13-01-2022, 01:04 AM
Kiedy poprawiła się na krześle i odrobinę się na nim odsunęła, poczuła, jak nóżka mebla kopnęła coś bardzo twardego. Zmarszczyła lekko brwi i spojrzała w dół, aby zaraz sięgnąć ręką po… fiolkę? Kto zostawia fiolki pod biurkami w świetlicy? Chociaż bardziej zastanawiała ją jej zawartość. Wyglądało na eliksir… ale czy go znała? Teoretycznie była dobra w eliksirach, nawet jedna z lepszych w klasie, chyba, ale tej zawartości nie mogła zidentyfikować.
I nagle licho strzeliło Jowisza, jego wszystkie księżyce włącznie z Europą i pracą domową, którą miała zamiar przygotować – zamiast tego trzymała w dłoniach fiolkę i przechylała raz w jedną, raz w drugą stronę, jakby to miało jej pomóc rozszyfrować tożsamość niezidentyfikowanego eliksiru.
Była tym na tyle pochłonięta, że pierwotnie nawet nie zauważyła ani Saoirse, ani jej zdyszenia. Ani przywitania.
Zamrugała dopiero kiedy Puchonka zwróciła się bezpośrednio do niej z pytaniem i pokiwała lekko głową.
— Może być też woda – rzuciła. W zasadzie wszystko jedno, byleby nie wyschnąć z pragnienia przy… teoretycznie nauce astronomii, o której właśnie wygłaszała monolog Saoirse, jednakże uwaga Aspasii znów spoczęła na kolorowym płynie. Co to było, do cholery? Miała pustkę w głowie. Mogłaby nazwać ją czarną dziurą, byłoby astronomicznie.
Spojrzała na Saoirse dopiero, kiedy ta usiadła i zwróciła uwagę na eliksir, który w dłoniach trzymała Ślizgonka.
— Teoretycznie tak… ale znalazłam to przed chwilą pod krzesłem – przysunęła Puchonce fiolkę z nadzieją, że nie wybuchnie, albo dziewczyna jej jakoś nie uszkodzi. – Ale nie mogę odgadnąć, co w niej jest. Tyle czasu ślęczenia nad eliksirami, żeby nie wiedzieć, co to za płyn – rzuciła z frustracją i opadła na oparcie krzesła dla podkreślenia lekkiego wkurzenia.
I nagle licho strzeliło Jowisza, jego wszystkie księżyce włącznie z Europą i pracą domową, którą miała zamiar przygotować – zamiast tego trzymała w dłoniach fiolkę i przechylała raz w jedną, raz w drugą stronę, jakby to miało jej pomóc rozszyfrować tożsamość niezidentyfikowanego eliksiru.
Była tym na tyle pochłonięta, że pierwotnie nawet nie zauważyła ani Saoirse, ani jej zdyszenia. Ani przywitania.
Zamrugała dopiero kiedy Puchonka zwróciła się bezpośrednio do niej z pytaniem i pokiwała lekko głową.
— Może być też woda – rzuciła. W zasadzie wszystko jedno, byleby nie wyschnąć z pragnienia przy… teoretycznie nauce astronomii, o której właśnie wygłaszała monolog Saoirse, jednakże uwaga Aspasii znów spoczęła na kolorowym płynie. Co to było, do cholery? Miała pustkę w głowie. Mogłaby nazwać ją czarną dziurą, byłoby astronomicznie.
Spojrzała na Saoirse dopiero, kiedy ta usiadła i zwróciła uwagę na eliksir, który w dłoniach trzymała Ślizgonka.
— Teoretycznie tak… ale znalazłam to przed chwilą pod krzesłem – przysunęła Puchonce fiolkę z nadzieją, że nie wybuchnie, albo dziewczyna jej jakoś nie uszkodzi. – Ale nie mogę odgadnąć, co w niej jest. Tyle czasu ślęczenia nad eliksirami, żeby nie wiedzieć, co to za płyn – rzuciła z frustracją i opadła na oparcie krzesła dla podkreślenia lekkiego wkurzenia.
Somewhere over the rainbow, bluebirds fly
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?
poszukiwania
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?