzy nimi… jakaś tam była.
Odwróciła się z powrotem do reszty, bo najwidoczniej wszyscy chętni byli do gry. Czy oni się z szopami na mózgi pozamieniali, ja pierdolę.
— Dobra, Valerian, zadanie dla Ciebie: podłóż nogę pierwszej osobie, która wejdzie do chaty.
A że będzie to na prawie sto procent Alex, zapewne niosąc alkohol, będzie miał tak samo przesrane, jak ona, kiedy wykonywała jego gówniane zadanie kilka tygodni temu.
Odwróciła się od reszty, mając nadzieję, że wyjaśniła jasno swoje stanowisko w tej sprawie.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.