13-01-2022, 12:53 AM
Uśmiechnęła się lekko, kiedy Krukon zgodził się pójść z nią potem coś zjeść, chociaż dość szybko się okazało, że niekoniecznie chodziło o jej towarzystwo, a o brak czyjejś obecności.
Aidan opowiadał jej o tym dziwnym konflikcie z Milo. Ostatnio w końcu nawet była świadkiem ich potyczki – i słownej, i magicznej – i całe szczęście, że w Hogwarcie funkcjonowało coś takiego jak pojedynki i ranking w klubie, bo były świetną okazją, żeby komuś przyłożyć bez możliwości zarobienia szlabanu.
Słabo znała Milo – jedynie z opowiadań Aidana – ale zgodnie z nimi, porównywała go poniekąd do siebie. Ona też miewała huśtawki nastrojów, ona również bywała nieznośna, wybuchała, darła koty, darła się, rzucała przedmiotami, obarczała winą… Tylko że różnica była taka, że ona potem czuła się jak totalne, śmierdzące gówno, natomiast Krukon najwidoczniej nie przejmował się zupełnie niczym.
— Odzywał się do Ciebie po tamtym poniedziałku? – spytała, chociaż sama nie wiedziała, czy była ciekawa. Widziała, że wyszedł, trzasnął drzwiami, tyle go widzieli. Ale skoro Aidan nadal to przeżywał, może jeszcze się na niego naciął.
Jej uwagę zwróciła kolorowa papeteria na jednej z półek. Miała ładny wzór w różę splątaną łodygą i kolcami. Nawet wzięła ją do ręki, ale zastanowiła się, komu miałaby słać list. I stwierdziła, że nie ma nikogo takiego, komu by nawet Walentynkę wysłała.
Chyba…
A nawet jeśli miała, to nie miałaby odwagi.
Dlatego odłożyła papeterię i wróciła do wertowania zwyczajnych pergaminów, do zwyczajnych prac domowych.
Aidan opowiadał jej o tym dziwnym konflikcie z Milo. Ostatnio w końcu nawet była świadkiem ich potyczki – i słownej, i magicznej – i całe szczęście, że w Hogwarcie funkcjonowało coś takiego jak pojedynki i ranking w klubie, bo były świetną okazją, żeby komuś przyłożyć bez możliwości zarobienia szlabanu.
Słabo znała Milo – jedynie z opowiadań Aidana – ale zgodnie z nimi, porównywała go poniekąd do siebie. Ona też miewała huśtawki nastrojów, ona również bywała nieznośna, wybuchała, darła koty, darła się, rzucała przedmiotami, obarczała winą… Tylko że różnica była taka, że ona potem czuła się jak totalne, śmierdzące gówno, natomiast Krukon najwidoczniej nie przejmował się zupełnie niczym.
— Odzywał się do Ciebie po tamtym poniedziałku? – spytała, chociaż sama nie wiedziała, czy była ciekawa. Widziała, że wyszedł, trzasnął drzwiami, tyle go widzieli. Ale skoro Aidan nadal to przeżywał, może jeszcze się na niego naciął.
Jej uwagę zwróciła kolorowa papeteria na jednej z półek. Miała ładny wzór w różę splątaną łodygą i kolcami. Nawet wzięła ją do ręki, ale zastanowiła się, komu miałaby słać list. I stwierdziła, że nie ma nikogo takiego, komu by nawet Walentynkę wysłała.
Chyba…
A nawet jeśli miała, to nie miałaby odwagi.
Dlatego odłożyła papeterię i wróciła do wertowania zwyczajnych pergaminów, do zwyczajnych prac domowych.
Somewhere over the rainbow, bluebirds fly
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?
poszukiwania
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?