16-01-2022, 07:21 PM
Kieran usiadł z dala od innych i miał szczerą nadzieję, że nikt nie będzie zawracał mu głowy. Nie o tej porze, nie na tych zajęciach i w ogóle raczej... Nie. Od dłuższego czasu zresztą nie uchodził już za osobę towarzyską. Kiedyś było inaczej, jednak od zerwania z Biancą, pozornie dojrzał. W rzeczywistości był to jedynie wynik presji i strachu przed rodzicami. Może z kropelką depresji.
Nie obchodziły go wyrzuty o spacery po Zakazanym Lesie. Czekał jedynie aż profesor Edwards poda im temat dzisiejszych zajęć i będą mogli przejść do pracy. Po to tutaj byli. Zresztą, czy ostatnio znowu ktoś zrobił jakiś głupi wypad do Lasu, czy wciąż chodziło o ten wyścig, o którym zdążył usłyszeć? Po fakcie, co prawda, ale i tak nie wybrałby się na podobną wycieczkę. Nie czułby takiej potrzeby i chwilowo starał się nie ryzykować. To na pewno nie było godne ryzyka.
Gdy wreszcie dowiedzieli się, jakim eliksirem mieli się zajmować, zabrał się do pracy, wykonując każdy krok z ostrożnością i wyczuciem. Właściwie był w pełni skupiony na pracy. Najpierw zajął się oczywiście bezoarem, który szybko udało mu się rozdrobnić, a następnie dodać odpowiednią ilość. Świetnie, teraz kolejny składnik!
Sięgnął po składnik standardowy i zaczął ponownie odmierzać jego ilość. Następnie pochylił się nad kociołkiem i zaczął powoli, ostrożnie dodawać go do wywaru, zdając sobie sprawę z tego, że czasem jeden fałszywy ruch może oznaczać wybuch...
O właśnie, wybuch. Wybuch tuż za jego plecami. Wybuch, do którego ktoś doprowadził tuż za nim. Wybuch, który wreszcie spowodował, że nie tylko się wzdrygnął, ale też omsknęła mu się ręka, przez co gwałtownie wsypał resztę składnika do kociołka.
O nie.
Gwałtownie odsunął się od kociołka, który zaczął drżeć tuż przed takim samym wybuchem, jak ten za nim.
Wziął głębszy wdech. Ugh. Przecież to nawet nie jego wina! Zaraz odwrócił głowę, by dostrzec winowajcę, którym okazał się Miles i popatrzył na niego z wyraźnym wyrzutem. To tyle. Nawet nie chciał tego komentować.
Pierwszy składnik: 9 - 2 +1 = 9
Drugi składnik: 9 - 5 +1 = 5
Efekt uboczny: 5 - wybuch i dziura w suficie?
Nie obchodziły go wyrzuty o spacery po Zakazanym Lesie. Czekał jedynie aż profesor Edwards poda im temat dzisiejszych zajęć i będą mogli przejść do pracy. Po to tutaj byli. Zresztą, czy ostatnio znowu ktoś zrobił jakiś głupi wypad do Lasu, czy wciąż chodziło o ten wyścig, o którym zdążył usłyszeć? Po fakcie, co prawda, ale i tak nie wybrałby się na podobną wycieczkę. Nie czułby takiej potrzeby i chwilowo starał się nie ryzykować. To na pewno nie było godne ryzyka.
Gdy wreszcie dowiedzieli się, jakim eliksirem mieli się zajmować, zabrał się do pracy, wykonując każdy krok z ostrożnością i wyczuciem. Właściwie był w pełni skupiony na pracy. Najpierw zajął się oczywiście bezoarem, który szybko udało mu się rozdrobnić, a następnie dodać odpowiednią ilość. Świetnie, teraz kolejny składnik!
Sięgnął po składnik standardowy i zaczął ponownie odmierzać jego ilość. Następnie pochylił się nad kociołkiem i zaczął powoli, ostrożnie dodawać go do wywaru, zdając sobie sprawę z tego, że czasem jeden fałszywy ruch może oznaczać wybuch...
O właśnie, wybuch. Wybuch tuż za jego plecami. Wybuch, do którego ktoś doprowadził tuż za nim. Wybuch, który wreszcie spowodował, że nie tylko się wzdrygnął, ale też omsknęła mu się ręka, przez co gwałtownie wsypał resztę składnika do kociołka.
O nie.
Gwałtownie odsunął się od kociołka, który zaczął drżeć tuż przed takim samym wybuchem, jak ten za nim.
Wziął głębszy wdech. Ugh. Przecież to nawet nie jego wina! Zaraz odwrócił głowę, by dostrzec winowajcę, którym okazał się Miles i popatrzył na niego z wyraźnym wyrzutem. To tyle. Nawet nie chciał tego komentować.