13-01-2022, 04:05 PM
Jedną ze szklanek z wodą postawiła tuż przed Aspasią, a swoją, już do połowy pustą, umieściła przezornie z dala od zasięgu swoich rąk. Cóż, była roztrzepana, a to prowadziło czasem nawet do destrukcyjności, ale zdarzały się momenty, kiedy przypominała sobie, że należy w jakiś sposób zapobiegać katastrofom. Nawet takim niewielkim, jak rozlanie wody i zbijanie szklanek.
Zmarszczyła lekko brwi słuchając o tajemniczej fiolce i nawet na moment wychyliła się na bok, żeby zerknąć pod stół, jakby spodziewała się tam więcej niespodzianek. Nic. Chociaż może to i lepiej. Nie wiadomo, czym był eliksir.
- Niby musiało komuś wypaść, ale to też dziwne miejsce... Chyba że ktoś by tu jeszcze coś warzył, ale są chyba do tego lepsze miejsca. W każdym razie ja bym się bała, że zniszczę tu... No, wszystko, właściwie.
A pomieszczenie było przecież dosyć ładne... Głupio byłoby wylać coś żrącego na jakiś fotel, czy stolik, czy podnóżek. W dodatku zwykłe reparo chyba nic by tu nie dało.
Na moment wzięła fiolkę do rąk i przyjrzała się płynowi wewnątrz, przekrzywiając głowę i mrużąc oczy.
- Nie wiem, chyba takiego nigdy nie robiliśmy, nie? Albo sobie nie przypominam, żeby było coś podobnego...
Zaraz odłożyła fiolkę na środek stolika, by nie groziło jej niechybne stoczenie się z powrotem na ziemię.
- Znaczy, możemy też popatrzeć, czy nie ma o tym w którymś podręczniku, no bo jednak kolor i gęstość i takie tam, może znalazłybyśmy coś według opisu, ale też co wtedy? Raczej nikt się nie zgłosi po jedną fiolkę, pewnie ma ich kilka.
Zmarszczyła lekko brwi słuchając o tajemniczej fiolce i nawet na moment wychyliła się na bok, żeby zerknąć pod stół, jakby spodziewała się tam więcej niespodzianek. Nic. Chociaż może to i lepiej. Nie wiadomo, czym był eliksir.
- Niby musiało komuś wypaść, ale to też dziwne miejsce... Chyba że ktoś by tu jeszcze coś warzył, ale są chyba do tego lepsze miejsca. W każdym razie ja bym się bała, że zniszczę tu... No, wszystko, właściwie.
A pomieszczenie było przecież dosyć ładne... Głupio byłoby wylać coś żrącego na jakiś fotel, czy stolik, czy podnóżek. W dodatku zwykłe reparo chyba nic by tu nie dało.
Na moment wzięła fiolkę do rąk i przyjrzała się płynowi wewnątrz, przekrzywiając głowę i mrużąc oczy.
- Nie wiem, chyba takiego nigdy nie robiliśmy, nie? Albo sobie nie przypominam, żeby było coś podobnego...
Zaraz odłożyła fiolkę na środek stolika, by nie groziło jej niechybne stoczenie się z powrotem na ziemię.
- Znaczy, możemy też popatrzeć, czy nie ma o tym w którymś podręczniku, no bo jednak kolor i gęstość i takie tam, może znalazłybyśmy coś według opisu, ale też co wtedy? Raczej nikt się nie zgłosi po jedną fiolkę, pewnie ma ich kilka.