20-01-2022, 04:58 AM
Tak naprawdę zakładała, że jak tylko wyścig się rozpocznie, to zniknie gdzieś w głębi lasu w celu poszukiwania żyjących tam stworzeń. Tym bardziej, że hałas jaki robili wszyscy zgromadzeni z pewnością spłoszył całą masę żyjątek. A to nie tylko mogło stwarzać możliwość obserwacji niektórych gatunków, ale przede wszystkim martwiło Aurorę. Ktoś musiał przecież zadbać o dobro zwierząt, kiedy nieokrzesana zgraja uczniaków wtargnęła na ich teren!
I nawet zaraz po tym jak uczestnicy ruszyli między drzewa, zniknęła w jakichś najbliższych krzakach, żeby przejść się po okolicy. I pewnie zagłębiałaby się dalej w Las, gdyby prawie nie oberwała w głowę z buta od przelatującego akurat ad nią uczestnika wyścigu. A po chwili jeszcze usłyszała niedaleko głośne ŁUP! i metr od niej spadło jęczące ciało nierozważnego wyścigowicza, który wpadł na pień i najwyraźniej miał nie ukończyć nawet pierwszej ćwiartki trasy. Ta eskapada chyba była trudniejsza, niż zakładała. Zatrzymała się na moment, żeby ponasłuchiwać ewentualnych odgłosów kolejnych osób latających pomiędzy koronami drzew, po czym wycofała się w zupełnie przeciwnym kierunku.
Choć krążyła wokół miejsca, gdzie zebrani byli wszyscy nie biorący udziału w wyścigu - bardziej kontrolnie, czy aby jakieś zwierzątko nie ucieka w popłochu lub w panice nie zamierza zaatakować jakiegoś nieuważnego uczniaka - to mimo wszystko nie zagłębiała się w puszczę za bardzo. Nie ze strachu, tego wyzbyła się dawno temu. Z czystej troski o dobro stworzeń wszelkich!
Nie miała pojęcia ile czasu właściwie zajęło jej to eksplorowanie okolic, bo w pewniej chwili z wielkim zainteresowaniem zaczęła przyglądać się rodzince najzwyklejszych nietoperzy polujących na owady uciekające od skupiska uczniaków. Dopiero nagłe poruszenie, wiwaty i inne dziwne huki zwróciły jej uwagę znowu na wyścig. Hm, czyżby już koniec?
Wróciła na miejsce w najbardziej pechowym momencie, jaki mógł wyobrazić sobie uczeń robiący coś nielegalnego - niemal wpadając na woźnego. Nie zdążyłaby - i nawet nie próbowała! - uciec, jak zwykle odpowiedzialnie podchodząc do własnego wykroczenia. Pewnie nawet podniosłaby ręce w obronnym geście poddania się, gdyby nie rozeźlony woźny rzucający zaklęciami na lewo i prawo. Poczuła tylko jak niewidzialne liny obwiązały jej nadgarstki i kostki i choć starała się utrzymać równowagę, to ostatecznie klapnęła tyłkiem na ziemię.
- Na Merlina, nie trzeba było tak brutalnie! Nigdzie bym przecież nie uciekła, nie miałoby to najmniejszego sensu, i tak nie pozostałabym anonimowa. - Mówiła w sumie do siebie samej i chyba tylko po to, żeby mówić cokolwiek, bo to Aurora.
Zapewne zamieszanie zostało przez woźnego jakoś ogarnięte, więc i niebawem wszyscy złapani opuścili Zakazany Las w towarzystwie pracownika szkoły. Przypał!
/zt xD
I nawet zaraz po tym jak uczestnicy ruszyli między drzewa, zniknęła w jakichś najbliższych krzakach, żeby przejść się po okolicy. I pewnie zagłębiałaby się dalej w Las, gdyby prawie nie oberwała w głowę z buta od przelatującego akurat ad nią uczestnika wyścigu. A po chwili jeszcze usłyszała niedaleko głośne ŁUP! i metr od niej spadło jęczące ciało nierozważnego wyścigowicza, który wpadł na pień i najwyraźniej miał nie ukończyć nawet pierwszej ćwiartki trasy. Ta eskapada chyba była trudniejsza, niż zakładała. Zatrzymała się na moment, żeby ponasłuchiwać ewentualnych odgłosów kolejnych osób latających pomiędzy koronami drzew, po czym wycofała się w zupełnie przeciwnym kierunku.
Choć krążyła wokół miejsca, gdzie zebrani byli wszyscy nie biorący udziału w wyścigu - bardziej kontrolnie, czy aby jakieś zwierzątko nie ucieka w popłochu lub w panice nie zamierza zaatakować jakiegoś nieuważnego uczniaka - to mimo wszystko nie zagłębiała się w puszczę za bardzo. Nie ze strachu, tego wyzbyła się dawno temu. Z czystej troski o dobro stworzeń wszelkich!
Nie miała pojęcia ile czasu właściwie zajęło jej to eksplorowanie okolic, bo w pewniej chwili z wielkim zainteresowaniem zaczęła przyglądać się rodzince najzwyklejszych nietoperzy polujących na owady uciekające od skupiska uczniaków. Dopiero nagłe poruszenie, wiwaty i inne dziwne huki zwróciły jej uwagę znowu na wyścig. Hm, czyżby już koniec?
Wróciła na miejsce w najbardziej pechowym momencie, jaki mógł wyobrazić sobie uczeń robiący coś nielegalnego - niemal wpadając na woźnego. Nie zdążyłaby - i nawet nie próbowała! - uciec, jak zwykle odpowiedzialnie podchodząc do własnego wykroczenia. Pewnie nawet podniosłaby ręce w obronnym geście poddania się, gdyby nie rozeźlony woźny rzucający zaklęciami na lewo i prawo. Poczuła tylko jak niewidzialne liny obwiązały jej nadgarstki i kostki i choć starała się utrzymać równowagę, to ostatecznie klapnęła tyłkiem na ziemię.
- Na Merlina, nie trzeba było tak brutalnie! Nigdzie bym przecież nie uciekła, nie miałoby to najmniejszego sensu, i tak nie pozostałabym anonimowa. - Mówiła w sumie do siebie samej i chyba tylko po to, żeby mówić cokolwiek, bo to Aurora.
Zapewne zamieszanie zostało przez woźnego jakoś ogarnięte, więc i niebawem wszyscy złapani opuścili Zakazany Las w towarzystwie pracownika szkoły. Przypał!
/zt xD