12-01-2022, 09:36 PM
Zerknął na Philipa jak usiadł obok, trochę się z nim zgadzając, a trochę okazując pewnego rodzaju zmęczenie obecnym stanem. Nie da się machnąć różdżką i o, działa? Sądził w sumie, że z reguły tak to się robi i raczej nie zostaje się w skrzydle szpitalnym na zbyt długo, chyba że prawie straciło się życie. Chociaż kto go wie, może prawie stracił? Ale AŻ TAK źle się w sumie nie czuł.
Patrząc na trzymaną truciznę, bo inaczej nie dało się tego nazwać, zamordował Philipa wzrokiem. Pij już to, łatwo powiedzieć, może podzielą się po połowie? Naprawdę, on mógł, albo nawet oddać większą część, może wymiotowanie nie było aż tak straszne. Na chwilę nawet nie myślał o tym, że pielęgniarka nie tylko zadałaa pytanie, ale w ogóle jest obok.
- Spierdalaj, chcesz ty łyka? - Burknął do Philipa. Wtedy jednak pielęgniarka zamordowała go wzrokiem i odchrząknął w autorefleksji, takiej malutkiej. Zamiast tego jak Philip zaczął się tłumaczyć, Ian odetchnął, policzył do trzech i zaczął na raz pić duszkiem gówno, jakie mu zaserwowano. Pierwszy łyk jeszcze nie dotarł do mózgu, ale każdy kolejny miał wrażenie, że coraz wyżej mu w gardle stawał, aż w połowie odstawił pospiesznie kubek na szafkę obok i z cichym plaskiem przytknął dłoń do ust żeby nie wyrzygać wszystkiego szybciej niż wypił. I tak siedział, kilka długich sekund, marszcząc brwi i próbując bardzo mocno utrzymać w sobie zawartość. I miał niby wypić drugie tyle? Chyba posrało szanowną pielęgniarkę.
Ta z kolei uniosła wysoko brwi, patrząc na Philipa uważnie i z niedowierzaniem.
- Słucham? Zepchnąłeś? Skąd? - Niby nie powinna się dziwić, ale jednak ta dwójka zawsze znajdowała sposób żeby przesunąć nieco bardziej granice tego, czego się po nich spodziewała.
- Z poziomu swojej głupoty, w chuj wysoko. - Powiedział Ian cicho, zdławionym głosem, wlepiając mimo wszystko pokrzywdzony wzrok w miskę.
Patrząc na trzymaną truciznę, bo inaczej nie dało się tego nazwać, zamordował Philipa wzrokiem. Pij już to, łatwo powiedzieć, może podzielą się po połowie? Naprawdę, on mógł, albo nawet oddać większą część, może wymiotowanie nie było aż tak straszne. Na chwilę nawet nie myślał o tym, że pielęgniarka nie tylko zadałaa pytanie, ale w ogóle jest obok.
- Spierdalaj, chcesz ty łyka? - Burknął do Philipa. Wtedy jednak pielęgniarka zamordowała go wzrokiem i odchrząknął w autorefleksji, takiej malutkiej. Zamiast tego jak Philip zaczął się tłumaczyć, Ian odetchnął, policzył do trzech i zaczął na raz pić duszkiem gówno, jakie mu zaserwowano. Pierwszy łyk jeszcze nie dotarł do mózgu, ale każdy kolejny miał wrażenie, że coraz wyżej mu w gardle stawał, aż w połowie odstawił pospiesznie kubek na szafkę obok i z cichym plaskiem przytknął dłoń do ust żeby nie wyrzygać wszystkiego szybciej niż wypił. I tak siedział, kilka długich sekund, marszcząc brwi i próbując bardzo mocno utrzymać w sobie zawartość. I miał niby wypić drugie tyle? Chyba posrało szanowną pielęgniarkę.
Ta z kolei uniosła wysoko brwi, patrząc na Philipa uważnie i z niedowierzaniem.
- Słucham? Zepchnąłeś? Skąd? - Niby nie powinna się dziwić, ale jednak ta dwójka zawsze znajdowała sposób żeby przesunąć nieco bardziej granice tego, czego się po nich spodziewała.
- Z poziomu swojej głupoty, w chuj wysoko. - Powiedział Ian cicho, zdławionym głosem, wlepiając mimo wszystko pokrzywdzony wzrok w miskę.