16-01-2022, 08:35 PM
Nie tylko nie wierzył, że przyjdzie... Philip nawet doszedł chwilę wcześniej do wniosku, że może to nawet lepiej, jakby nie przyszedł. Może potem jakoś by się to wszystko rozmyło, może by do tego nie wracali. Przecież tak mogło być łatwiej. I przecież on też miałby trochę czasu dla siebie, zamiast przesiadywać w zakurzonym, zagraconym pomieszczeniu. Mógłby na przykład patrzeć po ścianach swojego dormitorium, zamiast tych tutaj i w bardzo podobny sposób najzwyczajniej zaciąć się i zagubić we własnych myślach.
Tak, może gdy Aaron wszedł do środka, Philip wyglądał na zaskoczonego, ale ta mimika bardzo szybko ustąpiła miejsca innym emocjom, jakie malowały się na jego twarzy, kiedy zmarszczył brwi. Dobra, przyszedł za wcześnie i nie wierzył też, że Aaron raczy się pojawić, ale to nie znaczy, że miał przyznać mu rację! On miał nie wiedzieć.
Prychnął, dodatkowo przewracając oczami, żeby nie miał wątpliwości, że z jego strony padły jedynie kłamstwa i oszczerstwa.
- Po co miałbym tu przychodzić, jeśli bym nie wierzył?
Z drugiej strony, gdyby wierzył, może zabrałby ze sobą coś, czym mógłby się zająć, żeby tylko nie skupiać się za bardzo - albo chociaż za bardzo widocznie na Aaronie.
Cichutko wziął głębszy wdech, który zaraz zatuszował cichym westchnieniem i obrócił się, by usiąść wygodnie w jednym ze starych foteli z boku. Nieważne, że też był już trochę zakurzony, przecież nie będzie tak stał!
- Dobra, ale możesz zaczynać - rzucił, wzruszając ramionami.
A mimo to nie był pewien, czy mógł się po nim spodziewać jakiegokolwiek zaangażowania... Cóż, okaże się.
Tak, może gdy Aaron wszedł do środka, Philip wyglądał na zaskoczonego, ale ta mimika bardzo szybko ustąpiła miejsca innym emocjom, jakie malowały się na jego twarzy, kiedy zmarszczył brwi. Dobra, przyszedł za wcześnie i nie wierzył też, że Aaron raczy się pojawić, ale to nie znaczy, że miał przyznać mu rację! On miał nie wiedzieć.
Prychnął, dodatkowo przewracając oczami, żeby nie miał wątpliwości, że z jego strony padły jedynie kłamstwa i oszczerstwa.
- Po co miałbym tu przychodzić, jeśli bym nie wierzył?
Z drugiej strony, gdyby wierzył, może zabrałby ze sobą coś, czym mógłby się zająć, żeby tylko nie skupiać się za bardzo - albo chociaż za bardzo widocznie na Aaronie.
Cichutko wziął głębszy wdech, który zaraz zatuszował cichym westchnieniem i obrócił się, by usiąść wygodnie w jednym ze starych foteli z boku. Nieważne, że też był już trochę zakurzony, przecież nie będzie tak stał!
- Dobra, ale możesz zaczynać - rzucił, wzruszając ramionami.
A mimo to nie był pewien, czy mógł się po nim spodziewać jakiegokolwiek zaangażowania... Cóż, okaże się.